Miało być świętowanie zwycięstwa, a potem ślub z premierem, ale wynik wyborów pogrzebał plany i polityczne, i małżeńskie - żali się dziennikowi "Fakt" Jolanta Szczypińska. Najwierniejsza przyjaciółka Jarosława Kaczyńskiego nie opuściła go nawet kiedy poniósł klęskę.
Ach, co to miał być za ślub... - ale teraz to, co najwyżej, daleka przyszłość. Posłanka Szczypińska uważa, że "wszystko jest zapisane w gwiazdach, a może i bliżej...". - W tej chwili łączy nas wielka przyjaźń i rolą przyjaciela jest być z nim w dobrych i złych momentach - wyznała Szczypińska w rozmowie z dziennikiem "Fakt".
I była - jeszcze w niedzielę przyleciała do Warszawy z rodzinnego Słupska, gdzie mieszka z mamą. Po co? - Przyleciałam do Warszawy specjalnie dla niego - przyznaje posłanka. Szczypińska przez cały wieczór wyborczy wiernie stała u boku premiera, nawet gdy nadeszły te najgorsze wiadomości. Kaczyński porażkę przyjął z niewzruszoną miną twardego gracza, ale posłanka wiedziała, co się z nim tak naprawdę dzieje. - Było mu przykro, gdy ogłoszono wyniki. Jednak przyjął to dzielnie i ze spokojem - relacjonuje Szczypińska.
Po nocy wyborczej posłanka wróciła do Słupska, bo premier - jak powiedziała - potrzebuje teraz samotności. Ale jest przekonana, że już nie długo szef PiS stanie na nogi, bo z natury jest człowiekiem twardym, człowiekiem walki. Ale tylko w polityce. W życiu prywatnym jest bardzo wrażliwy i ma gołębie serce - przekonuje posłanka.
Źródło: Fakt
Źródło zdjęcia głównego: TVN24