Śledztwo ws. dzielnicowego z Będzina, który miał sprawdzać rodzinę Szymona znalezionego w cieszyńskim stawie, potrwa dłużej - aż do 21 marca tego roku - zdecydowała Prokuratura Rejonowa w Siemianowicach Śląskich. Śledztwo dotyczy niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariusza policji.
Jak wyjanił prokurator rejonowy Daniel Hetmańczyk, powodem przedłużenia postępowania ws. dzielnicowego jest "konieczność podjęcia szeregu działań", w tym przesłuchania wielu świadków. Prokurator dodał, że żadne zarzuty nie zostały funkcjonariuszowi przedstawione, ponieważ śledczy wciąż zbierają materiał dowodowy.
Przesłuchają kilkadziesiąt rodzin
Obecnie prokuratura zleciła już przesłuchanie rodzin, które miał sprawdzać dzielnicowy w śledztwie dotyczącym chłopca z Cieszyna. Zeznania rodzin mają odpowiedzieć na pytanie, jak swoje obowiązki wykonywał dzielnicowy i czy w ogóle te rodziny odwiedził. Przesłuchanych będzie kilkadziesiąt rodzin.
W trakcie poszukiwań, które miały wyjaśnić tożsamość chłopca - wiosną 2010 roku policja zorganizowała zakrojoną na szeroką skalę akcję, w której funkcjonariusze mieli odwiedzić 60 tys. domów, w których mieli przebywać chłopcy w wieku zbliżonym do chłopca, którego ciało odnaleziono w Cieszynie (Szymona R.).
Ich zadaniem było sprawdzenie, czy w którymś ze wskazanych miejsc nie brakuje zameldowanego tam dziecka. Z raportów spływających do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, która nadzorowała to śledztwo, wynikało, że wszystkie dzieci żyją i są pod opieką rodziców. Co więcej, dzielnicowy z Będzina miał dwukrotnie - w kwietniu i w maju 2010 - odwiedzić rodzinę Szymona.
Jednak według dziennikarzy "Superwizjera" TVN, którzy powołują się na zeznania rodziców Szymona, dzielnicowy nigdy do nich nie dotarł. Już w czerwcu rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach przekonywał, że Komenda przeprowadziła wewnętrzne postępowanie sprawdzające, które nie stwierdziło żadnych uchybień w działaniach policji z Będzina.
Długie poszukiwania tożsamości dziecka
Zwłoki dziecka 19 marca 2010 roku, w stawie na obrzeżach Cieszyna, zauważyli dwaj przechodzący w pobliżu chłopcy. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej.
Dopiero w czerwcu zatrzymano domniemaną matkę chłopca Beatę Ch. i jej konkubenta Jarosława R. Prokuratura zarzuciła kobiecie zabójstwo, a jej partnerowi nieudzielenie pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu, w połączeniu z nieumyślnym doprowadzeniem do śmierci. Oboje zostali aresztowani.
Autor: MON/jaś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24