Czymś naturalnym po śmierci bliskich jest wycofanie się i pogrążenie się w rozpaczy, a my nie mogliśmy sobie na to pozwolić. I to było niezwykle trudne. Była praca dzień i noc - powiedział w "Faktach po Faktach" były prezydencki minister Jacek Sasin. - Najtrudniejsze było to, żeby pomagając rodzinom ofiar nie wykazywać się instytucjonalną bezdusznością - mówił z kolei doradca premiera Michał Boni.
- Ten pierwszy moment był taki, że nie chciało się wierzyć. Ale potok informacji: zginęli, zginęli, wdeptywał w ziemię - powiedział Boni, wspominając 10 kwietnia 2010 r., kiedy dowiedział się o katastrofie smoleńskiej. Wtedy - jak dodał - natychmiast pojechał do Warszawy, bo wiedział, iż będzie nadzwyczajne posiedzenie Rady Ministrów.
I trzeba będzie szybko zorganizować pomoc dla rodzin ofiar, ich wyjazd do Moskwy, identyfikację i sprowadzenie ciał do Polski.
- Zaraz potem okazało się, że są przepisy, które mówią o tym, że trumny, w których sprowadza się ciała z zagranicy, mają specjalne wymogi, tzw. konsularne. W Polsce były dwie, trzy takie trumny. Trzeba więc je było zamówić we Włoszech i sprowadzić do wtorku rano specjalnym transportem. Kontaktowaliśmy się z władzami Austrii i Słowacji, żeby szybciej przejeżdżały - opowiadał Boni.
"Wtedy wszystko było bardzo trudne"
Chwalił jednocześnie współpracę z Kancelarią Prezydenta, którą kierował wtedy Sasin. - Mogę się ministrowi Boniemu zrewanżować tym samym - odpowiedział Sasin.
Boni podkreślał, że dobra współpraca pomiędzy urzędami premiera i prezydenta była wówczas tak istotna, bo "wszystko było wtedy bardzo trudne". - A najtrudniejsze było to, żeby z jednej strony zadbać o sprawną, niewidoczną organizację, a z drugiej strony, żeby powiedzieć sobie jasno, iż to, co jest najważniejsze, to ludzie - w straszliwym doświadczeniu po katastrofie - którym trzeba pomóc - powiedział Boni.
- Żeby to wszystko (pomoc - red.) przebiegało bardzo sprawnie, ale nie bezdusznie. Ta nasza współpraca, która się rozgrywała, była podporządkowana temu, żeby pomagać rodzinom - powiedział Boni, wspominając, że kontaktował się z Sasinem o każdej porze dnia i nocy. - Nie było żadnego problemu, myśleliśmy, że możemy pokonać wszystkie trudności, jak choćby te dotyczące przylotu trumien z ciałami - dodał.
Sasin wspominał, że załatwienie spraw związanych z katastrofą, to był moment, kiedy nie można się było załamać, popaść w żałobę, rozpaczać, poddać się czemuś zupełnie naturalnemu odruchowi ludzkiemu. - Czymś naturalnym po śmierci bliskich jest wycofanie się i pogrążenie się w rozpaczy, a my nie mogliśmy sobie na to pozwolić. I to było niezwykle trudne. Była praca dzień i noc - powiedział Sasin.
"Pamiętam szczegółowo tamten dzień"
Były prezydencki minister, wspominając 10 kwietnia 2010 r., podkreślał, że naocznie miał okazję przekonać się o rozmiarze tej katastrofY, byłem przy wraku mniej więcej godzinę po katastrofie. - Pamiętam szczegółowo tamten dzień. Obawiałem się kilka tygodni po katastrofie, że zapomnę, że trzeba to spisać, ale tak się nie stało - mówił.
- Patrzyłem co chwila na zegarek, bo samolot powinien był za chwilę wylądować. W pewnym momencie od kolegi, który był na cmentarzu dostałem informację, że samolot prawdopodobnie nie wyląduje, bo jest potworna mgła i być może będzie musiał lecieć na inne lotnisko. Postanowiłem dopytać pracownika protokołu dyplomatycznego i tak oto stałem się świadkiem jego rozmowy telefonicznej z kimś z polskiej ambasady na lotnisku w Smoleńsku - relacjonował Sasin.
Dodał, że nigdy nie zapomni, jak dramatyczny przebieg miała ta rozmowa. - Jak zmieniał się na twarzy, jak zbladł, zrobił się taki przerażony. Ta rozmowa była dziwa, prowadzona półsłówkami: to niemożliwe, powtórz jeszcze raz. To mnie zaniepokoiło, ale odczytałem to tak, że samolot poleci na inne lotnisko - opowiadał Sasin.
Wtedy przekazano mu informację, że zdarzył się wypadek. - Nie chciałem tego przyjąć do wiadomości, dopiero kiedy dotarłem na miejsce katastrofy - przyznał Sasin.
mac/iga/k
"W MILCZENIU" - ZOBACZ DOKUMENT EWY EWART "SOBOTA" - ZOBACZ REPORTAŻ MARKA OSIECIMSKIEGO 10 KWIETNIA W "Poranku" TVN24 - ZOBACZ REPORTAŻ "CZARNO NA BIAŁYM"
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24