Bardzo trudno podjąć taką decyzję, ale nie mam innego wyjścia. To boli, ale nie mogę pozwolić na stawianie mnie w rzędzie z Kaczmarkiem i Netzlem - napisał Kazimierz Marcinkiewicz w liście do premiera. Do korespondencji dotarł "Dziennik".
Kazimierz Marcinkiewicz od miesiąca nie jest już członkiem PiS. Swoją rezygnację były premier 2 września złożył listownie na ręce Jarosława Kaczyńskiego.
Marcinkiewicz twierdzi, że był zaskoczony, iż jego list wpadł w ręce dziennikarzy. - Niedobrze, że ten list dostał się do mediów przed wyborami - powiedział. Były premier jednak przyznał, że żałuje iż przez miesiąc Jarosław Kaczyński na jego list nie odpowiedział.
W związku z Pańską publiczną oceną mojej osoby, ale także ze względu na brak zgody w partii na mówienie tego, co się myśli, na polemikę z niektórymi błędnymi decyzjami ani na krytykę wybieranej taktyki działania składam na Pana ręce rezygnację z członkostwa w PiS Kazimierz Marcinkiewicz
"Nie mogę pozwolić na stawianie mnie w rzędzie z Kaczmarkiem i Netzlem" W korespondencji padają mocne słowa. Marcinkiewicz w liście pisze do premiera: „Bardzo trudno podjąć taką decyzję, ale nie mam innego wyjścia. To boli, ale nie mogę pozwolić na stawianie mnie w rzędzie z Kaczmarkiem i Netzlem. Zwłaszcza gdy robi to premier i lider mojej partii”.
Były premier nie mógł też pogodzić się z ostrymi słowami od Jarosława Kaczyńskiego. W ciągu ostatnich tygodni padły one kilkakrotnie, w związku z wypowiedziami Marcinkiewicza o byciu nagrywanym czy krytyką niektórych działań PiS. "To ja mam być kozłem ofiarnym. Trzeba na wszelki wypadek podważyć moją wiarygodność. Trudno. Wiem, że mogę spodziewać się kolejnych akcji. Też trudno" - pisze.
Uznano, że nie powinienem mówić tego publicznie, bo wpisuję się w wojnę, jaką prowadzi opozycja. Nie potrafię. Władza deprawuje ludzi władzy i niezbędna jest zdrowa, rozsądna, wynikająca z zatroskania krytyka, także krytyka wewnętrzna, a w tym publiczna Kazimierz Marcinkiewicz o krytyce
"Nie taki był nasz program i plan działania" Wyjaśnia, że działał dla dobra partii. "Raz wskazałem na groźną moim zdaniem tendencję zawłaszczania państwa przez niektórych posłów PiS, idealnie naśladujących w swych działaniach posłów SLD z poprzedniej kadencji . (...) Mógłbym pokazywać rozliczne gorszące przykłady takich zachowań".
Jak dodaje, nie taki miał być program i plan działania. "Dla dobra PiS musiałem ostrzec. (...) Nie tylko ja wiem, że istnieje taki związek nieformalny ludzi dawnego PC, nazywany przeze mnie zakonem, który niestety niekontrolowany, podejmuje działania niszczące jedność partii. To nie jest wiedza tajemna. O tym wiedzą i politycy, i dziennikarze".
"Uznano, że nie powinienem mówić tego publicznie, bo wpisuję się w wojnę, jaką prowadzi opozycja. Nie potrafię. Władza deprawuje ludzi władzy i niezbędna jest zdrowa, rozsądna, wynikająca z zatroskania krytyka, także krytyka wewnętrzna, a w tym publiczna" - uważa Marcinkiewicz. Były premier zapewnia też o swojej lojalności wobec PiS i pracowitości, które nie zostały docenione.
"Zawsze byłem po prostu do pracy" "Zawsze starałem się być totalnie lojalny i możliwie pracowity. Nigdy nie zabiegałem o jakiekolwiek zaszczyty, ani partyjne, ani publiczne. Zawsze byłem po prostu do pracy.(...) Wie Pan, że zarzuty jakie wobec mnie sformułowano i przekazywano niemalże codziennie, były nieprawdziwe. Nie tworzyłem ani partii, ani frakcji. Nie podważałem pańskiego autorytetu. Nie robiłem nic, co nie byłoby realizowaniem naszego programu".
Marcinkiewicz zapewnia, że decyzja była trudna, ale konieczna. „W związku z Pańską publiczną oceną mojej osoby, ale także ze względu na brak zgody w partii na mówienie tego, co się myśli, na polemikę z niektórymi błędnymi decyzjami ani na krytykę wybieranej taktyki działania składam na Pana ręce rezygnację z członkostwa w PiS”.
Wie Pan, że zarzuty jakie wobec mnie sformułowano i przekazywano niemalże codziennie, były nieprawdziwe. Nie tworzyłem ani partii, ani frakcji. Nie podważałem pańskiego autorytetu. Nie robiłem nic, co nie byłoby realizowaniem naszego programu Marcinkiewicz o zarzutach
O odejściu Marcinkiewicza z PiS media donosiły już od dłuższego czasu. Na początku miesiąca były premier w telewizji TVN24 nie zaprzeczył informacjom o opuszczeniu szeregów partii. Jarosław Kaczyński pytany o to, kluczył. Politycy PiS mówili, że były premier cały czas jest w szeregach Prawa i Sprawiedliwości, a jedynie ograniczył swoją aktywność polityczną, ze względu na pracę w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl