Donald Tusk nie boi się w wyborach prezydenckich konkurencji ze strony Prawa i Sprawiedliwości. - Nie czarujmy się - szefowa kampanii Jarosława Kaczyńskiego (...) jest wyjątkiem od reguły, a nie regułą w PiS. Kampania PiS to nie jest raz na tydzień uśmiech pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej na konferencji prasowej. PiS to Pospieszalski. To będzie istota tej kampanii - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" premier.
Szef Platformy Obywatelskiej zapewnia, że kampania z jej strony nie będzie przebiegała w atmosferze konfliktu. - Gdy kalendarz polityczny jest tak gorący: wybory prezydenckie, samorządowe i parlamentarne, to budzi się zło, pojawiają się interesowni ludzie i podłe postawy. Nie można dać się w to wciągnąć - ocenia.
Wierzy też, że obywatele nie poddadzą się oszczerstwom i atakom ze strony przeciwników. - Z tego, że ktoś głośno krzyczy, i z insynuacji robi metodę postępowania politycznego, nie wynika, że znajdzie posłuch. Ludzie nie postradali rozumu. Przeciwnie, wszystko na to wskazuje, że mają w sobie więcej umiarkowania i wyobraźni niż niektórzy politycy - tłumaczy.
"Kluzik-Rostkowska to wyjątek od reguły PiS"
Tusk w rozmowie z "GW" zapewnia, że nie obawia się podczas kampanii konkurencji w postaci PiS.
- Nie, żebym nie szanował konkurenta, bo to bardzo poważny konkurent. Jeśli rzeczywiście w PiS postawią na umiarkowanie, życzliwość, szacunek, optymizm, polskie marzenia o przyszłości, to wszyscy na tym zyskamy. Nie czarujmy się jednak - szefowa kampanii Jarosława Kaczyńskiego (...) jest wyjątkiem od reguły, a nie regułą w PiS. Kampania PiS to nie jest raz na tydzień uśmiech pani Joanny Kluzik-Rostkowskiej na konferencji prasowej. PiS to Pospieszalski. To będzie istota tej kampanii - mówi szef rządu.
Atuty PO i Bronisława Komorowskiego
Premier wymienia też atut, jaki PO i jej kandydat Bronisław Komorowski - w opozycji do PiS i Jarosława Kaczyńskiego - posiada: - Nie musimy nagle przebierać się za ludzi życzliwych, za optymistów, za ludzi, którzy szukają raczej porozumienia niż wojny. Od zawsze tacy jesteśmy.
- 20 czerwca Polacy będą mogli wybierać między atmosferą odwetu, rywalizacją, kto kogo pokona, kto jest winny, kto jest prawy, którą dziś stwarza PiS, a propozycją prezydentury Komorowskiego. Jest on człowiekiem gotowym do współpracy, rozumiejącym innych. To jego atut. Dla Polski to jak tlen - wyjaśnia.
- Jeżeli przegramy te wybory, to możemy stać się kolejnym zdestabilizowanym krajem w Europie. (...) Dziś grozi to Grecji, a być może i innym państwom europejskim. Polsce na szczęście nie - podkreśla.
Źródło: Gazeta Wyborcza