- Nie pierwszy to polityk, który trafił do piekła, bo chciał być miły dla dziennikarek - powiedział w "Rozmowie bardzo politycznej" Tomasz Nałęcz, komentując wizytę ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego w krakowskiej prokuraturze. - Akcja ministra była niepotrzebna i miała wymiar PR-owy - ripostował poseł PiS Adam Hofman.
Nałęcz bagatelizował wagę wizyty Kwiatkowskiego w prokuraturze i odsłuchanie przez niego części nagrań dźwięku z kokpitu prezydenckiego Tu-154M w obecności dziennikarzy.
Nic poważnego?
- To co minister tam usłyszał, nie było niczym nowym. Stenogramy z tych rozmów są od dawna dostępne w internecie - stwierdził Nałęcz. - Uważam, że nic poważnego się nie stało, ale nie bronię Kwiatkowskiego. Nie powinien publicznie, nawet niepublicznie też oglądać materiałów, które są materiałami ze śledztwa - uzupełnił Nałęcz.
Zdaniem prokuratury, z którą rozmawialiśmy, w ogóle nie powinien ich słuchać: - Pan Kwiatkowski nie otrzymał zgody na dostęp do materiałów z śledztwa. Ministerstwo nawet nie wystąpiło o takie pozwolenie. Nikt postronny nie powinien mieć dostępu do tych zapisów - wyjaśnił tvn24.pl kapitan Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
"Musiał pokazać, jak sprawnie nadzoruje"
Mniej przychylnie niż Nałęcz o wydarzeniach z Krakowa mówił Adam Hofman. - Ta manifestacja była niepotrzebna. Do tej pory popierałem działania pana ministra i uważałem, że całkiem porządnie wypełnia swoje obowiązki - stwierdził poseł PiS. - Jednak tym razem dał się wodzić za nos bożkowi PR-u. Minister musiał pokazać jak sprawnie nadzoruje śledztwo - skrytykował Hofman.
Polityk dodał, że "medialna akcja" Kwiatkowskiego w żaden sposób nie pomogła badaniu przyczyn katastrofy i nie pchnęła postępowania go do przodu. - To kolejny dowód, że państwo nie radzi sobie ze śledztwem - dodał Hofman.
Wizyta poglądowa
Piątkowej wizycie ministra sprawiedliwości w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych towarzyszyły kamery i radiowe mikrofony. Minister przyjechał do IES bo - jak tłumaczył - chciał dowiedzieć się więcej na temat przebiegu prac krakowskich ekspertów nad odszumianiem "czarnych skrzynek" TU-154.
W Instytucie puszczono ministrowi trzy fragmenty zapisów z rejestratorów samolotu. Dwa z nich usłyszeli także dziennikarze. Czy były to rejestratory TU-154? Z wypowiedzi kierownik Instytutu można było wysnuć taki wniosek. Ale po wizycie w IES szef resortu sprawiedliwości wyraźnie się od tego odciął. - To nie był materiał ze śledztwa. To był materiał poglądowy. On dotyczy innego samolotu - tłumaczył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24