PiS użyczało swojego lokalu przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie na biznesowe negocjacje między dwiema prywatnymi firmami - informuje "Newsweek". Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego mogło w ten sposób naruszyć ustawę o partiach politycznych, co oznacza, że może stracić roczną subwencję.
Wszystko zaczęło się od konfliktu między spółką należącą do Instytutu Lecha Kaczyńskiego Srebrna, a deweloperem Metropol. Srebrna, kontrolowana przez szefa PiS, wynajmuje od Metropolu lokale przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Znajduje się tam główna siedziba partii.
Spór dotyczy podziemnego parkingu znajdującego się pod podwórkiem przy Nowogrodzkiej.
Garaż, w którym - jak podaje "Newsweek" - parkuje m.in. auto Jarosława Kaczyńskiego, jest wart kilkaset tysięcy złotych. Swoje auta trzymają tam członkowie PiS i spółki Srebrna, płacąc abonament. Jak informuje tygodnik, z dokumentów wynika, że miesięczna stawka za jedno miejsce wynosi 70 euro.
Przepychanki przy bramie
Przez lata nikt nie kwestionował tego, że nieruchomość należy do Metropolu, jednak sytuacja zmieniła się w marcu 2014 roku. Wówczas - jak informuje "Newsweek" - w Srebrnej zaczęli pracować ludzie z dawnego CBA. Przejrzeli dokumenty i wyszło im, że część garażu należy jednak do Srebrnej.
Spór zaostrzył się 1 lipca ubiegłego roku. Wtedy przy bramie wjazdowej do garażu przy Nowogrodzkiej doszło do przepychanki. "Newsweek" dotarł do filmu z tego zajścia. "Widać na nim, jak Piotr Pogonowski, profesor prawa i były dyrektor gabinetu szefa CBA w czasach Mariusza Kamińskiego, kurczowo trzyma się obdrapanej bramy. Naciera na niego portier-emeryt zatrudniony przez Metropol, ale Pogonowski się zapiera i ciałem osłania robotnika ze Srebrnej majstrującego przy ryglu. Przepychance przyglądają się Anita Gargas, dziennikarka śledcza Telewizji Republika, oraz Ernest Bejda, były wiceszef CBA, który najwyraźniej dyryguje poczynaniami profesora i towarzyszących mu pracowników" - opisuje dziennikarz tygodnika.
Subwencja zagrożona
Spór o garaż może ściągnąć na PiS znacznie poważniejsze kłopoty - podaje tygodnik. Okazuje się bowiem, że PiS w tym konflikcie mogło dopuścić się złamania prawa.
Trzy tygodnie po incydencie przy bramie - jak pisze "Newsweek" - między zwaśnionymi spółkami zaczęły krążyć pisma.
Tygodnik cytuje fragment jednego z nich, w którym prezes Metropolu napisał: "Na prośbę przedstawicieli PiS zarząd Metropol w dniach od 11 do 21 lipca uczestniczył w spotkaniach zorganizowanych w siedzibie partii PiS (…). Z niezrozumiałych dla nas względów nie doszło do podpisania ugody”.
Gazeta zauważa, że oznacza to, iż partia Kaczyńskiego użyczała swojego lokalu na biznesowe negocjacje między dwiema prywatnymi firmami, czym naruszyła ustawę o partiach politycznych.
"Przepisy stanowią, że siedziby partii wolno użyczać tylko na biura poselskie, senatorskie i biura radnych. Ustawa mówi też, że, jeśli partia wydaje pieniądze z subwencji na cele niezwiązane z działalnością statutową (spotkania biznesowe nie mieszczą się w statucie), to PKW odrzuca jej coroczną informację finansową. To skutkuje z kolei roczną utratą subwencji" - pisze tygodnik.
Jeden z polityków PiS mówi gazecie anonimowo:- W tej wojnie parking to tylko karta przetargowa. Prawdziwą stawką jest cała Nowogrodzka, jedna z najatrakcyjniejszych działek w mieście. Centrum Warszawy, tuż przy dworcu kolejowym, 10 minut spaceru od drugiej linii metra, blisko lotniska. Gra idzie o grube miliony.
Autor: db/kka / Źródło: Newsweek