Rząd będzie stwarzał wrażenie, że wychodzi naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli. Będzie tak zarządzać kryzysem, by dążyć do tego, żeby koszty polityczne ze strony partii rządzącej były jak najmniejsze - powiedział w "Faktach po Faktach" Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu i były szef MSWiA. Jego zdaniem realne rozwiązanie problemu jest "mało prawdopodobne".
W poniedziałek odbyło się spotkanie strony rządowej z nauczycielskimi związkami zawodowymi w sprawie sytuacji w oświacie. Rozmowy mają być kontynuowane 1 kwietnia. W spotkaniu ze strony rządowej udział wzięli między innymi wicepremier do spraw społecznych Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska oraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk.
Dorn: element zarządzania kryzysem, który wywołał rząd
Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu, ocenił w "Faktach po Faktach", że te "tak zwane negocjacje (...) to element zarządzania kryzysem, który rząd sam wywołał".
- Jeżeli od ponad roku nauczyciele, ich związki, dobijają się o swoje i właściwie nikt nie twierdzi, że ich żądania są przesadzone (...), jeżeli wszyscy znają zasadność postulatów podwyżkowych, jeżeli to się tak długo ciągnie, jest taki opór ze strony rządu, po czym w ramach (...) konwencji PiS-u wychodzi prezes (Jarosław) Kaczyński i mówi: trzask prask, mamy 40 miliardów złotych (na "piątkę PiS" - przyp. red.), to jest oczywiste, że to środowisko wielosettysięczne dochodzi do wniosku: teraz albo nigdy - tłumaczył. Przyznał, że rozumie nauczycieli.
Jak ocenił Dorn, "kryterium rozdziału 40 miliardów złotych jest jedno: głosodajność w wyborach". Jego zdaniem nauczyciele "nie pałają szczególnym entuzjazmem wobec tego rządu w związku ze zmianami w systemie oświaty".
- Będzie ze strony rządu stwarzanie wrażenia, że wychodzimy naprzeciw (oczekiwaniom nauczycieli - red.), że zależy nam przede wszystkim na dzieciach, a im (nauczycielom - red.) nie zależy na dzieciach. Będzie takie zarządzanie kryzysem, by dążyć do tego - nie sądzę, żeby to się udało - by koszty polityczne ze strony partii rządzącej były jak najmniejsze - przewiduje były szef MSWiA.
Jego zdaniem realne rozwiązanie problemu jest "mało prawdopodobne".
Domagają się podwyżek
Związki zawodowe, które reprezentują kilkaset tysięcy osób pracujących w oświacie, występują z różnymi żądaniami. Solidarność domaga się między innymi podniesienia płac w oświacie na poziomie podobnym jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż o 650 złotych od stycznia tego roku i kolejnych 15 procent od stycznia 2020 roku do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela. ZNP od początku domaga się podwyżki w wysokości 1000 złotych. W poniedziałek przed południem zakończyło się referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Jeśli taka będzie wyrażona w referendum wola większości, strajk rozpocznie się 8 kwietnia. Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają rozpocząć się 6 maja.
Dorn: postawiłbym sobie za punkt honoru złapanie Falenty
Ludwik Dorn w "Faktach po Faktach" odniósł się również do poszukiwań Marka Falenty, który został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Falenta miał stawić się w 1 lutego w więzieniu w celu odbycia kary. Na początku marca sąd wydał za nim list gończy. Pytany, czy na miejscu szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego postawiłby sobie za punkt honoru, przed ewentualnym objęciem mandatu europosła, złapanie Marka Falenty, Dorn odpowiedział: Tak, to jest oczywiste. - Jest pytanie, dlaczego pana Falenty nie objęto dość szczególną opieką. Czy przydzielono ekipy obserwacyjne? Czy był stale inwigilowany? Wiadomo było, że jeżeli będą z tym takie kłopoty, to będzie to bardzo duży problem. Nie wiem, czy to kwestia zaniechań ze strony MSWiA czy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale niewątpliwie coś tutaj nie zadziałało. Jest to mocny punkt do krytyki - ocenił Ludwik Dorn.
Autor: js//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24