- Mojego ojca trzeba kochać i można nienawidzić jednocześnie - w programie "24 godziny" powiedział Jarosław Wałęsa, kandydat z gdańskiej listy PO, odnosząc się do krytyki, która spotyka Lecha Wałęsę za wykłady dla Libertasu. Tadeusz Cymański skomentował: - Być synem wielkiego człowieka, to brzemię i chwałę nosić.
Tadeusz Cymański i Jarosław Wałęsa rywalizować będą o głosy wyborców w regionie pomorskim. Na niecałe dwa tygodnie przed wyborami są jednak zaskakująco dla siebie łagodni.
- Ojca szanuję, a pana posła lubię - przyznał Tadeusz Cymański, który na pomorskiej liście Prawa i Sprawiedliwości ma numer piąty. - Jarosław nie jest wierną kopią ojca, ma trochę z mamy - pani Danuty - mówił dalej. I zaznaczył, że choć trudno mu się w tę sytuację wczuć, to jest przekonany, że być synem Lecha Wałęsy nie jest łatwo. - Nie wyobrażam sobie, żeby nie bronił ojca. Lech Wałęsa jest jednak tylko człowiekiem i jak każdy popełnia błędy - oceniał występy dawnego lidera "Solidarności" dla Libertasu Tadeusz Cymański.
"A jeśli namówi Ganleya?"
I nie mylił się, bo młody Wałęsa rzeczywiście ojca bronił. - On popełnia błąd, ale w sprawie wizerunku medialnego. Powinien więcej mówić o tym, co robi na tych występach. On mówi, że z Libertasem się nie zgadza, dyskutuje z Ganleyem. I próbuje go namówić do akceptacji Traktatu Lizbońskiego - twierdzi poseł Platformy Obywatelskiej. - A co by było, gdyby udało mu się Ganleya namówić? - pyta Jarosław Wałęsa. I dodaje za ojcem: - Nie można też odbierać głosu dużemu odsetkowi ludzi, którzy patrzą na Unię Europejską spode łba. Trzeba pamiętać, że dla nich też jest w niej miejsce.
Na koniec zapytany, czy nazwisko słynnego ojca jest dla niego "plusem dodatnim czy ujemnym", Jarosław Wałęsa odpowiedział bez wahania: - Zawsze dodatnim.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24