- 8 listopada wyjdziemy na ulice Krakowa, by przypomnieć o wiosennym strajku i tym, że problemy, które wtedy zgłaszaliśmy, nie zostały rozwiązane – mówi Arkadiusz Boroń, prezes małopolskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. W kolejnych miesiącach mają manifestować nauczyciele w Gdańsku i Katowicach.
8 kwietnia 2019 r. rozpoczęła się największa po 1989 r. akcja strajkowa w publicznych szkołach i przedszkolach. Od pracy wstrzymali się nauczyciele w ok. 15 tys. placówek oświatowych, strajk został zawieszony dopiero 27 kwietnia. – Już wtedy myślałem o tym, że nie możemy tak tego zostawić – mówi tvn24.pl Arkadiusz Boroń, prezes małopolskiego ZNP.
– Rozmawiałem o tym długo z kolegami i koleżankami, wspólnie uznaliśmy, że musimy o tym strajku regularnie przypominać i będziemy to robić 8 każdego miesiąca. Żaden z podnoszonych wtedy problemów nie został rozwiązany, zawiesiliśmy strajk dlatego, że wzięto nas głodem, nie wypłacając pensji, a nie dlatego, że coś się zmieniło na lepsze – podkreśla.
Kraków, Gdańsk i Katowice gotowe do manifestacji
Małopolscy związkowcy na 8 listopada zaplanowali dużą manifestację nauczycieli w Krakowie. Chcą spotkać się przed ratuszem i przemaszerować do urzędu wojewódzkiego. Boroń szacuje, że w manifestacji może wciąż udział nawet 5 tys. nauczycieli.
- Trzeba o tym kwietniowym strajku pamiętać – mówi Boroń. – Wiem, że to zabrzmi górnolotnie, ale dla wielu uczestników akcji strajkowej to był nauczycielski odpowiednik wydarzeń sierpniowych, doświadczenie pokoleniowe. Największy strajk w historii dotyczący oświaty nie może być łatwo zapomniany. Dlatego będziemy spotykać się co miesiąc w kolejnych miastach, przypominać o naszych postulatach. Strajk nie był tylko o pieniądze, był o godność nauczycieli. A my nadal nie czujemy się szanowani, nie jesteśmy partnerami dla rządzących – dodaje.
Kolejna manifestacja ma odbyć się 8 grudnia w Gdańsku, a 8 stycznia demonstrować planują nauczyciele w Katowicach. – Liczę na efekt kuli śniegowej i że do akcji włączą się kolejne miasta – mówi Boroń. I dodaje: - W czasie strajku zostaliśmy potraktowani jak wrogowie, których należy pokonać, a nie partner do rozmów. Tak nie powinno działać demokratyczne państwo. Żaden naród nie powinien walczyć ze swoimi nauczycielami.
Protest włoski to za mało
22 października decyzją zarządu głównego ZNP rozpoczął się tzw. protest włoski. Wybór takiej formy, polegającej na niewykonywaniu przez nauczycieli pozastatutowych zadań, to efekt przeprowadzonej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego ankiety, w której wzięło udział ponad 227 tys. nauczycieli z całego kraju (wszystkich nauczycieli jest w Polsce ponad 600 tysięcy). Wynikało z niej, że tylko 18 procent byłoby za wstrzymaniem się od pracy tak, jak zrobili to w kwietniu, a aż 55,3 procent opowiedziało się za protestem włoskim. Co to może oznaczać w praktyce? Koniec z festynami w soboty, popołudniowymi wyjściami z klasą i zajęciami prowadzonymi społecznie. Strajk włoski zakłada również, że nauczyciele przestaną z własnych pieniędzy doposażać szkoły.
Boroń: - Protest włoski jest potrzebny, ale sam na władzy nie zrobi wrażenia. Duże manifestacje nauczycieli, przypominające, że wciąż walczymy o swoje, muszą się odbywać, byśmy nie zostali zbagatelizowani.
Dariusz Piontkowski, minister edukacji do protestu włoskiego nauczycieli odniósł się na antenie Radia Maryja. - Większość rodziców uczniów byłaby zadowolona, gdyby nauczyciele nie przeliczali wszystkiego tylko i wyłącznie na każdą złotówkę za każdą minutę poświęconą na jakiekolwiek zajęcia, które są przez nich uważane za nieobowiązkowe – mówił. I zauważał: - Na razie tak naprawdę nie widać jakichś oznak przebiegania tego strajku, bo z tego co pamiętam, to szef ZNP mówił o tym, że ma być to niewykonywanie obowiązków takich jak np. wyjazdy na wycieczki czy zielone szkoły. W związku z tym nie da się na razie zauważyć tego protestu. Pamiętam zresztą, że w szkole zawsze była grupa nauczycieli, która wykonywała wiele bezpłatnych zadań, a z drugiej strony była także jakaś grupa nauczycieli, która na przykład nigdy nie wyjeżdżała na wycieczki.
Autor: Justyna Suchecka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24