Lech Kaczyński na łamach amerykańskiej prasy podkreślił, że wejście Polski do NATO powstrzymało "rosyjskie marzenia o powrocie do Europy Środkowej". Jednak - jak zastrzegł prezydent - pomylił się myśląc, że wraz z przystąpieniem Polski do Sojuszu Rosja "porzuci myśl o odzyskaniu wpływów" w tej strefie. Było to widać na przykładzie Gruzji.
- Było dla nas oczywiste, że była to (NATO - red.) jedyna trwała struktura bezpieczeństwa w świecie, a członkostwo oznaczałoby dla Polski jedynie korzyści - powiedział nasz prezydent w rozmowie z dziennikarkami "New York Timesa".
"Pomyliłem się"
Jak zaznaczył Lech Kaczyński, chociaż rozszerzenie NATO w 1999 roku powstrzymało "rosyjskie marzenia o powrocie do Europy Środkowej", to nie skończyło się tym, że przywódcy Rosji "porzucili myśl o odzyskaniu wpływów, dzięki wykorzystywaniu zasobów naturalnych, gazu ziemnego jako broni".
- We wczesnych latach 90. miałem wrażenie, że przystąpienie Polski do NATO ostatecznie rozwiąże te kwestie. Muszę przyznać, że tu się myliłem - przyznał nasz prezydent. Jak twierdzą autorki wywiadu Judy Dempsey i Alison Smale, to jeden z powodów, dla których Lech Kaczyński nadal jest gorącym zwolennikiem przyłączenia do Sojuszu Gruzji i Ukrainy. - Rozszerzyłoby to oś pokoju i stabilności wokół Rosji, gdzie sytuacja zostaje wysoce nieprzewidywalna - argumentuje Lech Kaczyński.
Bezpieczni na krótko
Zdaniem dziennikarek, to właśnie "nieprzewidywalność" Rosji wyjaśnia, dlaczego Polska zgodziła się zainstalować na swoim terytorium elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w zamian za system rakietowy Patriot.
Lech Kaczyński ocenił też, że dawne kraje komunistyczne "odmiennie postrzegają Rosję". - Słowacy i Węgrzy nie podzielają stosunku Polski, krajów bałtyckich i, ostatnio przynajmniej częściowo Czech, wobec Moskwy - zaznaczył. Czy Polska jest bezpieczna? - W krótkiej perspektywie tak. W dłuższej - tego nikt nie wie - twierdzi nasz prezydent.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP