W czasie gali Nagrody Literackiej Nike wielu finalistów zwróciło uwagę na sytuację uchodźców, którzy w ostatnim czasie przekraczają granicę Polski z Białorusią. Podkreślali potrzebę niesienia im pomocy. Również publiczność w uniwersyteckiej bibliotece zwracała na ten problem uwagę, trzymając białe kartki z pytaniem: "Gdzie są dzieci?".
- Dziękuję państwu, że mają państwo te kartoniki. Może plusem tych złych czasów jest to, że kartoniki, tekturki, kartony stają się równie warte lektury jak książki, albo i bardziej - powiedział w czasie swego wystąpienia nominowany do tegorocznej nagrody Jacek Podsiadło.
- Sam zajmuję się trochę mniejszościami i jakoś to widzę, wiem, że sytuacja, w których te grupy większościowe chcą nie uznawać dowolnych mniejszości, jest bardzo kłopotliwa, jest bardzo trudna, prowadzi do wielu cierpień. Takie społeczeństwa zapewne nie mogą w pełnej harmonii funkcjonować, więc te głosy mniejszościowe muszą być uwzględniane - mówił laureat Nike Zbigniew Rokita.
List odczytany w czasie gali Nike
Nominowana za "Lajla znaczy noc" Aleksandra Lipczak w czasie swojego wystąpienia odczytała fragment listu grupy Rodziny bez Granic w sprawie dzieci migrantów na polsko-białoruskiej granicy.
Jak wasze dzieci, ta mała dziewczynka ubrana jest w pajacyk. Ten jest już sztywny od brudu. Jak wasze córeczki, kiedy miały półtora roku, stoi jeszcze niepewnie. To ten wiek, kiedy dzieci zaczynają naśladować zwierzątka, uciekać z chichotem, przeglądać książeczki z głośnym 'u'. Mówimy wtedy, że są słodkie, nosimy je na biodrze i mimo zmęczenia jesteśmy szczęśliwe. Nie myśleć o tej dziewczynce można tylko wtedy, kiedy omija się zdjęcie wzrokiem. Jedno spojrzenie na nią wystarczy, żebyście zobaczyły w niej figlarność, prostotę spojrzeń waszych dzieci. I jedno spojrzenie wystarczy, żeby nie zgodzić się na ich śmierć w lesie. Musicie zrobić wszystko, co w waszej mocy, żeby jeszcze dziś dostały ciepłe mleko i lekarstwa. Jeśli politycy nie potrafią ich zobaczyć, to my im pomóżmy, przypomnijmy im, że też mają dzieci i wnuki. Przypomnijmy, że nasi przodkowie też nieraz musieli uciekać i ktoś im wtedy pomógł. Pokażmy, że żadne polityczne podziały nie są ważne, jeśli mówimy o oddechu, o błysku oka, o cieple ciała konkretnego dziecka. Trzeba natychmiast wpuścić organizacje humanitarne do strefy stanu wyjątkowego i zaprzestać wywózek uchodźców do lasu. Jako matki, jako rodziny, jako ludzie zwracamy się ponad politycznymi podziałami do matek, rodzin i osób, które mają wpływ na decyzje dotyczące granicy wschodniej. Wszyscy doskonale wiemy, jak pomóc choremu, głodnemu, zziębniętemu, przestraszonemu dziecku. Nie możemy pozwolić na to, żeby w naszym kraju dzieci były wywożone na śmierć do lasu. Wykonajcie dziś, zaraz jeden telefon do kogoś, kogo znacie, a kto może sprawić, że te dzieci nie umrą. To bardzo proste: od wielu godzin nie dostały nic do jedzenia, trzeba działać natychmiast.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24