- Na stole sekcyjnym nie leży moja mama - powiedział po oględzinach ciała wydobytego z grobu Anny Walentynowicz jej syn, Janusz. Według niego, mogło dojść do zamiany ciał. Według pełnomocnika rodziny Walentynowicz, mec. Stefana Hambury, prokuratura z urzędu powinna zarządzić ekshumacje wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Znam swoją mamę. Wiem, jak wyglądała, a ciało, które zostało ekshumowane, to z pewnością nie ona – mówił po wyjściu z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu syn Anny Walentynowicz, Janusz. Jak dodał, ma nadzieję, że drugie ekshumowane w ostatnich dniach ciało okaże się ciałem jego matki. - Może rozpoznam ją w tej drugiej osobie i pochowam tam, gdzie chciała być pochowana, w Gdańsku - mówił. Jak dodał, ma dowody na to, że badane we Wrocławiu ciało nie należy do Anny Walentynowicz. Jakie? Tego nie chciał ujawnić przez wzgląd na rodzinę drugiej ekshumowanej ofiary. - Byłoby to nieetyczne i niemoralne wobec tej drugiej rodziny - zaznaczył.
"Seremet powinien zainteresować się sprawą"
- Ciało, które Janusz Walentynowicz oglądał na stole sekcyjnym, nie jest ciałem, które rozpoznał w Moskwie - powtórzył dziennikarzom jego pełnomocnik, mec. Stefan Hambura. Według niego, prokuratura z urzędu powinna zarządzić sekcje wszystkich pozostałych ofiar katastrofy, poza tymi, które zostały skremowane. - Ciało, które znajduje się na stole sekcyjnym, jest w relatywnie dobrym stanie - powiedział. Dodał, że tę sprawę osobistym nadzorem powinien objąć prokurator generalny Andrzej Seremet.
Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu odmówił jakiegokolwiek komentarza w sprawie. Prokuratura także nie chce wypowiadać się na ten temat. - Informowaliśmy już we wtorek, że na wyniki badań trzeba będzie poczekać do siedmiu dni, na razie więc niczego nie komentujemy - powiedział rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Zamienione ciała?
W poniedziałek i wtorek wykonano dwie ekshumacje - ciała Anny Walentynowicz w Gdańsku i ciała drugiej kobiety (według nieoficjalnych informacji Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej) w Warszawie.
Szczątki obu ofiar zostały już przebadane w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie, gdzie dotarły w poniedziałek w nocy i we wtorek przed południem. Pierwotnie szczątki miały trafić do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie miały zostać przeprowadzone badania tomografem komputerowym, jednak z powodu awarii sprzętu badania odbyły się w Krakowie. Następnie przewieziono je do Wrocławia w celu przeprowadzenia sekcji. Badania genetyczne ekshumowanych ciał będą przeprowadzone - niezależnie od siebie - w dwóch ośrodkach: w Bydgoszczy i we Wrocławiu. O ich wynikach najpierw dowiedzą się bliscy ofiar. Prokuratura wojskowa na wtorkowej konferencji poinformowała, że śledczy po dogłębnej analizie dokumentacji mają wątpliwości, mówiąc wprost, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione.
Autor: jk\mtom / Źródło: TVN24, PAP