Wypadek dowódcy antyterrorystów, który poniósł śmierć w czwartek w Świnoujściu, miał miejsce w czasie wolnym od służby, nie w czasie pełnienia obowiązków służbowych - przekonywał w rozmowie z TVN24 rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka. Innego zdania jest szef MSWiA Joachim Brudziński. - Policjant zawsze jest na służbie - powiedział minister.
W ośrodku szkoleniowo-wypoczynkowym MSWiA w Świnoujściu odbywała się narada kierownictwa policji województwa lubuskiego. W nocy ze środy na czwartek policjanci wzięli udział w imprezie, której - jak powiedziały tvn24.pl dwa policyjne źródła - towarzyszył alkohol.
Po odprawie, podczas imprezy, dowódca oddziału antyterrorystycznego lubuskiej policji wypadł przez okno. Mężczyzna zmarł. W czwartek Brudziński odwołał ze stanowiska lubuskiego komendanta wojewódzkiego policji inspektora Jarosława Janiaka, jego zastępcę podinspektora Piotra Fabijańskiego i 11 członków kadry kierowniczej, którzy nie stawili się rano do pracy.
Rzecznik Komendy Głównej Policji młodszy inspektor Mariusz Ciarka poinformował, że ze stanowisk odwołani zostali ci funkcjonariusze, którzy w czwartek nie stawili się do służby o godzinie 9.
"Zdarzenie miało miejsce w czasie wolnym". Szef MSWiA: policjant zawsze na służbie
- To jest dla nas nieszczęśliwe zdarzenie, w wyniku którego dobry funkcjonariusz zmarł. Podjęliśmy decyzję, aby otoczyć opieką psychologiczną żonę i najbliższą rodzinę - zaznaczył w czwartek po południu Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji.
Poinformował, że zmarły był policjantem od prawie 23 lat. - Bardzo doświadczony, brał udział w wielu groźnych akcjach - mówił.
Podkreślał jednak, że do wypadku doszło w czasie wolnym od służby. - To nie było w czasie pełnienia obowiązków służbowych, a samo zdarzenie miało miejsce w czasie wolnym - zaznaczał.
Z kolei w piątek minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński - komentując wydarzenia, do jakich doszło w Świnoujściu, mówił, że "policjant zawsze jest na służbie".
- Czasami pada taki argument: było to po oficjalnych zajęciach, w czasie wolnym od pracy. Otóż, szanowni państwo, wy, jako funkcjonariusze, policjanci, wiecie o tym najlepiej, że praca polskiego policjanta to nie jest praca, to jest służba. I nawet jak się jest po godzinach pracy, to policjant zawsze jest na służbie - powiedział.
Szef MSWiA przypomniał, że wielokrotnie zdarzało się, iż po godzinach pracy policjanci podejmowali interwencje nawet z narażeniem życia.
Policja "zbada okoliczności niezależnie od prokuratury"
Ciarka zapowiedział także, że policja "zbada okoliczności niezależnie od prokuratury".
- Komendant Główny Policji niezależnie od powiadomienia prokuratury natychmiast na miejsce skierował policjantów z Biura Kontroli Komendy Głównej Policji, a także z Biura Spraw Wewnętrznych policji, aby na miejscu wykonywali czynności pod kątem ewentualnej odpowiedzialności policjantów, którzy tam byli i uczestniczyli w naradzie kadry lubuskiej policji - poinformował Ciarka.
Jednak - jak dodał - w ocenie Komendanta Głównego Policji komendant lubuskiej policji i jeden z jego zastępców, którzy byli na miejscu, nie sprawowali w sposób dostateczny nadzoru nad swoimi podwładnymi.
- Dlatego podjęto decyzje kadrowe w stosunku do tych funkcjonariuszy - powiedział rzecznik KGP.
"Kluczowa będzie sekcja zwłok"
Pytany, czy prawdą jest, że dowódca wypadł przez okno, odpowiedział, że te wszystkie czynności będzie szczegółowo badał prokurator. - My nie chcemy spekulować. Nie chcemy na chwilę obecną zbyt daleko idących wniosków wyciągać - podkreślił.
Jak dodał, kluczowa będzie sekcja zwłok, która wykaże, co było przyczyną śmierci.
Poinformował również, że funkcjonariusze, którzy uczestniczyli wczoraj w naradzie kadry, mają nie opuszczać miejsca do czasu, aż prokurator nie zakończy czynności. - Tak, aby być do dyspozycji, aby udzielić wszelkiej możliwej pomocy, by szczegółowo wyjaśnić okoliczności zdarzenia - mówił.
- Jesteśmy zobowiązani, żeby w takim przypadku przeprowadzić czynności wyjaśniające. Musimy odebrać oświadczenia od funkcjonariuszy, którzy tam byli i przedstawią wersję, jak to mogło wyglądać, jak przebiegał ten dzień, czy był sprawowany właściwy nadzór w ciągu dnia, czy nie doszło do jakiś nieprawidłowości - dodał rzecznik.
"Mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem"
Pytany, o jakie nieprawidłowości chodzi, odpowiedział, że na tę chwilę nie posiada wiedzy, jak przebiegało to zdarzenie. - Wiemy, że mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem, z wypadkiem, który nie powinien się wydarzyć nikomu - stwierdził Ciarka.
Dodał, że w dniu, w którym odbywała się narada kadry, nie było żadnych zastrzeżeń. - Według wstępnych informacji to wszystko odbywało się w należytym porządku, przebiegało dobrze - mówił.
Podkreślał jednocześnie, że wypadek wydarzył się w czasie wolnym od służby. - Nie ma możliwości, żeby czuwać nad każdym uczestnikiem narady już w czasie wolnym od służby. Jest to po prostu niemożliwe - ocenił. Jednak, jak dodał, decyzje co do dymisji zostały szybko podjęte. - Ze względu na to, że narada miała charakter wyjazdu, a więc też komendant wojewódzki policji sprawować miał nadzór na swoimi podwładnymi także w czasie wolnym - podsumował rzecznik KGP.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24