Kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia na leczenie są podpisywane na ostatnią chwilę, według niejasnych i nieprzejrzystych zasad, z błędami - wynika z kontroli NIK. Izba uważa, że resort zdrowia powinien jak najszybciej zmienić sposób ich zawierania.
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała konkursy na leczenie w pięciu z szesnastu oddziałów NFZ, a także centralę funduszu, Ministerstwo Zdrowia oraz kilkadziesiąt lecznic.
"Kontrola NIK wykazała jednak, że w przypadku lecznictwa szpitalnego oraz lecznictwa specjalistycznego tryb kontraktowania jest obarczony wieloma wadami" - informuje NIK.
Izba wskazuje, że z powodu złego rozplanowania kontraktowania w czasie, większość skontrolowanych oddziałów NFZ podpisuje umowy "w ostatniej chwili", próbując pod presją czasu uniknąć kolejek do lekarzy na początku nowego roku.
"Członkowie komisji konkursowych muszą weryfikować setki ofert oraz przeprowadzać oględziny u setek świadczeniodawców w bardzo krótkim czasie, w skrajnych przypadkach na jednego pracownika zespołu oceniającego przypadało do weryfikacji ponad 100 ofert (kilkadziesiąt stron każda). W Małopolsce komisje konkursowe w okresie 2-3 tygodni przeprowadziły negocjacje dotyczące ponad pięciu tysięcy ofert, niejednokrotnie w godzinach nocnych" - zwraca uwagę NIK.
W tym przypadku dostało się ministrowi zdrowia, który na ogół dopiero jesienią, a nie wiosną wydaje rozporządzenia o warunkach, jakie muszą spełnić szpitale i przychodnie ubiegające się o kontrakt na leczenie.
Niefunkcjonalny system
Problem także w tym - jak zwraca uwagę NIK - że system informatyczny, który miał usprawnić kontraktowanie, był niefunkcjonalny.
"W efekcie komisje konkursowe zmuszone były do ręcznej analizy ofert, która stwarzała ryzyko dopuszczenia ofert niepełnych, czy wręcz zawierających nieprawdziwe dane" - informuje NIK.
Z ustaleń Izby wynika, że podpisywano kontrakty z placówkami, które nie spełniały wymagań. Przyjęto m.in. oferty, w których "wykazywano tego samego lekarza specjalistę pracującego po 10 godzin przez 5 dni w tygodniu w dwóch miejscach, oddalonych od siebie o 10 km, nie uwzględniając w grafiku przyjęć czasu na przejazd z jednej poradni do drugiej", a "dwaj różni oferenci wykazali ten sam sprzęt i aparaturę medyczną".
Narzucane warunki
Kolejne błąd - jak wytyka NIK - to podpisywanie kontraktów są na zasadzie narzucenia warunków, a nie rzetelnych negocjacji. Otrzymują je placówki, które w rzeczywistości nie spełniają wymagań lub przedstawiają nieprawdziwe dane w ofercie.
"W przypadku publicznego lecznictwa szpitalnego szpitalom publicznym NFZ oferuje stałą cenę za punkt, bez względu na jakość przedstawianej oferty. W przypadku lecznictwa specjalistycznego negocjacje odbywają się według niejasnych, nieprzejrzystych, w wielu wypadkach ad hoc sformułowanych reguł i polegają na przedstawieniu świadczeniodawcy jednej, niepodlegającej negocjacjom oferty przygotowanej przez NFZ" - informuje NIK.
Konieczna reforma
NIK uważa, że potrzeba jest zmiana sposób zawierania kontraktów na leczenie.
Izba jest zdania, że minister zdrowia powinien zagwarantować: pełną transparentności etapu negocjacji, rzetelną wycenę kontraktowanych świadczeń, a także wyegzekwować rzetelne sprawdzanie przez NFZ złożonych ofert.
"NIK rekomenduje także wypracowanie takiego sposobu kontraktowania świadczeń, w którym najważniejsze kryterium stanowić będą jakość i dostępność świadczeń rzeczywiście oczekiwanych przez pacjentów z danego terenu. Pozwoli to uwolnić zawieranie umów ze szpitalami od lokalnych nacisków" - napisała Izba w pokontrolnym podsumowaniu.
Autor: MAC//tka / Źródło: tvn24.pl