Blisko 28 tys. zł musi zapłacić pani Urszula za remont balkonu, którego nie ma. Jest właścicielką lokalu na parterze, w którym prowadzi bar, a wspólnota mieszkaniowa podzieliła koszty według metrażu lokalu. Bez względu na to, czy ma balkon, czy nie.
Pani Urszula Matysiak od 30-lat prowadzi bar na parterze jednej z przedwojennych wrocławskich kamienic przy ul. Jedności Narodowej. Balkonu w jej lokalu nie ma i nigdy nie było. Ale koszty remontu nie swoich balkonów musi ponosić. - 28 tys. - tak mi z kosztorysu wyliczyli - mówi. Jej syn Patryk dodaje, że czują się oszukani.
Własne czyli wspólne
Wspólnota mieszkaniowa, która podjęła decyzję o remoncie rozsypujących się balkonów i podziale kosztów oraz zaciągnęła kredyt na ten cel, bo fundusz remontowy nie wystarczył, nie widzi w tym nic dziwnego. Jak tłumaczy Monika Buczek z prywatnego zarządu mieszkaniowego, remont ma charakter konstrukcyjny, a balkon to część elewacji, która przecież należy do wszystkich i w myśl ustawy o własności lokali pani Urszula, jako współwłaścicielka całej kamienicy, remont nie swoich balkonów musi współfinansować.
Korzystać z nich jednak nie będzie mogła. Bo balkon, choć wspólny, gdy chodzi o koszty remontu, staje się prywatną własnością, gdy chodzi o to, kto z niego będzie korzystał. - Sąd najwyższy kilkukrotnie wypowiadał się na ten temat uznając, że balkon może być zarówno częścią konstrukcyjną, jak i stanowić część użytkową, czyli część mieszkania po prostu. Część konstrukcyjna stanowi część wspólną, a użytkowa - część mieszkania - mówi adwokat Rafał Dębowski.
A sąsiedzi z balkonem nie chcą się nim dzielić z tymi, którzy go nie mają. - Jak ma drabinę, może wchodzić, ale przez mieszkanie na pewno nie - mówi jedna z lokatorek kamienicy, której balkon wyremontowano, ale nie musi za to płacić, bo mieszkanie nie jest własnościowe.
Same straty
Pani Urszula nie dość, że będzie musiała zapłacić za remont czegoś, co tylko na papierze jest jej własnością, to ten sam remont od kilku miesięcy, każdego dnia, pozbawia ją znacznej części dochodu. Rusztowania, niezbędne do przywrócenia balkonom dawnej świetności skutecznie utrudniają bowiem wejście do baru pani Urszuli.
Kobieta z tym, że za remont cudzych balkonów będzie musiała zapłacić chyba się już pogodziła. - Zapłacę, ale jak skończą remont i zabiorą rusztowania - mówi.
Choć zdaniem prawników powinna zastanowić się nad innym wyjściem. Skoro uchwała wspólnoty nakazująca jej pokrycie znacznej części kosztów remontu balkonów narusza jej interesy, może zaskarżyć ją do sądu. - W takim wypadku to sąd podejmuje decyzję, czy uchwała jest potrzebna i nie narusza interesów - radzi Rafał Dębowski.
Źródło: TVN24, PAP