MSW wyjaśnia na polecenia szefa tego resortu Jacka Cichockiego sprawę poniedziałkowego zatrzymania na warszawskim lotnisku białoruskiego opozycjonisty Alesia Michalewicza - poinformowała rzeczniczka resortu, Małgorzata Woźniak. Dodała, że sprawa jest sprawdzana pod kątem współpracy z Interpolem. Jak podkreśliła, ze wstępnych ustaleń wynika, że zatrzymanie Michalewicza nie było błędem funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Aleś Michalewicz został zatrzymany przez Straż Graniczną w poniedziałek na warszawskim lotnisku, a następnie zwolniony. Białoruś wycofała się ze ścigania opozycjonisty. W sprawie interweniowało też polskie MSZ.
Najważniejsze, że błyskawicznie, w ciągu dwóch godzin tę sprawę udało się załatwić i zatrzymany został zwolniony. rzecznik rządu Paweł Graś
MSW: zatrzymanie Michalewicza nie było błędem
Rzeczniczka MSW poinformowała, że sprawa jest sprawdzana pod kątem mechanizmu działań, procedur i współpracy z Interpolem. Ustaliliśmy, że Interpol już w lipcu uznał, że wniosek o zatrzymanie Alesia Michalewicza to kwestia polityczna, ale ta informacja nie została Polsce przekazana - podkreśliła Woźniak.
Jak dodała, na razie nie wiadomo jak długo potrwa analiza tego incydentu. - Zależy nam na tym, by sprawę wyjaśnić jak najszybciej tak, by nie dochodziło już do podobnych sytuacji - zaznaczyła.
Woźniak podkreśliła również, że wstępne ustalenia wskazują na to, iż zatrzymanie Michalewicza nie było wynikiem błędu funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy dokonali zatrzymania. - Wydaje się, że w tym przypadku zawiodło coś w samym mechanizmie, we współpracy z Interpolem. Na razie za wcześnie jednak, by to przesądzać, zależy nam na tym, by wszystko wnikliwie zostało wyjaśnione - powiedziała Woźniak.
Z kolei rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski powiedział, że Interpol przekazał do Biura Międzynarodowej Współpracy KGP informację o poszukiwaniu Michalewicza już w kwietniu 2011 r. Wtedy też zgodnie z procedurami została ona wprowadzona do baz osób poszukiwanych.
Przypadek bardzo szczegółowo badany
Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś nazwał całą sprawę "przykrą wpadką i przykrą pomyłką". - Najważniejsze, że błyskawicznie, w ciągu dwóch godzin tę sprawę udało się załatwić i zatrzymany został zwolniony - ocenił Graś we wtorek w TOK FM. Wyraził też nadzieję, że zostanie wypracowany taki model postępowania, żeby podobne sytuacje się nie zdarzały. Jak powiedział, nie można zostawiać funkcjonariuszowi na lotnisku czy na przejściu granicznym decyzji w takich przypadkach.
- On musi mieć jasno i precyzyjnie sformułowane procedury i nad tymi procedurami minister Cichocki wspólnie z prokuraturą będzie pracował - zapowiedział rzecznik rządu.
Zatrzymany w Warszawie
Michalewicz został zatrzymany na warszawskim lotnisku, skąd chciał odlecieć do Londynu. Straż Graniczna poinformowała, że wylegitymował się czeskim dokumentem uchodźczym i widniał w systemach Interpolu jako osoba poszukiwana w celu doprowadzenia do prokuratury.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wyjaśniła, że po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu prokurator zwrócił się o niezbędne informacje, w tym o to, czy Białoruś wystąpiła z formalnym wnioskiem o jego tymczasowe aresztowanie. W związku z brakiem takiego wniosku strony białoruskiej, po zapoznaniu się z materiałami Biura Interpolu KGP w Warszawie, prokuratura zarządziła natychmiastowe zwolnienie Michalewicza.
Przeciwnik Łukaszenki
Aleś Michalewicz był kandydatem w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2010 r. Białoruska KGB zatrzymała go po demonstracji w Mińsku w dniu wyborów prezydenckich 19 grudnia 2010 roku, które białoruska opozycja uznała za sfałszowane na korzyść urzędującego prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Władze postawiły mu oraz kilkudziesięciu innym osobom zarzuty zorganizowania masowych zamieszek, w trakcie których doszło do napaści na funkcjonariuszy służb państwowych i zniszczenia majątku o wartości kilkunastu milionów białoruskich rubli.
Mówił o torturach KGB
Przez blisko dwa miesiące trzymano go w areszcie. Po wyjściu na wolność opozycjonista ogłosił, że był torturowany. Ogłosił też publicznie, że aby wydostać się z aresztu, podpisał zobowiązanie do współpracy z KGB, ale je zrywa.
W nocy z 13 na 14 marca, wbrew wydanemu przez władze zakazowi wyjazdu z kraju, Michalewicz opuścił Białoruś. Przez Polskę przedostał się do Czech, gdzie około tygodnia po przybyciu otrzymał azyl polityczny. Białoruska prokuratura w ostatnich miesiącach wystąpiła do Czech z wnioskiem o ekstradycję Michalewicza. Czeski sąd w ubiegłym tygodniu uznał, iż spełnienie żądania jest niedopuszczalne.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24