Na marszach narodowców zazwyczaj pojawiają się transparenty z hasłami, które można zinterpretować jako "mowę nienawiści". Manifestujący korzystają z prawa do wolności zgromadzeń i wypowiedzi, a władze miast nie mogą zabronić im organizacji demonstracji. Materiał "Faktów" TVN.
11 listopada z okazji Święta Niepodległości zorganizowano marsze narodowców. Dwa największe odbyły się w Warszawie i Wrocławiu. Obok rodzin z dziećmi pojawiły się hasła takie, jak "Polska dla Polaków".
- W moim przekonaniu to jest hasło, które wzywa do nienawiści na tle religijnym - ocenił prokurator generalny Andrzej Seremet.
Wznoszone hasła stanowią problem dla władz miasta i prawników, którzy mają dylemat czy to jeszcze granica wolności słowa, czy już przestępstwo, które pozwalałoby rozwiązać demonstrację. - Myślę, że to jest taka sytuacja eksplorowania granic wolności wypowiedzi - stwierdził rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
Władze miast mają problem
Za propagowanie mowy nienawiści grozi do trzech lat więzienia. Mimo że takie transparenty pojawiają się co roku, to władze miast nie mogą zakazać organizacji marszów.
- Możemy poruszać się tylko w granicach wniosku, jaki składa organizator. Na ogół cele są wpisywane bardzo lakonicznie - powiedział Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy.
- Nie można im powiedzieć, że nie pozwolimy maszerować, bo naszym zdaniem głosicie niepopularne treści - dodaje wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski.
Było tak przed kilkoma miesiącami, kiedy władze Warszawy zabroniły marszu przeciwko imigrantom obawiając się mowy nienawiści. Wojewoda wyrok uchylił. - Nie można na wyrost zakazać zgromadzeń - ocenił prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
- Długo staraliśmy się o to, aby móc swobodnie protestować w takim razie wszyscy mają prawo demonstrować - mówił prof. Andrzej Zoll, były przewodniczący Trybunału Stanu.
Jedyną możliwością, którą mają władze miast jest zwrócenie się do sądu o ocenienie wniosku o organizację zgromadzenia.
WIĘCEJ MATERIAŁÓW NA STRONIE "FAKTÓW" TVN.
Autor: kło//rzw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Tomasz Gzell