15-letni chłopiec przyznał się do zabójstwa ośmioletniej dziewczynki z domu dziecka we Wschowie. Chłopak był ostatnim, którego widziano razem z późniejszą ofiarą, w czasie policyjnego przesłuchania przyznał się do zbrodni i opisał, jak do niej doszło. Jak mówią wychowawcy z domu dziecka już wcześniej sprawiał problemy. Jednak sąd nie chciał umieścić go w specjalnym ośrodku.
Do tragedii doszło w sobotę. Ośmioletnia Weronika bawiła się na placu zabaw przed domem dziecka. Ostatni raz widziano ją tam około godziny 15. Policję o jej zaginięciu powiadomiła wychowawczyni. Rozpoczęto poszukiwania. Policjanci ustalili, że ostatni raz zaginioną dziewczynkę widziano z 15-letnim chłopakiem. W związku z tym został on zatrzymany przez policję. W trakcie przesłuchania przyznał się on do popełnionej zbrodni.
Motyw seksualny?
Podejrzewany chłopak także jest pensjonariuszem wschowskiego domu dziecka. Trafił tam w listopadzie ub. roku. Pochodzi z powiatu leszczyńskiego (woj. wielkopolskie). Policja notowała go już za włamania, kradzieże i rozboje. - Najbardziej prawdopodobny jest motyw na tle seksualnym – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, Kazimierz Rubaszewski. Jak dodaje znalezione dziecko miało skrępowane ręce, zakneblowane usta i liczne obrażenia ciała, obnażona była od pasa w dół.
Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było uduszenie. Dziecko padło także ofiarą gwałtu.
Kto osądzi?
15-latek w poniedziałek stanął przed sądem rodzinnym, który jednak nie zdecydował, czy będzie on odpowiadał jako pełnoletni. Wcześniej wniosek o takie potraktowanie zabójcy złożyła prokuratura. Sprawa została więc przekazana do sądu rodzinnego w Lesznie.
Jeśli zapadnie taka decyzja, czynności procesowe będzie wykonywała prokuratura i to ona będzie stawiała zarzuty. W innym przypadku chłopakiem nadal będzie zajmował się sąd rodzinny i nieletnich. Prokuratura zbada również, czy dzieci były pod właściwą opieką ze strony personelu domu dziecka. 15-latek trafił do policyjnej izby dziecka w Zielonej Górze, później ma trafić do jednego z domów wychowawczych - zamkniętych.
Kradł i bił dzieci
Jak się okazuje już wcześniej dyrekcja domu dziecka, w którym chłopak przebywał, wnioskowała do sądu rodzinnego, by zabrać go do placówki o zaostrzonym rygorze. Według wychowawców 15-latek stanowił zagrożenie dla innych dzieci. Jednak sąd wniosek odrzucił. - Najprościej i najszybciej do domu dziecka, trwa to 5 minut i sędzia ma spokój. A my później zostajemy z tym problemem. 15-latek bił i kradł - mówi Barbara Klaka, Dyrektor Domu Dziecka we Wschowie.
Jak dodaje Dom Dziecka prosił, by sąd chłopaka umieścił w schronisku dla nieletnich – sąd wiedział lepiej od wychowawców i wysyłał kuratora.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24