Tegoroczne obchody 64. rocznicy bitwy pod Lenino swoją obecnością uświetni szef MON, zapowiada "Rzeczpospolita". Wyróżnienie - mówią kombatanci, gra wyborcza - uważają historycy.
Minister obrony narodowej w obchodach rocznicy bitwy pod Lenino będzie uczestniczyć pierwszy raz od 17 lat. 12 października Aleksander Szczygło spotka się z byłymi żołnierzami, aby uczcić pamięć o poległych w tej bitwie oraz o niej samej.
- To dla jednostki kombatantów ogromne wyróżnienie - mówi "Rz" mjr Roman Madej, rzecznik 1. Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki, która jest spadkobiercą 1. Dywizji Piechoty im. Kościuszki. Ta ostatnia swój chrzest bojowy przeszła właśnie pod Lenino.
Od 1989 r. kameralne uroczystości we własnym gronie organizują kombatanci. Jarosław Rybak, rzecznik MON, twierdzi, że to właśnie tych zwykłych żołnierzy chce uszanować szef MON. Dlatego nie zaproszono gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który pod Lenino był dowódcą plutonu zwiadu.
Nie wszyscy jednak uznają intencje Szczygły za tak szlachetne. Wątpliwości co do nich ma np. historyk i były członek Kolegium IPN Andrzej Fiszke. - To raczej gra wyborcza niż autentyczny namysł nad problemem - twierdzi.
- Decyzja ministra to krok do odmitologizowania polskiej historii - uważa z kolei Ryszard Schnepf, polski dyplomata. Jego ojciec Maksymilian Sznepf walczył pod Lenino, jak mówi, "o wolną Polskę".
12 października 33 Armia Frontu Zachodniego pod dowództwem gen. Berlinga, w której skład wchodziła 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki zaatakowała wojska niemieckie stacjonujące pod wsią Lenino.
Choć polscy żołnierze przełamali obronę wroga, nie udało im się w pełni wykonać zadania. W walkach zginęło ponad 1500 niemieckich żołnierzy. Zniszczono wiele dział maszynowych, 2 czołgi oraz 5 samolotów. Jednak również Polacy ponieśli ciężkie straty. 510 żołnierzy zostało zabitych, a 1776 rannych. 776 dostało się do niewoli niemieckiej lub zostało uznanych za zaginionych bez wieści.
Źródło: "Rzeczpospolita"