W rocznicę wybuchu sierpniowego strajku jego organizatorzy spotkali się w domu Bogdana Borusewicza, aby świętować i wspominać ryzykowna walkę, którą podjęli 30 lat temu. Na spotkaniu nie było Lecha Wałęsy, choć mówi się, że to jego skok na teren Stoczni Gdańskiej był milowym krokiem tej walki. Skok, z którym do końca nie wiadomo, jak to naprawdę było.
Sierpniowy strajk jest niepodważalnym faktem, ale po tylu opowieściach sam skok przez płot przeszedł nie tyle do historii co raczej do legendy.
- O ile pamiętam, to Wałęsa przeskoczył przez płot, ale ja tej sytuacji nie widziałem - mówi Bogdan Felski, jeden z organizatorów strajku w Stoczni Gdańskiej.
Dokładnie całej sytuacji nie pamięta też sam bohater. - Był problem z wejściem. Próbowałem tu na te bramę, próbowałem przez kolejne. Nie dało się - mówi Lech Wałęsa, pierwszy przewodniczący Solidarności.
Skok do wolności
A może nie przez było to przez mur lecz płot. Historycy od lat głowią się gdzie i jak Lech Wałęsa dostał się do stoczni. - Musiałem myśleć jak walczyć, a nie gdzie to się stało - tłumaczy luki w pamięci sam Wałęsa.
Jego przyjaciel i współorganizator strajku Jerzy Borowczak wspomina, że ten skok, choć nie wiadomo dokładnie gdzie miał miejsce, to miał kolosalne znaczenie. - To nie było wtedy ważne. Jak strajk się udał, to też nie pytałem Lecha Wałęsę, dlaczego nie przyszedł o piątej rano - mówi o ówczesnym spóźnieniu Wałęsy na strajk Borowczak.
- Mamy hipotezę Anny Walentynowicz, że Lech Wałęsa został przywieziony na strajk motorówką Marynarki Wojennej - dodaje z kolei Arkadiusz Kazański, historyk IPN. - Dla mnie było ważne rozwalić komunę. Czy motorówką czy jak to nieważne - odpowiada Wałęsa.
Pionier parcouru
Potem, w kolejnych dniach strajku Wałęsa na stoczniowe ogrodzenie wdrapywał się jeszcze nie raz. W jednym z hipotetycznych miejsc skoku jest okolicznościowa tablica. Tylko ceglany mur ma tam aż 3,5 metra wysokości.
- Ale jak udowadniają uprawiający parcour, czyli skoki po dachach, murach i ścianach dla osób nie trenujących byłoby to bardzo ciężkie.
- Dlatego podziwiam Lecha Wałęsę za jego wyczyn - mówi Grzegorz Niecko, dla którego takie skoki to codzienność.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn