Spóźnienie na dzisiejsze posiedzenie Sejmu to czysty przypadek, proszę nie doszukiwać się w tym drugiego dna - oświadczyła rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. W środę Sejm uczcił pamięć zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Na sali nie było w tym momencie między innymi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i wicemarszałków Sejmu: Beaty Mazurek i Ryszarda Terleckiego.
Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza zaatakował w niedzielę 27-letni Stefan W. na scenie WOŚP podczas "Światełka do Nieba". Adamowicz po reanimacji na miejscu, w szpitalu przeszedł kilkugodzinną operację. Jego stan był bardzo ciężki. W poniedziałek zmarł. Miał 53 lata. Prezydentem Gdańska był od 20 lat.
Minuta ciszy w Sejmie
Na sali obrad poza posłami był obecny premier Mateusz Morawiecki oraz członkowie Rady Ministrów. Nie było między innymi prezesa PiS oraz wicemarszałków Sejmu Beaty Mazurek i Ryszarda Terleckiego.
Kiedy zakończyła się minuta ciszy i modlitwa, głos zabrał marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Po ponad trzech minutach jego wypowiedzi, sejmowa kamera została skierowana na ławy poselskie. Wcześniej nieobecni Kaczyński, Mazurek i Terlecki siedzieli już wtedy na swoich miejscach.
Mazurek: rzeczywiście sytuacja jest niezręczna
Rzeczniczka PiS odniosła się do tej nieobecności najpierw na Twitterze. "Spóźnienie na dzisiejsze posiedzenie Sejmu to czysty przypadek, proszę nie doszukiwać się w tym drugiego dna. Takie sytuacje niestety już się zdarzały i pewnie wszystkim mogą się zdarzyć - szczególnie dziennikarze pracujący tu w Sejmie doskonale o tym wiedzą" - tłumaczyła.
Spóźnienie na dzisiejsze posiedzenie sejmu to czysty przypadek, proszę nie doszukiwać się w tym drugiego dna.Takie sytuacje niestety już się zdarzały i pewnie wszystkim mogą się zdarzyć - szczególnie dziennikarze pracujący tu w sejmie doskonale o tym wiedzą.
— Beata Mazurek (@beatamk) 16 stycznia 2019
W Sejmie Beata Mazurek pytana przez dziennikarzy o spóźnienie, powiedziała nieco więcej o tej sytuacji. Stwierdziła, że "to był czysty przypadek, że spóźniliśmy się na to głosowanie i żadnego podtekstu, że nie chcieliśmy być, absolutnie nie było".
Zaznaczyła, że było wiadomo, kiedy rozpoczyna się posiedzenie Sejmu, "natomiast nie było powiedziane precyzyjnie, o której będzie wystąpienie Grzegorza Schetyny". Jak mówiła, "wiadomo, że to jest na początku, ale na początku są też komunikaty, wystąpienia i wnioski formalne".
- Nie jest to broń Boże kwestia mojego tłumaczenia, żeby w jakiś sposób wybielić tę całą sytuację, bo rzeczywiście sytuacja jest niezręczna. Natomiast podkreślam: żadnego drugiego dna w tym, że myśmy się spóźnili, nie było - dodała rzecznika PiS.
"Nie ma powodów do tego, żeby robić z tego wielkie zamieszanie"
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki również skomentował swoją nieobecność, twierdząc, że "pani rzecznik wszystko wyjaśniła". Zwrócił się też do dziennikarki, która zadawała mu pytania, mówiąc "niech się pani zajmie czymś poważnym, a nie zawraca głowę".
- Bardzo mi przykro, że nie byłem, nie zdążyłem - dodał. - Tak się stało i nic, nie ma powodów do tego, żeby robić z tego wielkie zamieszanie - wyjaśniał.
Autor: ads, akw//kg,adso / Źródło: PAP, tvn24.pl