Prezydent Andrzej Duda interweniuje w sprawie likwidacji zakładu w Pieńsku. Rozmawiał o tym problemie z burmistrzem Pieńska, poprosił o działania wojewodę dolnośląskiego. Temat ten poruszy także z premierem Mateuszem Morawieckim - powiedział szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, komentując czwartkową odpowiedź Andrzeja Dudy w Zgorzelcu. Z kolei prezydencki minister Andrzej Dera stwierdził, że "kto chciał usłyszeć, co prezydent ma w tej sprawie do powiedzenia, to usłyszał".
Andrzej Duda odwiedził w czwartek Zgorzelec, gdzie został zapytany przez jednego z mieszkańców o sprawę zamykanego zakładu w Pieńsku i o utratę przez 230 osób pracy.
- Panie prezydencie, 230 osób pracę straci. Panie prezydencie, zamykają największy zakład pracy w Pieńsku - krzyczał mężczyzna. W końcu prezydent, który ściskał ręce zgromadzonych, odwrócił się i odpowiedział: - Proszę się nie martwić, otworzą następny.
Tego samego dnia podczas późniejszej wizyty w Lubaniu prezydent nawiązał do tego tematu mówiąc, że wcześniej dowiedział się, iż w pobliskim Pieńsku może upaść odlewnia. Powiedział wówczas, że rozmawiał z samorządowcami na temat znalezienia pracy dla osób z tej odlewni.
"Prezydent interweniuje w sprawie likwidacji zakładu w Pieńsku"
- Prezydent rozmawiał o tym problemie z burmistrzem Pieńska oraz poprosił o działania wojewodę dolnośląskiego. Prezydent będzie na ten temat rozmawiał także z premierem Mateuszem Morawieckim - skomentował w sobotę szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
Zaznaczył, że "zdaniem prezydenta zakład odlewniczy w Pieńsku - o ponad stuletniej tradycji, posiadający do dziś wysoką renomę jakości produkcji, który od lat 90-tych przechodzi zmiany właścicielskie związane ze sprzedaniem go zagranicznemu kapitałowi - stanowić może dowód na to, jak ważne jest, by majątek narodowy znajdował się w polskich rękach i był zarządzany z myślą o rozwoju lokalnym i regionalnym".
- Dla dużego zagranicznego kapitału Pieńsk to tylko punkt na mapie i gdy zachodzi potrzeba restrukturyzacji firmy, łatwo się go pozbyć. Z punktu widzenia lokalnego i regionalnego taka likwidacja to katastrofa gospodarcza i socjalna. Dlatego tak ważne jest, by zakorzenić firmy w polskich strategiach rozwojowych na poziomie lokalnym i regionalnym. Będzie to przedmiotem rozmów prezydenta z rządem - zapowiedział Szczerski
Oświadczył również, że "jest pilna potrzeba, by plany rozwoju regionalnego w kolejnej kadencji samorządów i przy wykorzystaniu środków z Unii Europejskiej uwzględniały potrzeby ratowania takich zakładów jak odlewnia w Pieńsku, jako kluczowych pracodawców na swoim terenie i tym samym mających istotne znaczenie społeczne i rozwojowe dla całej społeczności lokalnej". Stwierdził, że to pilne zadanie także w kontekście najbliższych wyborów samorządowych.
Szczerski dodał, że prezydent "apeluje do mediów o wsparcie wysiłków na rzecz nagłośnienia kwestii likwidacji i jej skutków".
"Kto chciał usłyszeć, co prezydent ma do powiedzenia, to usłyszał"
- Kto chciał usłyszeć, co prezydent ma w tej sprawie do powiedzenia, to usłyszał. Prezydent powiedział, że są czasami takie sytuacje, że dany zakład się likwiduje, ale troską władz publicznych jest to, żeby przyjść z pomocą tym ludziom - powiedział z kolei prezydencki minister Andrzej Dera.
Jak dodał, prezydent "poprosił wojewodę i ministra, żeby pomóc temu likwidowanemu zakładowi". - Ale jeżeli dojdzie do likwidacji - bo to zakład prywatny - to wtedy trzeba zrobić wszystko, żeby stworzyć nowe miejsca pracy - mówił.
"Kiedy prezydent nie czyta z kartki, to mówi, co mu w duszy gra"
- Nie po raz pierwszy jest tak, że kiedy pan prezydent Duda jest niepilnowany, nie mówi z kartki i nie jest to wyreżyserowane, to mówi to, co mu w duszy gra - skomentował Michał Kamiński.
- To jest wyraźny błąd Kancelarii Prezydenta - ocenił z kolei sytuację ze Zgorzelca Ryszard Kalisz. Jak wskazał, w tego typu przypadkach, kiedy ktoś z tłumu zadaje pytania głowie państwa, powinna się znaleźć osoba, która zostałaby oddelegowana, by wyjaśnić sytuację.
Ponad 100 lat tradycji
Początki zakładu w Pieńsku sięgają 1900 roku. Działalność rozpoczęto od sprowadzania gotowych odlewów i ograniczano się jedynie do obróbki skrawaniem form szklarskich. W 1907 roku właściciele zdecydowali się na rozbudowę fabryki, powstała odlewnia żeliwa. Obok produkcji form szklarskich zaczęto stopniowo produkować części zamienne do maszyn i automatów szklarskich. W okresie II wojny światowej Niemcy wykorzystywali potencjał produkcyjny fabryki do produkcji broni i sprzętu wojskowego.
W grudniu 1946 roku uruchomiono wydział obróbki skrawaniem, rok później uruchomiono odlewnię żeliwa. Na początku fabryka funkcjonowała w ramach Pieńskich Hut Szkła. W 1951 roku fabrykę wyłączono z zakładów hutniczych i powstały wtedy Zakłady Wytwórcze Form i Maszyn Szklarskich. Od 1957 roku zaczęto koncentrować się tylko na produkcji form szklarskich, a 1969 zakład zmienił nazwę na Fabrykę Form Szklarskich. Przez cały okres działalności zakład modernizowano i rozbudowywano. W 1991 roku powstaje spółka z niemieckim kapitałem reprezentowanym przez firmę Heye - Glass produkującą szkło opakowaniowe. Heye - Fabryka Form Szklarskich zostaje zmodernizowana i unowocześniona. Obecnie spółka widnieje pod nazwą Unimould.
Likwidacja do końca roku
Na początku września pracownicy zakładu dostali informację, że jego właściciel planuje z końcem roku zakończyć działalność. W informacji skierowanej do mediów, przekazano, że podjęto decyzję o likwidacji „po dogłębnej analizie strategicznej” i, że jest ona „odzwierciedleniem dynamicznie zmieniającego się otoczenia biznesowego dla branży produkcji form do automatów szklarskich, wymagającego znaczących nakładów inwestycyjnych związanych z ciągłym rozwojem technologii.” Właściciel zakładu poinformował, że „230 zatrudnionych w spółce pracowników zostanie objętych procesem zwolnień grupowych” i, że „przeprowadzi ten proces zgodnie z poszanowaniem zasad prawa i zapewni pracownikom wsparcie w przygotowaniu do poszukiwania pracy.”
Autor: KB/tr / Źródło: TVN24, PAP, zinfo.pl, zgorzelec.info