Rząd nie wycofał się z prac nad projektem dotyczącym reformy emerytur górniczych - oświadczył minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapewnił też, że trwają rozmowy ze stroną związkową, a ich finał planowany jest na 14 marca. To reakcja na doniesienia "Rzeczpospolitej", że w rządzie jest "cicha akceptacja", aby nic nie zmieniać w emeryturach górniczych.
- Projekt (dot. emerytur górniczych - red.) jest nadal w programie prac legislacyjnych rządu - podkreślił Kosiniak-Kamysz. Dodał, że "w tej chwili trwa dialog w tej sprawie z komitetem protestacyjnym górników, w którym bierze udział resort pracy oraz resort gospodarki". Minister zapowiedział, że podsumowanie rozmów ze stroną związkową jest planowane na 14 marca.
Kosiniak-Kamysz poinformował, że do spotkania ze związkowcami dojdzie na Śląsku i weźmie w nich także udział wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.
Nie chcą zmian?
Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że gabinet premiera Donalda Tuska rezygnuje z emerytur górniczych.
Według gazety, górniczy związkowcy eskalują żądania ws. nowych przywilejów m.in. zwiększenia liczby osób uprawnionych do emerytur pomostowych.
Zdaniem "Rz" w rządzie jest "cicha akceptacja", aby nic nie zmieniać w emeryturach górniczych.
Projekt z poślizgiem
Pod koniec stycznia minister pracy i polityki społecznej zapewniał, że prace w ramach rządu nad projektem zmian w systemie emerytur górniczych wciąż trwają. Nie sprecyzował, kiedy projekt zostanie oficjalnie ogłoszony.
Wicepremier Janusz Piechociński deklarował wówczas, że ewentualne zmiany w emeryturach górniczych należy przeprowadzić "przy maksymalnej aprobacie społecznej, nie przeciw ludziom, tylko z ludźmi i poprzez ludzi".
Wicepremier chce porównać ze sobą listy stanowisk górniczych, przedłożone przez pracodawców i związkowców. Wcześniej Kosiniak-Kamysz zapowiadał, że projekt zmian ma być gotowy do końca 2012 roku, tak się jednak nie stało. Minister tłumaczył zwłokę m.in. zmianą na stanowisku wicepremiera, ministra gospodarki. W grudniu Waldemara Pawlaka zastąpił Janusz Piechociński.
Związkowcy mówią "nie"
Obecnie górnicy dołowi przechodzą na emerytury po przepracowaniu pełnych 25 lat pod ziemią. Premier Donald Tusk w expose w listopadzie 2011 r. zapowiedział utrzymanie tych uprawnień dla osób pracujących bezpośrednio przy wydobyciu.
Zmianom sprzeciwiają się związkowcy, podkreślając, że górnicy zatrudnieni na dole przy drążeniu chodników, transporcie czy utrzymaniu infrastruktury także są niezbędni dla prowadzenia wydobycia.
Autor: MAC / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24