Związek Nauczycielstwa Polskiego wystąpił do ministra edukacji z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznych, między innymi wiadomości i e-maili, które potwierdzałyby, że nauczyciele zachęcali do udziału w ulicznych protestach. - Sprawa przybrała bardzo zły obrót i chcemy, żeby minister wziął odpowiedzialność za swoje słowa - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Spór między Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem trwa od końca października. Związkowcy zarzucają Czarnkowi między innymi, że swoimi wypowiedziami w mediach na temat udziału nauczycieli w protestach po wyroku Trybunału Konstytucyjnego próbuje ich zastraszyć. Minister z kolei twierdzi, że "nadzór to nie zastraszanie".
Związkowcy chcą zobaczyć e-maile
W środę konflikt wszedł na kolejny poziom. ZNP wystąpił do ministra o udostępnienie informacji publicznej. Związkowcy oczekują przedstawienia "pism oraz wiadomości mailowych, które w okresie od dnia 22 października 2020 r. do dnia 28 października 2020 r. wpłynęły do Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministra Edukacji i Nauki, z których ma wynikać, że nauczyciele zachęcali uczniów do udziału w manifestacjach ulicznych lub innych zgromadzeniach publicznych mających miejsce od dnia 22 października 2020 r.".
Chcą też, by minister udostępnił wiadomości przesłane przez pracowników podległych mu resortów do kuratorów. Chodzi o wiadomości, które "dotyczyły udziału nauczycieli lub uczniów w manifestacjach ulicznych lub innych zgromadzeniach publicznych". Domagają się też przedstawienia im odpowiedzi, których kuratoria udzieliły.
Związek Nauczycielstwa Polskiego oczekuje również informacji, czy pismo, które zaczynało się od słów: "Szanowni Państwo Dyrektorzy uprzejmie proszę o uzupełnienie załączonych tabel i przesłanie do mnie do godz. 15", a które nagłośnił w mediach społecznościowych poseł Bartosz Arłukowicz, było akceptowane przez ministra. Związkowcy wnieśli też o przesłanie im odpowiedzi na to pismo.
Arłukowicz wrzucił do sieci wzór listu, z którego mogło wynikać, że dyrektorzy szkół mają raportować udział nauczycieli i uczniów w protestach.
ZNP: minister nie ma prawa nakładać kar
Skąd ten wniosek? "W dniu 28 października 2020 roku, za pośrednictwem profilu MEN zamieszczonego na portalu Facebooku, rozpowszechniono wypowiedź Pana Ministra, w której oskarżył Pan nauczycieli o zachęcanie uczniów do udziału w trwających od dnia 22 października 2020 roku manifestacjach ulicznych. Jednocześnie zapowiedział Pan wyciągnięcie odpowiedzialności dyscyplinarnej wobec tych nauczycieli" - zwracają uwagę związkowcy w uzasadnieniu i przypominają, że minister nie jest organem, który ma prawo nakładać takie kary (to mogą robić tylko niezależne komisje dyscyplinarne).
"Tym samym Pana wypowiedzi mogą być uznane za próbę wywarcia presji na członków tych komisji, aby takie kary na nauczycieli nakładali" - czytamy w uzasadnieniu wniosku.
- Zwróciliśmy się z podobnymi wnioskami również do wszystkich kuratorów oświaty. Nauczyciele czują się zastraszani, a my nie możemy na to pozwolić i nie zostawimy ich samych - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Minister przekroczył już granicę odpowiedzialności za słowa. Skoro mówi, że otrzymywał sygnały, niech to udowodni. Minister musi brać odpowiedzialność za to, co mówi.
Minister mówił, że ma sygnały
Na nagraniu, do którego odnosi się ZNP, minister mówił: - Docierają do nas sygnały, na szczęście z niewielu miejsc, że nauczyciele zachęcają uczniów do udziału w wydarzeniach ulicznych, wprowadzając niepokój. To postawa, którą należy nazwać skrajnie nieodpowiedzialną.
Źródło: tvn24.pl