Najistotniejsza informacja jest taka, że ceny energii nie podniosą się od stycznia przyszłego roku - podkreślała w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Komentowała też wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego z zeszłego tygodnia, które oceniła jako "niezręczności komunikacyjne".
W połowie listopada Urząd Regulacji Energetyki otrzymał wnioski taryfowe na sprzedaż energii na przyszły rok od czterech sprzedawców z urzędu: PGE Obrót, Energa Obrót, Tauron Sprzedaż i Enea.
Rzecznik URE informowała później, że sprzedawcy energii wnioskują o średnio ponad 30 procent podwyżki taryf dla gospodarstw domowych.
W środę premier Mateusz Morawiecki przekonywał jednak, że podwyżek cen energii nie będzie.
"Jasna deklaracja i prezesa, i premiera, i ministra"
- To jest trudna i złożona, skomplikowana sytuacja, nad którą musimy się dzisiaj pochylić - podkreśliła w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii.
Zaznaczyła, iż "usłyszeliśmy, że rząd robi wszystko ku temu, aby obniżyć ryzyka związane z obiektywnymi przesłankami, które wpływają na wzrost ceny energii". Jak dodała Emilewicz, usłyszeliśmy też, że "tej podwyżki nie będzie". - To jest jasna deklaracja i prezesa, i premiera, i ministra [energii Krzysztofa - przyp. red.] Tchórzewskiego - dodała.
Wskazała jednocześnie, że jest "kilka elastyczności, które może zastosować administracja bez ingerencji w spółki giełdowe w taki sposób, aby te spółki mogły nie wnioskować o tak duże podwyżki".
"Ceny energii nie podniosą się od stycznia"
Emilewicz wyjaśniała w TVN24, że "cena prądu, jednej megawatogodziny, składa się z wielu elementów". - Między innymi z uprawnień do emisji CO2, z przesyłu, to jest skomplikowana struktura. Jest kilka opłat w strukturze ceny jednej megawatogodziny, których możemy się pozbyć. Nad tym dzisiaj pracuje minister Tchórzewski. Dajmy mu czas - zaapelowała minister.
Stwierdziła jednocześnie, że "w nowy rok wejdziemy ze starymi taryfami". - Dla wszystkich konsumentów ceny energii nie podniosą się od stycznia - powiedziała.
Odnosząc się do wypowiedzi ministra energii z zeszłego tygodnia, powiedziała, że "być może to są niezręczności komunikacyjne". - Niezależnie od tego, co powiedział minister Tchórzewski w zeszłym tygodniu, najistotniejsza informacja jest taka, że ceny energii nie podniosą się od stycznia przyszłego roku - powtórzyła minister.
W poszukiwaniu miliarda złotych
Na polskim rynku energii panuje obecnie spore zamieszanie. W zeszły poniedziałek minister energii Krzysztof Tchórzewski zwrócił się do spółek energetycznych z apelem o znalezienie oszczędności, które mogłyby przeznaczyć na rekompensaty dla odbiorców energii.
- Wyceniliśmy w ramach ministerstwa, jeżeli chodzi o możliwości spółek energetycznych, zbierając informacje różnego typu od przedsiębiorstw energetycznych, że te oszczędności są możliwe na poziomie miliarda złotych, żeby wprowadzić odpowiednie środki do funduszu rekompensat - mówił na konferencji prasowej szef resortu energii.
Słowa ministra spowodowały, że we wtorek prezes Urzędu Regulacji Energetyki skierował wnioski do dystrybutorów i sprzedawców energii, by spółki skorygowały wnioski o podwyżki, przeprowadziły audyt i wskazały, gdzie jest wspomniany miliard złotych. "Pojawiająca się możliwość oszczędności wskazuje, że przedsiębiorstwa energetyczne powinny ponownie przeanalizować i skorygować wnioski taryfowe" - dodano we wniosku. Prezes URE oczekuje odpowiedzi przedsiębiorstw do 18 grudnia.
"Moje słowa to przypuszczenia"
W środę minister Tchórzewski stwierdził, że spółki wycofają wnioski. Dodał jednak, że nie oznacza to, iż takie wnioski w sprawie podwyżek taryf nie pojawią się w przyszłości. Minister zastrzegł, że nie zna analiz przeprowadzonych przez spółki.
W czwartek minister podczas posiedzenia sejmowej komisji energii i skarbu państwa stwierdził, że "spółki są niezależne". - Moje słowa o tym, że wycofają wnioski taryfowe na przyszły rok, to przypuszczenia - dodał Tchórzewski.
"Bycie dzisiaj w Unii Europejskiej jest polską racją stanu"
Emilewicz komentowała też w "Rozmowie Piaseckiego" sobotnią konwencję Prawa i Sprawiedliwości, słowa premiera o Polsce jako "bijącym sercu Europy" oraz inne podnoszone tam proeuropejskie hasła.
- Ta formacja [PiS - przyp. red.] zawsze była europejska i nigdy nie mówiła niczego innego. Polska w sercu Europy to przekaz tak naprawdę od wyborów 2015 roku - stwierdziła minister.
Na sugestię, że partia rządząca zmienia zdanie na temat Unii Europejskiej, odparła: - Myśmy mówili od początku. Przypomnę konwencję z 2015 roku, lipiec, Katowice, kiedy obóz Zjednoczonej Prawicy przed wyborami prezentuje swój program. Na scenie wówczas Konrad Szymański definiujący nasze podstawowe cele i bardzo duży panel dotyczący Europy - mówiła. Emilewicz podkreśliła, że "jedność europejska jest wartością". - Nie bezwzględną, bo trzeba dzisiaj ją dzisiaj na nowo powiedzieć, w perspektywie zagrożeń czy zmieniającej się geopolityki - zaznaczyła.
- Bycie dzisiaj w Unii Europejskiej jest polską racją stanu i to było powtarzane, odmieniane przez przypadki zawsze przez liderów politycznych obozu Zjednoczonej Prawicy - podsumowała Emilewicz.
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock