Dziwię się, że Polska nie chce przyjąć nawet małej liczby uchodźców. To zakończyłoby spór z Komisją Europejską - mówił były premier Leszek Miller w "Faktach po Faktach".
Komisja Europejska wszczęła w środę procedurę w związku z niewywiązywaniem się przez Polskę, Czechy i Węgry ze zobowiązań w sprawie relokacji uchodźców. Kraje te mają miesiąc na wystosowanie odpowiedzi do KE. Mimo apeli papieża Franciszka i biskupów, rząd premier Beaty Szydło stoi na stanowisku, że nie będzie przyjmował uchodźców.
- Uważam, że takiego sojuszu tronu z ołtarzem jak dzisiaj to nie było jeszcze w Polsce - mówił Leszek Miller. W tym kontekście - nawiązując do apeli hierarchów o pomoc uchodźcom - były premier zauważył, że "jeżeli tak często widzimy czołowych polityków PiS i naszego państwa klęczących w kościele, to akurat te słowa powinni zapamiętać".
Jak mówił Miller, Austria jeszcze niedawno była na "czarnej liście" Komisji Europejskiej, ale zadeklarowała, że przyjmie 50 osób i została z tej listy zdjęta.
- Gdyby Polska wystąpiła z podobną propozycją, zakładając, że będą to syryjscy chrześcijanie, żeby wyjść naprzeciw Kościołowi, to przecież być może ten spór zostałby zakończony - ocenił. - To naprawdę nie jest jakiś wielki problem - dodał.
Gość TVN24 podkreślił, że dziwi się, iż polskie władze tego nie robią. Jak podkreślił, rząd mógłby z góry określić, że jest w stanie przyjąć uchodźców, którzy nie tylko są syryjskimi chrześcijanami, ale również to, że miałyby to być kobiety i dzieci. - Jakie to zagrożenie? - pytał Miller.
Miller: imigranci odkrywają, że Europa to nie ziemia obiecana
- Jest pewien związek między napływem imigrantów, uchodźców a terroryzmem - przyznał były premier. - Im więcej imigrantów przybywa do Europy Zachodniej, tym częściej odkrywają, że to nie jest ziemia obiecana, pojawia się wykluczenie, rodzi się gorycz. I wtedy ręka wojującego, radykalnego imama czy dżihadysty bardzo łatwo jest wyciągana, więc to w tym sensie jest związek - tłumaczył.
Jak podkreślił, ostatnie zamachy były dokonywane przez ludzi, którzy urodzili się we Francji czy Wielkiej Brytanii. - Więc byli uchodźcami w drugim czy trzecim pokoleniu - zaznaczył Miller.
"Nie sądzę, by nominacja pani Sadurskiej była ostatnia"
Były premier skomentował nominację Małgorzaty Sadurskiej na członka zarządu PZU. Wcześniej Sadurska była szefową Kancelarii Prezydenta.
- Ja widziałem taki plakat pani Sadurskiej z okresu kampanii wyborczej i zdaje się, że hasłem tej kampanii było "Jestem tam, gdzie jestem potrzebna". I myślę, że pani Sadurska wykonała tę obietnicę wyborczą - powiedział.
Pytany, czy takie transfer może zaszkodzić PiS, odpowiedział, że nie.
- Takie transfery były, są i będą. To może rodzić taką irytację, ale to się po prostu mieści w ciągu tych rozmaitych politycznych nominacji i nie sądzę, by nominacja pani Sadurskiej była ostatnia - podkreślił.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24