Nie podzielam poglądu, że ambicją czy zamiarem Jarosława Kaczyńskiego jest wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej. Natomiast uważam, że celem obecnej władzy jest trzymanie Polski na najniższym poziomie integracji europejskiej. Dlatego, żeby płynęły pieniądze, ale żeby nie stosować się do różnych wartości i rozwiązań prawnych - powiedział Leszek Miller w "Faktach po Faktach".
Zdaniem Leszka Millera rząd powinien zastosować się do ewentualnego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które może zapaść w sprawie pytań prejudycjalnych zadanych w sierpniu przez Sąd Najwyższy.
- Jeśli Trybunał Sprawiedliwości dopatrzy się nieprawidłowości, to podejmie działania natury sankcyjnej. Myślę, że będą to głównie środki pieniężne, które Polska będzie musiała płacić w postaci kar. Z praktyki orzecznictwa Trybunału wynika, że to są duże środki - mówił Miller w "Faktach po Faktach" TVN24.
Według byłego premiera, "jeżeli polski rząd się nie dostosuje, to będziemy mieć początek bardzo poważnego problemu proceduralnego i prawnego, który dla rządu skończy się źle". - Uważam, że to jest dobry ruch, kiedy spór Komisji Europejskiej, czy szerzej Unii Europejskiej, z polskim rządem przenosi się z płaszczyzny politycznej na płaszczyznę prawną, sądowniczą - ocenił.
Miller: Unia Europejska ma szereg poważnych instrumentów, które może zastosować
Miller stwierdził, że w rządzie "trwają intensywne prace, jak w sytuacji złego werdyktu" obejść go lub nie wykonać.
- Nie radziłbym, bo Unia Europejska ma szereg poważnych instrumentów, które może zastosować i to się skończy nie tylko źle dla polskiego rządu, ale także dla polskich obywateli - zaznaczył Miller.
W ten sposób Miller odniósł się do wypowiedzi wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika, który we wtorkowym wydaniu "Faktów po Faktach" TVN24 powiedział, że "w naszej ocenie Komisja Europejska w ogóle nie powinna tego trybu stosować, ponieważ nie powinna mieć wpływu na to, jak kształtowany jest wymiar sprawiedliwości w poszczególnych krajach". Wójcik nie odpowiedział wprost na pytanie, czy rząd zastosuje się do orzeczenia TSUE.
- Nie podzielam poglądu, że ambicją czy zamiarem Jarosława Kaczyńskiego jest wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej. Natomiast uważam, że celem obecnej władzy jest trzymanie Polski na najniższym poziomie integracji europejskiej - zauważył były premier. - Dlatego, żeby płynęły pieniądze, ale żeby nie stosować się do różnych wartości i rozwiązań prawnych. Kiedy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, musieliśmy się zobowiązać, że przyjmujemy kryteria kopenhaskie. Kryteria kopenhaskie to jest i gospodarka, ale i wartości - podkreślił.
Miller został zapytany o to, dlaczego w kraju, w którym poparcie dla Unii Europejskiej jest duże, dobrze sprzedaje się "narracja o złej Unii Europejskiej".
- To jest jeden z paradoksów - zauważył. - Tu dwie rzeczy zdecydowały. Po pierwsze, zakrzyczano, że Unia chce nam nasłać miliony islamskich imigrantów, i dwa - że Unia chce nam odebrać suwerenność ciężko wywalczoną - ocenił Miller.
Zdaniem byłego premiera "wielu polskich obywateli przyjęło to za rzecz prawdziwą, oczywistą". - Oni patrzą się na Unię Europejską z pewnym dystansem, z pewną obawą i mają wyczulone ucho na te wszystkie hasła, że wreszcie nikt nam nie będzie dyktował, że wstaliśmy z kolan - powiedział Leszek Miller. Dodał, iż ta narracja może utrzymywać się "do czasu, kiedy Polacy zauważą, że jesteśmy w przedpokojach Unii Europejskiej".
"Zwycięży pogląd, że obecność amerykańskiego wojska na zasadzie rotacyjnej jest wystarczająca"
Były premier komentując wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w USA, stwierdził, że nie śledził jej zbyt uważnie i być może z tego powodu zapamiętał przede wszystkim zdjęcie z momentu podpisania deklaracji amerykańsko-polskiej przez prezydentów obu krajów. Chodziło mu o fotografię, na której widać jak prezydent Trump siedzi przy biurku, a prezydent Duda podpisuje dokument stojąc.
- Patrzyłem się na to zdjęcie, bo w Gabinecie Owalnym byłem dwa razy jako szef rządu na spotkaniach z prezydentem Bushem. Znam ten gabinet dobrze - powiedział.
- Nie mogę zrozumieć jak to się mogło stać. Dlaczego polski prezydent został postawiony w takiej sytuacji? Kiedy wyruszałem do Waszyngtonu, to program tych wizyt był dopracowywany w każdym szczególe - stwierdził Miller. Dodał, że każdy szczegół spotkania wchodzi w skład pewnego "elementarza" i nie może zrozumieć, dlaczego "ten elementarz nie miał zastosowania".
Miller odniósł się także do jednego z najważniejszych tematów rozmów Trump - Duda, dotyczącego ewentualnej stałej obecności wojsk USA w Polsce. - Wydaje mi się, że perspektywa stałej bazy amerykańskiej w Polsce jest albo bardzo odległa, albo nie ma jej wcale. Dlatego, że to są kompetencje nie tylko prezydenta, ale amerykański Kongres musi się w tej sprawie wypowiedzieć - ocenił.
- Myślę, ze zwycięży pogląd, że obecność amerykańskiego wojska na zasadzie rotacyjnej jest wystarczająca - dodał.
Miller: to ostatni moment, aby Nowacka uratowała swoją polityczną karierę
Leszek Miller skomentował również fakt, że Barbara Nowacka, niegdysiejsza liderka Zjednoczonej Lewicy, razem ze swoją Inicjatywą Polska dołączyła do Koalicji Obywatelskiej.
Były szef SLD powiedział, że gdy zobaczył Barbarę Nowacką w jednym obozie z Grzegorzem Schetyną, pomyślał, że Nowacka "realizuje własny interes polityczny i postępuje logicznie".
- Pani Barbara Nowacka od kilku lat nie miała na koncie żadnego znaczącego sukcesu - ocenił.
- To ostatni moment, aby "przytulić się" do kogoś i w ten sposób ratować swoją karierę. Uważam, że z punktu widzenia własnego interesu politycznego postąpiła logicznie. Czy to jest realizacja jakiegoś szerszego interesu, to już jest inna sprawa. Ale przecież pani Nowacka idzie tą samą drogą, którą poszło wcześniej bardzo wielu polityków, także z lewicy - stwierdził były premier.
Autor: tmw/tr/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24