- Pani Ogórek uznała, że wygłosi krótkie oświadczenie, a spotka się z dziennikarzami już po pogrzebie Józefa Oleksego - tak Leszek Miller tłumaczył, dlaczego kandydatka SLD na prezydenta nie odpowiadała na pytania dziennikarzy podczas swojej pierwszej konferencji prasowej. Dodał, że wcale nie zakazał jej rozmowy z mediami.
Szef SLD komentował konferencję prasową SLD, zorganizowaną 9 stycznia w dniu śmierci byłego premiera Józefa Oleksego. Podczas spotkania z dziennikarzami Sojusz przedstawił swoją kandydatkę na prezydenta. Została nią doktor nauk humanistycznych, historyk Kościoła i komentatorka telewizyjna Magdalena Ogórek.
Kandydatka odpowiedziała na zaledwie kilka pytań dziennikarzy. Potem opuściła konferencję, a z mediami rozmawiał Leszek Miller.
- Nie zakazałem jej odpowiadania na pytania dziennikarzy - powiedział w "Jeden na jeden" Leszek Miller. - Pani Ogórek uznała, że wygłosi krótkie oświadczenie, a spotka się z dziennikarzami już po ceremonii pogrzebowej Józefa Oleksego. I albo w sobotę, albo w niedzielę takie spotkanie będzie miało miejsce - tłumaczył.
Sekretarz generalny Sojuszu Krzysztof Gawkowski doprecyzował, że spotkanie z dziennikarzami odbędzie się w niedzielę. - Tak późno dlatego, że plan był taki, by uszanować ten czas żałobny po śmierci Józefa Oleksego - powiedział w rozmowie z PAP.
"Liczę na zwycięstwo Ogórek"
W grudniu ub.r. na posiedzeniu Rady Krajowej Miller zaproponował kandydaturę na prezydenta b. polityka SLD Ryszarda Kalisza, jednak nie uzyskała ona akceptacji większości działaczy. W "Jeden na jeden" mówił, że to, czy Kalisz zdecyduje się wystartować w rywalizacji o fotel prezydenta, to jego suwerenna decyzja. - My już mamy kandydatkę - zaznaczył. Zdaniem Millera Kalisz krytykuje kandydaturę Ogórek dlatego, że to nie on został kandydatem SLD na prezydenta.
Szef Sojuszu przyznał, że liczy na jak najwyższy wynik Magdaleny Ogórek i na jej zwycięstwo. Ma nadzieję, że będzie on wyższy niż rezultat Grzegorza Napieralskiego w wyborach prezydenckich w 2010 r. Kandydat lewicy zdobył wówczas ok. 14 proc. poparcia.
"Nie możemy sprowadzać Sejmu do roli jakiejś paprotki"
Miller komentował także rządową ustawę, która zakłada wygaszenie czterech kopalń Kompanii Węglowej. W nocy ze środy na czwartek w Sejmie odbyła się debata w tej sprawie.
W ocenie Millera ustawa jest uchwalana w trybie "skandalicznym". - Mamy do czynienia z bardzo nieuczciwą próbą przeprowadzenia błyskawicznie, w trzech czytaniach, na jednym posiedzeniu Sejmu, w nocy ustawy, która ma być zbawieniem dla polskiego górnictwa, ale jest de facto drogą do likwidacji czterech kopalń - mówił.
- Nie możemy sprowadzać Sejmu do roli jakiejś paprotki, dekoracji. Nie możemy patrzeć spokojnie na to, jak ludzie protestują na Śląsku, jak wychodzą całe rodziny, jak widzimy transparenty, z których wynika olbrzymia rozpacz - dodał.
Jego zdaniem nie ulega wątpliwości że polskie górnictwo "obsiadły całe tabuny ludzi PO i PSL", którzy wykonują funkcje menedżerskie i zarabiają po 60-70 tys. złotych, a kiedy ktoś odejdzie, otrzymuje milion odprawy.
Dodał, że za sytuację w górnictwie odpowiada w tym samym stopniu rząd Ewy Kopacz, jak i jej poprzednika, Donalda Tuska.
Autor: db/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24