Posłowie Koalicji Obywatelskiej przeprowadzili w czwartek kontrolę w resorcie spraw wewnętrznych. Ma to związek z - jak mówili - "korupcją na najwyższych szczeblach". Twierdzą, że podejrzenia może budzić nawet 350 tysięcy wydanych wiz wydanych migrantom z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jak wyjaśnił resort dyplomacji, powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy".
"Gazeta Wyborcza", powołując się na swojego informatora z MSZ, przekazała, że 31 sierpnia do budynku resortu dyplomacji weszli agenci służb specjalnych, prawdopodobnie CBA, przesłuchali kierownictwo departamentu konsularnego i dyrektora generalnego MSZ.
"Z nieoficjalnych informacji wyłania się obraz afery korupcyjnej, która umożliwiła napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich. To one, wedle informacji 'Wyborczej', stały za projektem rozporządzenia ministra Wawrzyka. Jak się zdaje, ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezes Jarosław Kaczyński nie mieli pojęcia o skali napływu migrantów do Polski za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. W 2022 roku było ich około 200 tysięcy, z czego przeszło 130 tysięcy pochodziło z krajów muzułmańskich" - napisała gazeta.
Posłowie KO: z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z korupcją w resorcie
W środę kontrolę w MSZ przeprowadzili posłowie Koalicji Obywatelskiej Jan Grabiec i Marcin Kierwiński. - Okazuje się, że z dużym prawdopodobieństwem mamy do czynienia z korupcją w tym ministerstwie. Korupcją na najwyższych szczeblach i to w temacie, który jest szczególnie wrażliwy - mówił poseł Marcin Kierwiński. Jak zaznaczył, "politycy PiS-u od wielu, wielu lat straszą Polaków nielegalną migracją". - Natomiast okazuje się, że sami mają bardzo wiele na sumieniu w tym zakresie - dodał.
Posłowie - pisze "GW" - twierdzą, że podejrzenia może budzić 350 tysięcy wiz wydanych dla migrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.
Wiceminister: w zeszłym roku przybyło niecałe 30 tysięcy pracowników z państw muzułmańskich
W czwartek politycy KO przeprowadzili kolejną kontrolę, tym razem w resorcie spraw wewnętrznych i administracji. Podczas jej trwania wiceminister Błażej Poboży przekazał im stanowisko resortu.
"Informuję, że zezwolenie na pracę to pierwszy etap weryfikacji pracownika, który zgłasza chęć przyjazdu do Polski. Uzyskanie przez cudzoziemca zezwolenia na pracę nie daje automatycznie podstawy do przyjazdu do naszego kraju i podjęcia pracy" - napisał w dokumencie wiceminister. "Osoba ubiegająca się o wizę jest weryfikowana przez odpowiednie służby i konsula. Jeśli weryfikacja przebiegnie pozytywnie, cudzoziemiec otrzymuje wizę pracowniczą" - wyjaśnił.
Poboży przekonuje, że "informacje jakoby w 2022 roku do Polski przyjechało 135 tysięcy cudzoziemców z państw muzułmańskich są nieprawdziwe". "Realne, prawdziwe dane dotyczące wydanych wiz pracowniczych pokazują, że w ubiegłym roku do Polski przybyło niecałe 30 tysięcy pracowników z państw muzułmańskich" - stwierdził.
W jego ocenie "wartym podkreślenia jest także fakt, że znakomita większość wiz wydana w oparciu o zezwolenia na pracę dotyczy obywateli Ukrainy i Białorusi". Podał, że w ubiegłym roku było to blisko 80 procent wydanych wiz uprawniających do podjęcia pracy.
Rzecznik rządu: nasza polityka migracyjna będzie twarda
O sprawę wiz był pytany w czwartek na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Mueller. - Nasza polityka jest jasna, wizy do Polski mogą otrzymywać tylko osoby, które otrzymują wstępną ocenę i zaproszenie do pracy, mają tutaj możliwość pracy. Rzeczywiste potrzeby są na terenie Polski zaspokajane z tego tytułu - powiedział.
- I druga rzecz - muszą być skrupulatnie weryfikowane. Są weryfikowane przez służby w kilkustopniowym procesie weryfikacji - dodał.
Podkreślił, że "polityka migracyjna będzie twarda, będzie cały czas w taki sposób realizowana, aby do Polski trafiały tylko osoby, które nie stanowią żadnego zagrożenia". - Służby właściwe weryfikują wszelkie informacje, które pojawiają się w tego typu sytuacjach. Jeżeli jakiekolwiek zarzuty wobec tego typu potencjalnego procederu się pojawiają, zawsze nasze służby reagują - zapewniał.
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza", tvn24.pl