Wynajem mieszkań, czyli jazda bez trzymanki. Studenci wracają na uczelnie, szukają mieszkań i zderzają się z wysokimi cenami. Oferty są drogie, popyt jest wysoki, a interesy najemców i wynajmujących często są sprzeczne. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Julia Rogalka z Siedlec właśnie przyjechała do Gdańska na studia, na razie zamieszka w akademiku. Próbowała wynająć mieszkanie, ale to się nie udało. - To było nieprzyjemne doświadczenie. Często oszukują, jeżeli chodzi o stany mieszkań. Na tyle ciężko szły te poszukiwania, że jednak akademik pozostał moją opcją – mówi.
Ceny mieszkań poszybowały
O ile studenci, których w Polsce jest 1,2 miliona, mogą skorzystać z akademika, o tyle osoby pracujące nie mają wyboru, więc płacą i płaczą. Rynek wychodzi z covidowego dołka i to z przytupem. Ceny poszybowały. - Wróciły do cen sprzed pandemii, jeśli chodzi o duże ośrodki, a u niektórych właścicieli nawet zostały podwyższone – zwraca uwagę prezes stowarzyszenia Mieszkanicznik Jacek Kusiak.
Wiele zależy od lokalizacji, ale w niektórych przypadkach jest nawet o ponad połowę drożej. - Jak ktoś zobaczy stawki, to może się złapać za głowę, bo tu, gdzie parę lat temu płaciliśmy 2,5 tysiąca złotych, dziś trzeba zapłacić 4 tysiące złotych. To jest oczywiście przepaść – podkreśla ekspert rynku nieruchomości Marcin Krasoń.
Na ceny wynajmu największy wpływ ma wzrost cen nieruchomości. - Inwestor, który kupuje mieszkanie na wynajem, po prostu kalkuluje i tutaj Excel wygrywa – stwierdza Marcin Krasoń.
Ale kiedy Excel wygrywa, wiele innych kwestii przestaje się liczyć. - Mieszkania to są czasami klitki dosłownie, klaustrofobiczne pokoje, mniejsze od schowka na miotły za cenę normalnego mieszkania – uważa studentka z Gdańska Julia Górka.
Niski standard, a drogo
Aktywista Akcji Restart z Wrocławia Patryk Spaliński pokazał niedawno ogłoszenie mieszkania za 1200 złotych o powierzchni 12 metrów kwadratowych. Podobnych ofert jest więcej. - Toaleta znajduje się zaraz obok prysznica i zaraz obok palników w kuchni, co jest dla mnie idealnym dowodem na to, że sytuacja mieszkaniowa w Polsce jest po prostu tragiczna – przyznaje.
- To jest mały procent, ale jest, i fajnie by było, gdyby państwo uregulowało rynek tak, żeby tego typu patologie nie miały miejsca – mówi Marcin Krasoń. Jest jeszcze coś, co bardzo mocno zmienia ten rynek. Coraz popularniejszy wynajem krótkoterminowy, który zastępuje pokoje w hotelach, to dla właścicieli nieruchomości szansa na szybszy zysk.
Fundusze inwestycyjne często kupują od deweloperów całe nowe bloki, żeby później zarabiać na wynajmie mieszkań. - Wtedy mamy te mieszkania w określonym standardzie i wiemy, co w tym mieszkaniu będzie, na co możemy liczyć, jest transparentna umowa, zasady co do czynszów. To wypycha takich patowynajmujących z rynku – dodaje Marcin Krasoń.
Problem w tym, że w ten sposób napędzane są ceny nieruchomości, a w konsekwencji także ceny najmu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock