Dwaj Polacy spędzili miesiąc w szwajcarskim więzieniu, bezpodstawnie obwinieni o napad na jubilera w Genewie. Przez cały ten czas nawet żony nie wiedziały, co się z nimi dzieje. Nieobecność szefów firmę doprowadziła do upadku. Biznesmeni domagają się odszkodowania.
Gdy dwaj zamaskowani bandyci obrabowali genewskiego jubilera, pana Tomasza Sylwestra i jego kolegi nie było nawet w Szwajcarii. Mieli, jak mówią, na to dowody, jednak 4 czerwca zostali aresztowani.
Odmówiono im kontaktu z konsulem, do żon też nie mogli zadzwonić. – Nikt nas nie zapytał, nie powiedział, że możemy się skontaktować z ambasadą - twierdzą mężczyźni. - Myślałam, że oni wyjechali i już nie wrócą, nie wiedziałam nawet, czy żyją – mówi żona pana Tomasza.
Wersję obu mężczyzn potwierdza polskie MSZ. - Wystąpimy do władz szwajcarskich z prośbą o informację, jak doszło do zatrzymania, dlaczego nie powiadomiono naszego konsula i czemu doszło do wzięcia w zastaw ich dokumentów tożsamości – zapowiada Grzegorz Jopkiewicz z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
"Tego dnia nawet nie byliśmy w Szwajcarii"
Polacy wciąż nie mogą zrozumieć, jak do tego doszło. - Zostałem oskarżony o to, że sprzedawcę sklepu jubilerskiego obwiązałem taśmą, pobiłem i ukradłem towar warty 800 tys. franków. Ja nawet nie używam przemocy! – mówi Tomasz Sylwester.
- Mówiłem policjantom, że tego dnia nawet nie byliśmy w Szwajcarii, mieliśmy na to milion dowodów - dodaje jego kolega, który, mimo że z kradzieżą nie ma nic wspólnego, chce pozostać anonimowy.
Ostatecznie na podstawie wyników badań genetycznych Polacy zostali po miesiącu uniewinni przez sąd. Odzyskali też samochód - bardzo dokładnie przeszukany przez policję. – Wydali nam samochód niezdolny do jazdy. Po stu metrach jazdy buchnął czarny dym i ogień spod maski - relacjonują. Na miejscu pojawiła się straż pożarna i policja. Mężczyznom zabrano dokumenty i ponownie ich przesłuchano.
Będą domagać się odszkodowania
Przygoda w Genewie doprowadziła firmę pana Tomasza do upadku. - Jako jedyny mogłem wysyłać przelewy, robić zamówienia. Niektórzy moi klienci dostali kary finansowe przeze mnie, bo nie dostarczyłem towaru. Moja firma zaopatrywała przemysł spożywczy w specjalistyczne środki dezynfekujące. Na chwilę obecną jest to firma w czasie przeszłym - mówi pan Tomasz.
Znalazły się jednak szwajcarskie kancelarie adwokackie, które za darmo zajmą się sprawą Polaków. Będą domagać się odszkodowania w wysokości kilkuset tysięcy euro.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24