Tylko do 22 lipca można było legalnie kąpać się przy jedynej w Łomży miejskiej plaży. Od tego czasu "miejsce okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli zakończyło funkcjonowanie", jak można się dowiedzieć z rozstawionych w pobliżu tablic. To efekt wprowadzonych w tym roku zmian w Prawie wodnym.
Jedyne w Łomży miejsce, gdzie można się było legalnie i pod okiem ratowników kąpać od kilku dni jest już tylko dziką plażą, z której korzysta się na własną odpowiedzialność. "Z dniem 22 lipca 2018 r. miejsce okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli zakończyło funkcjonowanie" - można przeczytać na rozstawionych w pobliżu tablicach.
Kłopotliwe kąpieliska
"Winne" są przepisy nowego Prawa wodnego. Zakłada ono, że przez cały sezon mogą działać tylko kąpieliska spełniające wysokie standardy bezpieczeństwa, w tym normy europejskie, stale monitorowane i odpowiednio zarządzane.
Większość polskich gmin nie chce brać całorocznej odpowiedzialności za prawdziwe kąpielisko. Dlatego przez 13 lat istniało pojęcie "miejsca wykorzystywanego do kąpieli". W myśl nowych przepisów może ono jednak funkcjonować przez "okres nie dłuższy niż 30 dni w roku kalendarzowym".
"Kąpielisko wiąże się z dużą ilością formalnych spraw"
Z przykładem problemów stworzonych przez nowe prawo mamy do czynienia właśnie w Łomży.
- W Łomży było organizowane miejsce okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli, które wiązało się z dużo mniejszymi wymaganiami niż kąpielisko - stwierdził w rozmowie z reporterem TVN24 dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Andrzej Modzelewski. Jak tłumaczył, "kąpielisko wiąże się z dużą ilością formalnych spraw do przejścia, które wymagają czasu".
- W Łomży mamy problem z samą rzeką. Nasza plaża jest zlokalizowana w niezbyt fortunnym miejscu, jeśli chodzi o przygotowanie i o przepisy, które w ustawie są zawarte. Mówię o odpowiedniej głębokości stref, o ich odpowiedniej długości. Mamy wiele problemów, szczególnie w połowie lata, kiedy poziom wody opada - przekonywał.
Od 22 lipca na plaży w Łomży nie ma ratowników i bojek wyznaczających miejsca bezpiecznej kąpieli.
- Ratownicy nie mogą pełnić tam dyżurów poza okresem przewidzianym prawem, a my działamy w granicach prawa. Ustawa mówi, ze cała infrastruktura ma zostać sprzątnięta w ciągu trzech dni od zakończenia - wyjaśnił.
- W tym momencie to dzikie kąpielisko - dodał Modzelewski. Przyznał, że do zakazu kąpieli wiele osób się nie stosuje. - Trzeba powiedzieć, że mieszkańcy korzystają z tego miejsca również w maju, czerwcu, a zdarza się, że i we wrześniu - zaznaczył.
Autor: akw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24