- Z pewnym zdziwieniem oglądałem, że z ust byłego wiceministra sprawiedliwości padają różnego rodzaju epitety wobec urzędników państwowych i prokuratorów. Ale to świadczy wyłącznie o tym panu - powiedział w "Tak jest" rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak, komentując oświadczenie Michała Wosia na temat jego przesłuchania i zarzutu. Rzecznik podkreślił, że prokuratorzy "to nie są wrogowie polityczni, to są urzędnicy państwowi, którzy wykonują swoją pracę".
Poseł Suwerennej Polski Michał Woś (klub PiS) został we wtorek przesłuchany w prokuraturze. Rzecznik PK Przemysław Nowak przekazał po kilkugodzinnym przesłuchaniu, że ogłoszono mu zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków, związany z przekazaniem 25 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości na zakup Pegasusa. Zastosowano też środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji. Nowak mówił też, że podejrzany złożył wyjaśnienia mieszczące się na kilkudziesięciu stronach protokołu.
Tymczasem Woś ocenił na konferencji po czynnościach, że to, co mówili mu prokuratorzy, to był "bełkot". Przekonywał też, że "nie składał wyjaśnień zgodnie z Kodeksem postepowania karnego, ale złożył bardzo obszerne stanowisko". Ponadto według niego zarzuty "zostały nieskutecznie postawione", bo jego zdaniem Prokuratura Krajowa działa jako "organ nieuprawniony". Podobną opinię o PK wygłosił na konferencji przed przesłuchaniem, na której również krytykował premiera i obecnie rządzących.
"Określenie zarzutów mianem bełkotu to rodzaj pogardy dla prokuratorów"
- Oglądałem to poranne wystąpienie z pewnym zdziwieniem, że różnego rodzaju epitety wobec urzędników państwowych i prokuratorów, którzy wykonują swoją robotę, padają z ust byłego wiceministra sprawiedliwości. Ale to świadczy wyłącznie o tym panu - skomentował w programie "Tak jest" wypowiedzi Wosia Przemysław Nowak.
Na pytanie, czy najbardziej boli go określenie "bodnarowcy", odparł, że "do tego się trochę przyczaił". - Oczywiście jest to określenie, którego nie powinno się używać z oczywistych konotacji - zastrzegł. - Tutaj padło też nowe chyba określenie: gumisie - zauważył.
- Natomiast określenie zarzutów mianem bełkotu to rodzaj pogardy dla prokuratorów. To nie są wrogowie polityczni, to są urzędnicy państwowi, którzy wykonują swoją pracę. Akurat prokurator, który te zarzuty ogłaszał, został prokuratorem na tym stanowisku, które ma, w roku 2014. Więc został powołany przez Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego. Tu nie ma najmniejszych wątpliwości co do jego statusu - wskazywał.
Podkreślał, że zatem "jakiekolwiek twierdzenia podejrzanego, że prokurator, który tę czynność wykonywał, nie był prawidłowo umocowany, są absolutnie bezpodstawne".
Źródło: TVN24