Uważałem, że osoby, które pracują w KPRM, sekretarze i podsekretarze stanu, ich praca kwalifikuje ich do otrzymania uznaniowej premii, dlatego uruchomiłem ten mechanizm - tak Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, tłumaczył decyzję o przyznaniu premii finansowych dla ministrów. Oświadczył, że wszyscy nagrodzeni zdecydowali się je zwrócić.
Według informacji, które podała w ubiegłym tygodniu rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, w styczniu kilkunastu osobom z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zostały przyznane nagrody, ale jak tłumaczyła Kopcińska, "one ich nie przyjęły". Dodała, że sama dostała taką nagrodę ale ją "natychmiast zwróciła".
"Niestety, środki zostały już przelane na konta ministrów"
Do sprawy w poniedziałek odniósł się Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera.
- Uważałem, że osoby, które pracują w KPRM [Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - przyp. red.], sekretarze i podsekretarze stanu, ich praca kwalifikuje do otrzymania takiej uznaniowej premii, dlatego uruchomiłem ten mechanizm - tłumaczył w Radiu ZET.
Decyzję o przyznaniu nagród sekretarzom i podsekretarzom stanu w KPRM Dworczyk nazwał "błędem". Dodał, że "niefortunnie zbiegło się [to] w czasie z decyzją premiera o wstrzymaniu wszystkich premii".
- Ja, kiedy poznałem tę decyzję, starałem się wstrzymać rozpoczętą procedurę - zapewniał. - Niestety, te środki zostały już przelane na konta ministrów w KPRM, dlatego poinformowałem ich o zaistniałej sytuacji. Każdy z nich indywidualnie mógł podjąć decyzję o tym, co zrobi z tą nagrodą - tłumaczył Dworczyk.
- O ile wiem, to wszyscy podjęli decyzję o zwróceniu tych środków - dodał.
"To wymusza skupienie się na pracy merytorycznej"
Dworczyk zapowiedział również, że we wtorek odbędzie się konferencja prasowa, na której zostanie "szczegółowo omówiony" projekt noweli ustawy o służbie cywilnej.
- Pomysł polega na zmianie filozofii funkcjonowania rządu. Do tej pory był on wyłącznie ciałem politycznym, tworzyli go wyłącznie politycy. Teraz chcemy, żeby rząd miał charakter polityczno-urzędniczy - dodał.
Według Dworczyka przeniesienie części dotychczasowych podsekretarzy stanu do służby cywilnej pozwoli na budowanie tak zwanej pamięci instytucjonalnej.
- To znaczy, że część tych ludzi będzie skupiona na pracy i będzie pracowała niezależnie od tego, czy będzie taka czy inna większość parlamentarna (...) To wymusza skupienie się na pracy merytorycznej - wyjaśniał.
"Obostrzenia, czyli ustawowy zakaz wypłacania nagród"
Zaznaczył, że jedną z konsekwencji noweli będzie "zmiana w systemie wynagradzania".
- Będzie to taki system, jaki funkcjonuje w służbie cywilnej - będą "mnożniki" oraz "widełki". To pozwoli wynagradzać tych urzędników na poziomie, na jakim dziś wynagradzani są dyrektorzy i wicedyrektorzy - podkreślił. Jego zdaniem pomoże to skończyć z "patologią" polegającą na tym, że wiceminister zarabia mniej niż "szereg dyrektorów, których nadzoruje".
Dworczyk podkreślił ponadto, że Prawo i Sprawiedliwość jest gotowe "rozważyć propozycję", aby odłożyć wejście w życie noweli do kolejnej kadencji, "a dziś wprowadzić tylko obostrzenia, czyli ustawowy zakaz wypłacania nagród i innych świadczeń finansowych dla wiceministrów i ministrów".
"CBA nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie"
Szef KPRM skomentował również powrót do kancelarii premiera Piotra Matczuka i Anny Plakwicz. Byli oni właścicielami spółki "Solvere", która na zlecenie Polskiej Fundacji Narodowej przygotowała kampanię billboardową "Sprawiedliwe sądy". W negatywnym świetle pokazywała ona przypadki nepotyzmu i nieprawidłowości wśród polskich sędziów.
Kampania billboardowa kosztowała około 10 milionów złotych, a spółka "Solvere" zarobiła 240 tysięcy złotych.
- CBA nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie - zaznaczył Dworczyk. Dodał, że materiały po sprawdzeniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne trafiły do prokuratury i "dzisiaj prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające w sprawie, a nie przeciwko komuś".
"To się nie powinno zdarzyć, pełna zgoda"
Wątpliwości śledczych dotyczące założenia spółki "Solvere", kiedy Matczuk i Plakwicz pracowali jeszcze oficjalnie w KPRM, Dworczyk nazwał "burzą w szklance wody".
- To się nie powinno zdarzyć, pełna zgoda. Ale uważam, że to ich nie dyskwalifikuje, jeśli chodzi o pracę w KPRM - podsumował szef kancelarii premiera.
Autor: PTD//now / Źródło: Radio Zet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: W. Kompała / KPRM