Prokurator Piotr Jasiński dokonał przełomu w śledztwie dotyczącym porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Potem jednak został odsunięty od sprawy, bo zdaniem swoich przełożonych i rodziny Olewnika spowalniał jej dalszy bieg. Czy robił to na zlecenie mafii? Ze stenogramów, do których dotarli dziennikarze "Superwizjera TVN" i "Rzeczpospolitej" w trakcie sprawy Jasiński kontaktował się z Wojciechem K. - olsztyńskim biznesmenem i nieoficjalnie byłym gangsterem.
Jasiński od początku swojej kariery dał się poznać jako pogromca olsztyńskiej mafii, która porywała ludzi dla okupu. W 2002 roku doprowadził do skazania kilkunastoosobowego gangu. Miał wówczas zaledwie 30 lat.
Po zakończeniu procesu porywaczy olsztyńscy biznesmeni zjednoczyli się w Warmińsko-Mazurskim Stowarzyszeniu na Rzecz Bezpieczeństwa. Radzili innym, jak walczyć z plagą porwań. Organizowali wykłady i szkolenia. Trafili do nich również Olewnikowie.
Olsztyński bicz na porywaczy, medialny superprokurator
Stowarzyszenie obiecało im pomóc wyjaśnić sprawę porwania Krzysztofa. To tam sprawą Olewnika zainteresował się biznesmen Wojciech K., który pomógł przenieść śledztwo ws. porwania Olewnika z Warszawy do Olsztyna, do prokuratora Jasińskiego. - Mówił, że stowarzyszenie chce się zaangażować w pomoc rodzinie Olewnika. W czasie jednej z rozmów dowiedziałem się, że sam Wojciech K. miał również problemy z uprowadzeniem jednego z członków rodziny. Że prokurator Jasiński prowadził tę sprawę, i że bardzo pochlebnie się o nim pan K. wypowiadał – mówi Bogdan Borkowski, przyjaciel rodziny Olewników.
Zawsze uważałem, że jest to profesjonalista, bo zawsze czytałem o nim w mediach, że jest to profesjonalista i to przeróżnej maści kaczamrek o jasińskim
Decyzję o przyznaniu sprawy Jasińskiemu podjął ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. – Zawsze uważałem, że jest to profesjonalista – mówi dziennikarzom "Superwizjera" Kaczmarek.
Przełom na pokaz?
Zaraz po przekazaniu sprawy Olewnika do Olsztyna Jasiński w rozmowie z K. relacjonował: Mamy tę sprawę. – Ok. – odpowiedział K.
Włodzimierz Olewnik mówi, że jego rodzina pokładała wielkie nadzieje w nowym prokuratorze. – I wkrótce te nadzieje się ziściły. Ta sprawa jakoś ruszyła – mówi Olewnik. I rzeczywiście po kilku miesiącach odnaleziono ciało Krzysztofa Olewnika oraz ustalono kilku sprawców porwania. Wkrótce bandyci usłyszeli skazujące wyroki. Prokurator dostał pochwały i 10 tys. zł nagrody od ministra sprawiedliwości. W powszechnej opinii dokonał przełomu w skandalicznej sprawie.
- Sprawa się rozwija, ale spokojne, jest pod kontrolą – mówił Jasiński w rozmowie z K., tuż po znalezieniu ciała Krzysztofa Olewnika. Nie wiadomo, o co chodziło. - Z dzisiejszego punktu widzenia mogę powiedzieć, że śledztwo olsztyńskie było porażką - przyznaje dziś Włodzimierz Olewnik.
Choroba prokuratora
Zaraz potem Jasiński zajął się wyjaśnianiem błędów poprzednich prokuratorów w tej sprawie i ustaleniem zleceniodawców zbrodni. Jednak nagle stracił impet. Najpierw poprosił swoich przełożonych o odebranie mu tej sprawy, potem korzystał ze zwolnienia lekarskiego. Oficjalnie twierdził jednak, że sprawa toczy się dynamicznie.
Rodzina Olewników zaczęła jednać mieć uwagi co do sumienności prokuratora. Jasiński pozwolił na skopiowanie akt sprawy lokalnemu politykowi SLD, Grzegorzowi K., który był jednym z podejrzanych, ale ciążyły na nim błahe zarzuty. Według Włodzimierza Olewnika prokurator zbagatelizował udział polityka w sprawie, zwłaszcza, że ten dysponował kopią listu od porywaczy. Sugerował, że wie też, że może wiedzieć, gdzie jest Krzysztof. Poza tym Jasiński, kończąc pierwsze śledztwo, umorzył zarzut udziału w grupie przestępczej jednemu z podejrzanych - Eugeniuszowi D. Potem miał namawiać rodzinę Olewników, żeby nie składała oficjalnego zażalenia na jego decyzję. A gdy rodzina to zrobiła, nie przekazał skargi do sądu. Przełożeni prokuratora uznali część tych zarzutów za zasadne, a prokurator generalny zdecydował o odebranie mu sprawy.
- Były dwie przesłanki. Pierwsza to wątpliwości co do trafności pewnych decyzji procesowych. A drugi argument był taki, że Włodzimierz Olewnik miał zastrzeżenia, co do niektórych działań tego prokuratora – mówi ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ćwiąkalski. - Ze względu na czystość postępowania nie może prowadzić go osoba, co do której rodzina ma wątpliwości – dodaje.
Sprawa rozbita o mafię
Sprawę przeniesiono więc do Gdańska. Tam prokuratorzy mieli zastrzeżenia co do wniosków Jasińskiego, że grupa, która porwała Olewnika, działała samodzielnie, bez wsparcia potężnych mocodawców. – Dowody, które uzyskaliśmy, przeczą tak sformułowanej tezie – mówi Zbigniew Niemczyk, zastępca prokuratora apelacyjnego w Gdańsku. Według niego chodzi o najpoważniejsze grupy przestępcze w kraju. A z takimi miał mieć związek biznesmen Wojciech K.
Wojciech K. był rezydentem Pruszkowa w Olsztynie. To bardzo niebezpieczny człowiek masa o k.
W olsztyńskiej prokuraturze w dokumencie umarzającym jedno ze śledztw jest opis grup przestępczych działających w Olsztynie w latach 90-tych. W jednym z akapitów napisane jest, że wszystkie wyrosły z jednej grupy przestępczej, którą kierował Wojciech K. Prokurator, który to pisał przyznaje – takie są fakty. Dodaje jednak, że wobec K. nigdy nie było prowadzone postępowanie karne.
"Ten ch.. kamiński wszystko nam rozp..."
Przeraża mnie ta sprawa. Jeśli te podsłuchy są prawdziwe, to to jest jakaś ogólnokrajowa mafia olewnik o mafii
- Przeraża mnie ta sprawa. Jeśli te podsłuchy są prawdziwe, to to jest jakaś ogólnokrajowa mafia – mówi Włodzimierz Olewnik.
Źródło: Superwizjer
Źródło zdjęcia głównego: tvn