Już rok ciągnie się afera ze źle zabezpieczoną autostradą A2, na którą wtargnął łoś, zderzył się z pędzącym samochodem i doprowadził do śmierci kierującego pojazdem. Jak to w ogóle możliwe, że dostał się na autostradę, która jest zabezpieczona siatką przeciwko migrującym zwierzętom?
Mąż pani Małgorzaty Rosińskiej miał 59 lat. Zginął niewiele ponad rok temu. Wracał z Berlina, ze znajomymi. Była noc. Do domu miał jeszcze dwie godziny jazdy. Nie dojechał - w okolicach Zgierza zderzył się z łosiem. Zginął na miejscu. - To jedyna pociecha dla mnie i dla dzieci. Że nie cierpiał - mówi wdowa.
Dlaczego łoś znalazł się na autostradzie? Odpowiedź jest banalnie prosta - siatka zabezpieczająca przed wtargnięciem zwierząt była za niska. Miała niewiele ponad półtora metra, a to dla tych zwierząt żadna przeszkoda.
Nie wiedzą, co biega obok
Zarządcą drogi jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, ale jej urzędnicy twierdzą, że nie są odpowiedzialni za ten wypadek. Argumentują, że gdy budowano drogę 10 lat temu, łosi w okolicach nie zauważono.
Tylko od tej pory liczba tych zwierząt zwiększyła się w Polsce dwukrotnie. - Lasy nie przekazują nam informacji o liczbie grubej zwierzyny - tłumaczy GDDKiA, a Dyrekcja Lasów Państwowych odpowiadają, że nie mają takiego obowiązku.
- Zarząd GDDKiA odpowiada przede wszystkim za bezpieczeństwo. To tłumaczenie wydaje mi się delikatnie nieadekwatne - tłumaczy mec. Artur Wdowczyk, specjalista w dziedzinie wypadków komunikacyjnych.
- Może sarkastycznie to zabrzmi, ale mój mąż zapłacił 9,90 za śmierć - mówi żona i wzruszenie odbiera jej głos.
Skąd ten łoś?
Szczegóły tragedii próbowała ustalić prokuratura. Śledczy dwa razy umorzyli jednak sprawę, uznając, że był to nieszczęśliwy wypadek. W uzasadnieniu czytamy, że "nie wiadomo, z jakiego powodu łoś pojawił się na autostradzie". - Myślę, że prokuratura "troszkę" się ośmiesza. Łoś znalazł się tam, bo przeskoczył - dodaje mec. Wdowczyk.
- To kwestia niefortunnego sformułowania, które zostało użyte. Prokuratura nie znalazła podstaw do postawienia zarzutów - odpowiada rzecznik łódzkiej prokuratury, Krzysztof Kopania.
Po wypadku zarządca zdecydował o podwyższeniu siatek. Nie ruszył jednak jeszcze nawet przetarg.
Autor: kcz / Źródło: TTV, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24