Mąż Czeczenki, której troje dzieci zginęło w Bieszczadach podczas próby przejścia przez "zieloną granicę" - przyjechał do Polski. Mężczyzna złożył wniosek o przyznanie mu statusu uchodźcy.
Kamisa D. podpisała wniosek o nadanie jej statusu uchodźcy w poniedziałek wieczorem. Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców Rafał Rogala zapowiedział, że wniosek ten będzie rozpatrywany w trybie pilnym.
Kobieta jest w szpitalu w Ustrzykach Dolnych i na własną prośbę pozostanie tam do piątku. W poniedziałek była dwukrotnie przesłuchana. Prokuratura postanowiła nie stawiać jej zarzutów.
Znane są też wstępne wyniki sekcji zwłok jej trzech córek - wskazują na śmierć z powodu wyziębienia i wycieńczenia.
W nocy z czwartku na piątek funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej znaleźli w wysokich Bieszczadach trzy martwe dziewczynki. Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną kobietę narodowości czeczeńskiej z dwuletnim dzieckiem na ręku.
Zwłoki przykryte były liśćmi paproci. Znajdowały się na granicy Polski i Ukrainy w pobliżu Wołosatego, na wzniesieniu o wysokości 1163 m n.p.m. W czwartek w nocy temperatura spadła tam do ok. 3 st. Celsjusza.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Maciej Chojnowski