Martin Mycielski, członek zarządu Fundacji Otwarty Dialog i administrator popularnego w mediach społecznościowych profilu Sok z Buraka, poinformował w środę, że został wezwany na komisariat w Brukseli, gdzie przez półtorej godziny był przesłuchiwany. Podstawą działań belgijskiej policji miał być Europejski Nakaz Dochodzeniowy wydany przez polskie władze. Powód? Wpis na Twitterze, który nie spodobał się prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.
"Stało się. Jestem ścigany osobiście przez J. Kaczyńskiego Europejskim Nakazem Dochodzeniowym za 'obniżenie zaufania społecznego' do niego i spowodowanie potencjalnego spadku poparcia dla PiS. Tweetem. Nie moim" - napisał w środę na Twitterze Martin Mycielski, członek zarządu Fundacji Otwarty Dialog w Brukseli, założyciel międzynarodowego Komitetu Obrony Demokracji oraz administrator facebookowego profilu Sok z Buraka.
Spór o tweeta
W filmiku, opublikowanym w środę na Facebooku, Mycielski wyjaśnił, że został wezwany na komisariat w Brukseli, gdzie przez półtorej godziny był przesłuchiwany. Jak twierdzi, belgijska policja działała na podstawie Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego, wydanego przez polski wymiar sprawiedliwości. Powodem jego wydania - jak mówił - były zeznania, złożone przez prezesa Kaczyńskiego.
END to mechanizm prawnej współpracy państw Unii Europejskiej w sprawach karnych. Oparty jest na zasadzie wzajemnego uznawania, zgodnie z którą każde państwo członkowskie UE jest zobowiązane do uznawania i wykonywania wniosków innych państw, tak jak gdyby wniosek ten pochodził od jego własnych organów.
- W jakiej sprawie został ten mechanizm uruchomiony? Na podstawie sprawy prowadzonej przez wydział do spraw przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Do Belgii trafiła teczka, akta sprawy, około stu stron. Te całe akta trafiły tu, na posterunek policji w Brukseli. Ja na tej podstawie zostałem przesłuchany - tłumaczył Mycielski.
Jak mówił, sprawa toczy się już od stycznia 2021 roku. Powód? Tweet, opublikowany 5 stycznia na profilu Sok z Buraka, o treści: "Halo PiS, dlaczego Kaczyński zaszczepił się poza kolejką?".
Zeznania prezesa PiS
11 stycznia Jarosław Kaczyński miał osobiście złożyć zawiadomienie do prokuratury, domagając się ścigania autora wpisu. - Treść tweeta zawiera wedle pokrzywdzonego informacje nieprawdziwe poprzez prezentowanie pokrzywdzonego jako osoby, która pełniąc funkcję publiczną, osiąga korzyści osobiste i przez to ta treść naraża go na utratę zaufania, potrzebnego do wykonywania działalności politycznej - mówi na filmiku Mycielski, cytując dokumenty, które przedstawiła mu belgijska policja. Jak dodał, do zawiadomienia Kaczyński załączył zrzut ekranu z tweetem.
Jak poinformował Mycielski, powołując się na akta sprawy, 22 lutego Kaczyński został przesłuchany w charakterze świadka. Prezes PiS miał stanowczo zaprzeczyć, by opisana w tweecie sytuacja miała miejsce.
Zdaniem Kaczyńskiego wpis na Twitterze naraził go na "utratę zaufania potrzebnego do wykonywania działalności, polegającej na sprawowaniu mandatu poselskiego, funkcji wiceprezesa Rady Ministrów oraz funkcji prezesa partii PiS", poprzez zarzucanie mu "wykorzystania pełnionych funkcji publicznych do osiągnięcia korzyści osobistej, polegającej na zaszczepieniu się z naruszeniem przepisów regulujących kolejność szczepienia się" - mówił Mycielski, powołując się na akta sprawy.
W mailu do redakcji tvn24.pl napisał: "Prezes Polski osobiście zawiadomił prokuraturę o tweecie, który jego zdaniem naraził go na -'spadek zaufania publicznego', niewybranie ponownie do władz partii i Sejmu, oraz - o zgrozo! - spadek notowań PiS-u. Prokuratura zaś objęła sprawę śledztwem z urzędu z racji na "interes społeczny" i puściła za mną Europejski Nakaz Dochodzeniowy, w ramach którego przesłuchiwała mnie właśnie policja w Brukseli. Ot, tak zabolało prezesa, że mógł zostać posądzony o 'ciężkie naruszenie reguł moralnych', jak to sam ujął w zeznaniu".
Sok z Buraka to działający od 2013 roku fanpage w mediach społecznościowych, na którym publikowane są memy i grafiki krytyczne i prześmiewcze wobec PiS oraz tak zwanej "dobrej zmiany". Profil został przejęty przez Fundację Otwarty Dialog i Mycielskiego w kwietniu 2021 roku, a więc trzy miesiące po pojawieniu się wpisu, będącego przedmiotem sprawy. - Owszem wtedy byłem redaktorem Soku na Facebooku, ale nie miałem wtedy jeszcze nic wspólnego z Twitterem - podkreślił Mycielski.
Źródło: tvn24.pl