- Ja bym wolała, by moi koledzy, jeżeli mają coś do siebie, to żeby załatwili to ze sobą jak mężczyźni - mówiła w "Kropce nad i" w TVN24 Małgorzata Kidawa-Błońska. Marszałek Sejmu skomentowała w ten sposób spór między politykami PO, Pawłem Zalewskim a Michałem Kamińskim.
Paweł Zalewski od kilku dni przekonuje, że Michał Kamiński nie powinien znaleźć się na listach PO w jesiennych wyborach do parlamentu. W poniedziałek rano powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24, że Kamiński jest "złym spin doktorem, który proponuje złą metodę kampanii".
Spór pomiędzy politykami skomentowała w "Kropce nad i" marszałek Sejmu.
- Ja bym wolała, by moi koledzy, jeżeli mają coś do siebie i chcieliby ze sobą porozmawiać i wyjaśnić, dlaczego się lubią czy nie lubią, to żeby nie robili tego w mediach i załatwili to ze sobą jak mężczyźni - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska.
Podkreśliła, że rozumie okres kampanii wyborczej i związane z nią emocje, ale teraz - jej zdaniem - jest czas, by wspólnie pracować na sukces wyborczy PO.
Listy w środę
Marszałek zaznaczyła, że ostateczny kształt list kandydatów Platformy Obywatelskiej w jesiennych wyborach parlamentarnych nie jest jeszcze przesądzony, stąd nie wiadomo, czy znajdzie się na nich miejsce dla Pawła Zalewskiego. Przyznała, że w poprzednich kadencjach był on dobry posłem oraz europosłem.
- Wszystko zależy od niego. Dostał od pani premier propozycję z tego co wiem [start z Radomia - red.], na którą powinien odpowiedzieć - powiedziała Kidawa-Błońska.
Pytana z kolei o niemal pewną obecność Kamińskiego na listach, odparła, że "Michał od pewnego czasu bardzo stara się i zabiega" o głosy wyborców, a o jego obecności w Sejmie lub nie zdecydują jesienią właśnie oni. - Dajmy ludziom szansę wyboru - zaapelowała.
Marszałek Sejmu przypomniała, że listy zostaną ostatecznie zatwierdzone w środę, w trakcie obrad Rady Krajowej PO.
"To ma być święto"
Kidawa-Błońska tłumaczyła też, dlaczego nie wzięła udziału w obchodach 35. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Gdańsku, choć przyznała na antenie, że dostała zaproszenie od NSZZ "Solidarność".
- Jeżeli słyszałam od wielu działaczy związkowych, że nie chcą widzieć polityków Platformy, jeżeli jestem gościem nieproszonym, to na takie imprezy nie przychodzę - tłumaczyła marszałek Sejmu. - To ma być święto. Wolę być z ludźmi, którzy pamiętają te czasy, z którymi mogę rozmawiać, wspominać - dodała. Zaznaczyła, że "Solidarność" to nie tylko Gdańsk, ale i cała Polska.
"Nie sprawdzamy, dokąd poseł leci"
Kidawa-Błońska komentowała też zamieszanie wokół poselskich podróży Andrzeja Dudy do Poznania oraz Ewy Kopacz do Gdańska, które bada już warszawska prokuratura.
- Każdy poseł ma prawo podróżować samolotami na terenie całego kraju. Jest na to odpowiedni przepis i my tutaj nie sprawdzamy, dokąd poseł leci i w jakim celu - tłumaczyła. Dodała, że jako marszałek Sejmu nie może kontrolować, czy to, że poseł poświadczył swoim podpisem wykonywanie mandatu w takich sytuacjach, rzeczywiście miało miejsce.
- Wierzę [w takich sytuacjach - red.], że poseł rzeczywiście wykonywał to zgodnie z prawem. Jeżeli są wątpliwości, prokuratura na to pytanie odpowie - przekonywała. Zapewniła, że "99 procent posłów bardzo dobrze wykonuje swój mandat".
Autor: ts//plw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24