Decyzja marszałka Szymona Hołowni o wprowadzeniu limitu czasu wypowiedzi ministrowi Zbigniewowi Ziobrze nie spodobała się politykom Prawa i Sprawiedliwości, domagającym się poszanowania Regulaminu Sejmu. To nie pierwsze problemy ministra – za rządów PiS, gdy obradom przewodzili marszałek Elżbieta Witek i Ryszard Terlecki, Ziobro nie został w ogóle dopuszczony do głosu. Wówczas politycy Zjednoczonej Prawicy uważali, że w takiej sytuacji nie ma "nic nadzwyczajnego".
Sejm kontynuował we wtorek pierwsze posiedzenie nowej kadencji, podczas którego przeprowadzono wybór czterech nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa z ramienia Sejmu. Wybór polityków poprzedziła gorąca dyskusja.
W pewnym momencie koło mównicy pojawił się minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, domagając się udzielenia głosu. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zgodnie z art. 186 ust. 2 Regulaminu Sejmu, który gwarantuje. m.in. ministrom prawo do wypowiedzi z sejmowej mównicy "poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają", udzielił mu głosu, zastrzegając, że jego przemówienie ma trwać trzy minuty.
Marszałek Sejmu udziela głosu członkom Rady Ministrów, Prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, Szefowi Kancelarii Prezydenta oraz sekretarzowi stanu w Kancelarii Prezydenta zastępującego Szefa Kancelarii Prezydenta na danym posiedzeniu, poza kolejnością mówców zapisanych do głosu, ilekroć tego zażądają.
- Przestrzegam, po nocy jest dzień. Przyjdzie czas, że wy też znajdziecie się w ławach opozycji, a wtedy będziecie rozliczani również za łamanie konstytucji, ale też i za możliwe przestępstwa kryminalne, które z tym są związane – ostrzegał Ziobro.
W pewnym momencie marszałek Sejmu Szymon Hołownia nie pozwolił Zbigniewowi Ziobrze na dokończenie wypowiedzi – wskazując, że czas jego wypowiedzi minął. Wówczas politycy PiS zaczęli wznosić okrzyki: "Regulamin!".
- Regulamin Sejmu został zastosowany w tej sprawie w sposób literalny - argumentował Hołownia, udzielając Ziobrze kolejne pół minuty na wypowiedź. Mimo to występujący minister Przemysław Czarnek zarzucił marszałkowi "nadużywanie regulaminu".
Ziobro niedopuszczany do głosu
W Sejmie poprzedniej kadencji, gdy obradom przewodzili marszałek Elżbieta Witek i Ryszard Terlecki (oboje z PiS) minister Zbigniew Ziobro nie zawsze mógł liczyć na możliwość zabrania głosu z sejmowej mównicy.
Przykładowo w maju 2021 roku na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu, podczas debaty nad projektem ustawy w sprawie ratyfikacji decyzji, która umożliwiłaby uruchomienie unijnego Funduszu Odbudowy, minister Zbigniew Ziobro domagał się udzielenia głosu.
Ówczesna marszałek Elżbieta Witek zapewniła go wówczas, że "będzie dopuszczony" do głosu – ale ostatecznie do tego nie doszło.
Wójcik: niedopuszczenie do głosu Ziobry to nic nadzwyczajnego
Zbigniew Ziobro zastanawiał się wtedy, czy "zablokowanie wystąpienia ministra konstytucyjnego w takiej debacie nie jest bardziej wymowne niż jego 15-minutowe wystąpienie".
Zapytany o to zdarzenie minister Michał Wójcik z Suwerennej Polski powiedział, że "pani marszałek uznała, że ostatecznie rzeczywiście nie będziemy brali udziału w debacie w ten sposób, że zabierze mu głos".
- Ja również rozmawiałem z panią marszałek, tak samo jak i z panem marszałkiem Terleckim i chcę powiedzieć, że nic nadzwyczajnego w tym nie widzę. Wielokrotnie się zdarza w trakcie debat sejmowych, sam tego doświadczyłem nawet jako minister konstytucyjny, że nie byłem dopuszczany, dlatego że marszałkowie decydują o porządku na sali obrad, więc decydują kto może zabrać głos, a kto nie – podkreślił Michał Wójcik.
- Nie widziałbym tutaj jakiegoś wielkiego problemu. Może to jest zbyt wyeksponowane w tym momencie w mediach – dodał.
Próba zabrania głosu i interwencja Nitrasa
Innym momentem, kiedy minister Zbigniew Ziobro nie został dopuszczony do głosu był ten, kiedy Sejm zajmował się wnioskiem o wotum nieufności wobec wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego w grudniu 2020 roku.
Po wystąpieniach klubowych wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki ogłosił 10 minut przerwy. W tym momencie przy mównicy pojawił się poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras. - Panie marszałku, zgłaszam wniosek formalny. Wszyscy widzieliśmy, że się pan Ziobro zgłaszał - powiedział. - Siadaj, pajacu - odpowiedział posłowi Terlecki.
Sławomir Nitras zdarzenie to szerzej opisał później w mediach społecznościowych. "Najpierw Ziobro podszedł do Terleckiego, poprosił o głos w obronie Kaczyńskiego. Potem Terlecki zawołał panią Gosiewską i jej to przekazał. Ona przekazała to Kaczyńskiemu. Kaczyński zawołał Sobolewskiego i kazał mu pójść do Ziobry powiedzieć mu, że nie będzie przemawiał" – napisał.
Źródło: TVN24