Kiedyś nieprawomocnie skazany za nadużywanie władzy, teraz ma w swoich rękach władzę, jakiej na tym stanowisku nikt dotąd nie miał. - Mariusz Kamiński jest jedną z najpotężniejszych osób w państwie. Jarosław Kaczyński nie pozwoli go ściąć - uważa publicysta Jacek Nizinkiewicz. Robert Zieliński, dziennikarz tvn24.pl, przypomina, że Mariusz Kamiński został co prawda nieprawomocnie, ale skazany za "bardzo poważne nadużycie swojej władzy". Materiał magazynu "Czarno na białym" w TVN24.
Mariusz Kamiński już za poprzedniej kadencji Sejmu otrzymał praktycznie nieograniczoną władzę. Poza tym, że był już koordynatorem do spraw służb specjalnych, został też szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W nowej kadencji nadzór nad policją powierzył najbliższemu współpracownikowi - Maciejowi Wąsikowi, a jeden z jego najbardziej zaufanych współpracowników Ernest Bejda kieruje Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, o którym ostatnio zrobiło się głośno w związku z zakupem systemu Pegasus - umożliwiającym totalną inwigilację telefonów.
Prezydent uznał, że to "właściwa osoba na właściwym miejscu" i przed nominacją, cztery lata temu, dokonał bezprecedensowej decyzji ułaskawienia Mariusza Kamińskiego nieprawomocnie skazanego za przekroczenie uprawnień.
- Postanowiłem w swoisty sposób uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy, w której zawsze ktoś by powiedział, że sądy działały na polityczne zlecenie i przeciąć ten spór, na moją odpowiedzialność jako prezydenta Rzeczypospolitej - tłumaczył prezydent Andrzej Duda w listopadzie 2015 roku.
"Robiono wszystko, żeby pozyskać jak najwięcej danych z dziedziny polityki"
- Sąd sądził byłego szefa CBA, który z definicji jest apolityczny. W tamtej sprawie rzucało się w oczy to, że kontrola operacyjna była stosowana po całości - opowiada Wojciech Łączewski, były sędzia, który zasiadał w trzyosobowym składzie sędziów zawodowych rozpatrujących sprawę Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- Dochodziło do sytuacji tak karygodnych, które na tamten czas były niespotykane w żadnej innej służbie specjalnej - dodaje.
(…) świadomie wprowadzał w błąd, tak Prokuratora Generalnego, jak i Sąd Okręgowy w Warszawie wyłudzając zgodę na przeprowadzenie określonych działań obejmujących kontrole operacyjne konkretnych osób (…) Uzasadnienie wyroku, źródło: orzeczenia.srodmiescie.warszawa.so.gov.pl
(…) bez żadnej podstawy stosowano już po dacie realizacji kontrole operacyjne wobec innych osób (…) Uzasadnienie wyroku, źródło: orzeczenia.srodmiescie.warszawa.so.gov.pl
Mowa jest także o lekceważącym podejściu oskarżonego Mariusza Kamińskiego do przepisów prawa. - Mariusz Kamiński został skazany za bardzo poważne nadużycie swojej władzy, gdy posiadał jej zdecydowanie mniej jako twórca i szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dziś tej władzy ma znacznie więcej - zauważa dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński.
Były sędzia Wojciech Łączewski podkreśla, że "robiono wszystko, żeby jak najwięcej danych z dziedziny polityki pozyskać". - Jaki poseł ma wpływ na wydanie określonej decyzji ministra rolnictwa? Żaden. Po co więc było podsłuchiwać posłów Samoobrony, nie mam zielonego pojęcia - mówi Łączewski.
Wojciech Łączewski uważa, że jednym z celów operacji przeciwko Andrzejowi Lepperowi w ramach tak zwanej afery gruntowej z 2007 roku, kiedy Mariusz Kamiński stał na czele CBA, była inwigilacja polityków. Zwalczanie korupcji to była tylko przykrywka i pretekst, by to robić.
Z uzasadnienia wyroku skazującego wynika, że przestępstwo popełniono także przy uzyskiwaniu w sądzie zgody na inwigilację. "(...) oczywiste jest wprowadzenie w błąd Sądu Okręgowego w Warszawie przez Mariusza Kamińskiego i podległych mu funkcjonariuszy (...)" – napisano w uzasadnieniu wyroku.
"Wąsik bardzo interesuje się życiem innych ludzi"
Wyrok dotyczył także jego ówczesnego i obecnego zastępcy, Macieja Wąsika. - To jest człowiek, który jest bezwzględny, który jest dynamiczny oczywiście, ale jest bezwzględny dla wrogów - mówi anonimowo były pracownik Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Można powiedzieć śmiało, może mieć takie motto, że zwycięzców nikt nie będzie osądzał ani rozliczał - dodaje.
Maciej Wąsik, kiedy był wiceszefem CBA, polecił zainstalować we własnym gabinecie stanowisko do podsłuchiwania rozmów i logował się do niego w ciągu trzech lat ponad sześć tysięcy razy.
- Wówczas dostał taki przydomek "gumowe ucho", bo wychodził zawsze po takim odsłuchu z czerwonymi uszami, bardzo mocno podniecony tym, co usłyszał - twierdzi były pracownik CBA.
Łączewski mówi, że Wąsik "bardzo interesuje się życiem innych ludzi" i stwierdza, że są na to bardzo mocne dowody. - Niebudzące żadnych wątpliwości - dodaje. O szczegółach były sędzia mówić nie może, bo dowody znajdują się w niejawnej części akt.
- Dla każdego z moich rozmówców, byłych szefów służb, jest to po prostu aberracja, coś wręcz niewyobrażalnego, aby samemu zajmować się podsłuchiwaniem Polaków - komentuje Robert Zieliński. - Od tego są wyspecjalizowane komórki w służbach specjalnych - wskazuje.
- Życie towarzysko-erotyczne innych osób to jest powód do zainteresowania. W Polsce za cudzołóstwo nie karzemy. Ta sfera była w polu jego zainteresowania - opowiada Łączewski.
"Waga naruszonych przez oskarżonych w tym zakresie obowiązków, chociaż nie tylko, jest ogromna, o ile weźmie się pod uwagę kompleksowość ich działań" Uzasadnienie wyroku, źródło: orzeczenia.srodmiescie.warszawa.so.gov.pl
Dziś padają pytania nie o to, co Mariusz Kamiński robił, ale czego w sprawie Mariana Banasia podległe mu służby nie zrobiły - nie tylko teraz, kiedy został szefem Najwyższej Izby Kontroli, ale i wcześniej, kiedy powierzono mu kierowanie Administracją Skarbową i Ministerstwem Finansów.
"Jarosław Kaczyński nie pozwoli go ściąć"
To podległe Kamińskiemu służby powinny wcześniej prześwietlić Banasia.
- To jest narażenie państwa. To, co zrobił Mariusz Kamiński, to, co zrobił szef ABW, a właściwie to, czego nie zrobił, to jest narażenie państwa, zaniedbanie i za to powinni honorowo położyć swoje dymisje na stół i dymisje te powinny zostać przyjęte - uważa Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej".
Publicysta zwraca uwagę na silną pozycję Mariusza Kamińskiego w PiS. - Jarosław Kaczyński nie pozwoli go ściąć, nie pozwoli na jego dymisję. Nie pozwoli na to, żeby on odszedł z życia politycznego, bo on jest jego pięścią, on nadzoruje służby i on wszystko wie o tym, co inni robią - podkreśla Nizinkiewicz.
- Mariusz Kamiński jest jedną z najpotężniejszych osób w państwie - stwierdza.
Stanisław Żaryn rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych mówi, że w przypadku Mariana Banasia "Centralne Biuro Antykorupcyjne wykonało swoją pracę w dosyć szybkim tempie, jak na standardy tego typu postępowań".
"CBA jest dzieckiem Kamińskiego, w CBA pracują jego najbardziej zaufani ludzie"
Z kolei wokół Ernesta Bejdy, innego z bliskich współpracowników Kamińskiego, obecnego szefa CBA, zrobiło się głośno w związku ze sprawą budowy dwóch wież przez spółkę Srebrna - w której m.in. austriacki biznesmen Gerald Birgfellner stwierdził, że wręczał łapówkę w siedzibie spółki.
Okazało się, że szef CBA, które teoretycznie mogłoby zająć się sprawą, w przeszłości pracował dla Srebrnej. - Pełniłem funkcję radcy prawnego - przyznaje Bejda. - Nie mam z tym żadnych problemów - podkreśla.
Kolejny raz głośno o służbie kierowanej przez Ernesta Bejdę było po ujawnieniu, że do Centralnego Biura Antykorupcyjnego miał trafić system Pegasus, którego na świecie używają służby wywiadowcze.
- CBA jest dzieckiem Mariusza Kamińskiego, w CBA pracują jego najbardziej zaufani ludzie. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie dowierzają pozostałym służbom specjalnym, traktując je jako obce, niechciane czy jako drugiej kategorii - uważa Robert Zieliński.
"Z racji skali naruszania prawa przez 10 lat nie powinien sprawować żadnych funkcji"
Dziś kluczowe dla wielu komentatorów pytanie dotyczy tego, jak podległe Mariuszowi Kamińskiemu, Maciejowi Wąsikowi i Ernestowi Bejdzie służby dbają o bezpieczeństwo państwa i kontrolują kandydatów na najważniejsze stanowiska w państwie?
- To jest problem funkcjonowania państwa, odpowiedzialności za wykonywaną pracę lub niewykonanie pracy. To musi się zakończyć jakimś rozwiązaniem wiążącym, w moim przekonaniu, dymisją szefa ABW i koordynatora służb specjalnych, bo to jest psucie państwa - ocenia Jacek Nizinkiewicz. - To, co się stało wokół szefa NIK, to jest psucie państwa - dodaje.
Padają pytania nie tylko o to, jak służby są nadzorowane, ale i o to czy akurat nadzorować je powinny te osoby. W uzasadnieniu wyroku zakazującego pełnienia im funkcji publicznych przez dziesięć lat napisano, że "(...) wzięto pod uwagę stopień zagrożenia, jakie może powstać na skutek sprawowania przez oskarżonych Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika (...) stanowisk w administracji rządowej, innych organach państwowych, organach kontroli państwowej (...)".
- Osoba, co do której sąd stwierdził, że przez najdłuższy możliwy okres czasu nie powinna sprawować żadnych funkcji, pełni te funkcje - mówi Wojciech Łączewski.
Wszystko to wydarzyło się dzięki bezprecedensowej decyzji prezydenta Andrzeja Dudy, który Mariusza Kamińskiego ułaskawił, mimo że wyrok nie był prawomocny. Sąd Najwyższy dwa lata temu stwierdził, że jest to prawnie nieskuteczne.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24