Mariusz Błaszczak, ustępujący minister obrony narodowej w ubiegłym tygodniu został przesłuchany w prokuratorskim pionie przestępczości zorganizowanej i korupcyjnej. Przesłuchiwał go prokurator współprowadzący śledztwo w sprawie zbrodni wojennych w Ukrainie. Minister Błaszczak odpowiadał na pytania o sprawę rosyjskiej rakiety, która spadła niedaleko Bydgoszczy - wynika z nieoficjalnych informacji tvn24.pl.
To, że Mariusz Błaszczak zeznawał w prokuraturze, potwierdził tvn24.pl rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czego dotyczy śledztwo. - Przekazanie bliższych informacji, z uwagi na niejawny charakter czynności, nie jest możliwe - dodał prokurator Łapczyński.
Rakieta przeleciała pół Polski
Według związanych z prokuraturą źródeł, pragnących zachować anonimowość, ministra Błaszczaka wezwał na przesłuchanie prokurator z pionu Prokuratury Krajowej, którego pełna nazwa brzmi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Warszawie. Ministra przesłuchiwał jeden z prokuratorów z zespołu, który prowadzi postępowanie dotyczące zbrodni wojennych w Ukrainie. Przesłuchanie odbyło się w kancelarii tajnej.
Samo śledztwo dotyczy rosyjskiej rakiety, która przelatując kilkaset kilometrów, spadła 16 grudnia w lesie w okolicach Bydgoszczy. Przypomnijmy, że szczątki rakiety odkryła dopiero przypadkowa osoba niemal pięć miesięcy później. Stało się to przyczyną otwartego konfliktu między ministrem Błaszczakiem a najwyższymi rangą dowódcami wojska, którzy nawzajem przerzucali się odpowiedzialnością.
- Sprawa tego blamażu z rakietą na pewno będzie badana w Sejmie. Uważam, że to wezwanie jest to po, by już zwykły poseł Mariusz Błaszczak mógł odmawiać odpowiedzi, zasłaniając się zobowiązaniem do zachowania tajemnicy śledztwa, które nałożył na niego prokurator - komentuje tvn24.pl jeden z prokuratorów.
Przerzucanie śledztwa
Tuż po odkryciu, że w podbydgoskim lesie spadła rakieta - zdolna do przenoszenia ładunków jądrowych, choć w tym przypadku wyposażona jedynie w betonowy ekwiwalent głowicy - śledztwo prowadzone było w wydziale wojskowym Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Następnie, decyzją prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, zmieniło gospodarza właśnie na mazowiecki pion przestępczości zorganizowanej.
W tym samym pionie prokuratury prowadzone jest śledztwo dotyczące zbrodni wojennych Rosji w Ukrainie. Tym faktem oficjalnie tłumaczono, że śledztwo zostało przeniesione z prokuratury wojskowej do pionu przestępczości zorganizowanej.
W ocenie polityków opozycji celem tych zmian było wywieranie nacisku na Jarosława Kaczyńskiego przez samego Zbigniewa Ziobrę.
Konflikt ministra i generałów
Przypomnijmy, że 11 maja minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oświadczył, nie odpowiadając na pytania dziennikarzy, że "procedury i mechanizmy reagowania w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego".
Minister zarzucił dowódcy operacyjnemu rodzajów sił zbrojnych generałowi broni Tomaszowi Piotrowskiemu, że nie poinformował jego ani odpowiednich służb o pocisku, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Według ministra w sprawozdaniu z 16 grudnia, które otrzymał od DORSZ, znalazła się informacja, że tego dnia "nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP, co - jak później się okazało - było nieprawdą". Dodał, że ewentualne decyzje personalne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem.
Prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego oświadczyło dzień później, że informacje, którymi dysponuje prezydent, "nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych" dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego.
Sam minister Mariusz Błaszczak nie wyjaśnił posłom na specjalnym posiedzeniu połączonych komisji służb specjalnych oraz obrony narodowej kulis tej sprawy. Błaszczak opuścił salę na początku obrad. Na Twitterze (obecnie X) napisał, że sprzeciwia się robieniu "happeningów w Sejmie". "Posłowie PO zapowiedzieli złożenie wniosku o moją dymisję przed wysłuchaniem wyjaśnień. W związku z tym zdecydowałem poinformować komisję, że nie przedstawię wyjaśnień na posiedzeniu" - oświadczył.
Z kolei poseł Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej relacjonował wtedy: - Pan przewodniczący oddał głos panu ministrowi Błaszczakowi, który po paru zdaniach powiedział, że ma ważniejsze sprawy na głowie i nie ma czasu, żeby rozmawiać i po prostu wstał i wyszedł.
Dowódca operacyjny generał broni Tomasz Piotrowski, a także szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund T. Andrzejczak, który oświadczył, że przekazał przełożonym informację o rosyjskiej rakiecie, gdy się o tym fakcie dowiedział, zrezygnowali z zajmowanych stanowisk w październiku. Stało się to w ostatnim tygodniu przed wyborami parlamentarnymi.
Źródło: tvn24.pl, Superwizjer TVN