- My, obywatele, składamy się na pensje polityków i potem widzimy, że oni uprawiają ten freak fight przed Sejmem - powiedziała w podcaście "Wybory kobiet" Marianna Schreiber, odnosząc się też do swojego udziału w walkach MMA. Była również pytana m.in. o to, czy miała poczucie, że jej aktywność publiczna jest obciążeniem dla jej męża.
Gościnią w nowym podcaście "Wybory kobiet" w TVN24 GO Arlety Zalewskiej z "Faktów" z TVN i Aleksandry Pawlickiej z "Newsweeka" była Marianna Schreiber, żona posła Prawa i Sprawiedliwości Łukasza Schreibera. Rozmowa dotyczyła m.in. jej obecnych aktywności, w tym działalności w internecie, udziału w walkach MMA oraz poglądów politycznych.
Marianna Schreiber o "freak fightcie pod Sejmem"
Pytana o swój udział w walkach MMA, powiedziała, że "tam przynajmniej ludzie są transparentni". Dopytywana, co takie walki jej dają, odparła, że pieniądze. - Mówię wprost, nie będziemy udawać dyplomatycznych odpowiedzi. Daje mi to też możliwość wyżycia się fizycznego i wyzbycia się negatywnych emocji, dbania o swoją figurę, poczucie bycia silniejszą osobą, która się umie obronić i coś potrafi, daje mi to popularność, pieniądze i możliwość zapewnienia swojemu dziecku życia na wyższym poziomie - powiedziała. Schreiber przyznała, że jej córka widziała walki, ale według niej "walka sportowa to nie są złe wzorce". - To jest moja praca i tak to traktuję. To jest sport, sztuki walki uprawia wiele kobiet, ale przede wszystkim jestem odpowiedzialną matką - podkreśliła.
Na uwagę, że jest to freak fight, czyli bardzo brutalne walki dla pieniędzy, odpowiedziała: - Ostatnio mieliśmy okazję obserwować pod Sejmem freak fighty bez pieniędzy. To już chyba lepiej na tym zarabiać, prawda?.
Zaznaczyła, że mówi o różnych przepychankach, niewpuszczaniu kogoś, udziale policji, przerzucaniu się kostką brukową. - To są rzeczy, których pewnie jako obywatele nie chcielibyśmy widzieć, ale one się dzieją i dzieją się za darmo - stwierdziła. - Ludzie wykupują pay-per-view i oczekują, że ja im pokażę "coś". I oni oglądają mnie po coś. A my, obywatele, składamy się na pensje polityków i potem widzimy, że oni uprawiają ten freak fight pod Sejmem. Czy my tego chcemy? Nie wiem. Czy chcemy, żeby nasze dzieci myślały, że to jest w porządku? Nie wiem. Czy ja chcę, żeby moja córka widziała, że uprawiam sporty walki i na tym zarabiam? Myślę, że nie mam z tym problemu - powiedziała.
Marianna Schreiber: popełniłam wiele błędów
Marianna Schreiber była też pytana m.in. o to, czy miała poczucie, że jej aktywność publiczna jest obciążeniem dla jej męża. Przyznała, że "na pewno nie było to nic dobrego dla mojego męża" i że popełniła wiele błędów, a jednym z nich było właśnie założenie własnej partii (Mam Dość 2023 -red.).
- Wiem, że jestem przez pewną część środowiska politycznego odbierana za taką zwariowaną kobietę, nawet wariatkę - powiedziała. - Jest mi bardzo przykro z tego powodu, ponieważ działania w internecie to moja kreacja. Często jestem wyzywana od patologii, z którą nie mam nic wspólnego, nie przejawiam takich zachowań. Ten, kto mnie zna, wie, że jestem normalną osobą, sympatyczną, pomocną, popełniającą błędy, jak każdy z nas. Moim minusem jest po prostu to, że popełniam je publicznie i ludzie mają okazję obserwować, jak je naprawiam - dodała.
Schreiber przyznała też, że gdyby dostała poważną propozycję startu w wyborach do Sejmu za trzy lata, toby z niej skorzystała. Dopytywana, do jakiej partii jest jej najbliżej, powiedziała, że ciężko na to bezpośrednio odpowiedzieć, ponieważ ma swój zespół norm i wartości i "z jednej partii by wzięła więcej, z innej by wzięła mniej".
- Zawsze głosowałam na PiS i przyznaję się do tego, nie jest to dla mnie powód do wstydu, tym bardziej, że mój mąż jest z PiS-u i zawsze wspierałam swojego męża. Bardzo dużo bym z tego PiS-u "wzięła" i np. byłabym przy Polsce 2050 z tymi różnymi rzeczami z PiS-u - wskazała. - Uważam, że może za głęboko poszłam w tę prawicową nowoczesność, a PiS nie jest na to do końca gotowy - dodała, nawiązując do pomysłu stworzenia swojej partii Mam Dość 2023.
"Staram się zarabiać na rodzinę, sama dbam o dom i walczę w klatkach"
W rozmowie zaznaczyła, że czuje się "bardziej konserwatystką niż liberałem", a jednocześnie uważa, że jest "idealnym przykładem feministki, bo podejmuje się wszystkich czynności sama albo takich, które są bardziej męskie". - Staram się zarabiać na siebie i na rodzinę, sama dbam o dom i walczę w klatkach, czego często kobiety jednak nie robią. Skręcam meble sama i podejmuję się wielu aktywności sama - podkreśliła. - Feminizm to nie jest teoretyzowanie na temat życia kobiety, tylko to jest praktycyzm, i ja to pokazuję, że jestem silną kobietą mimo różnych przeciwności losu - dodała.
Pytana o swoje poglądy na temat prawa aborcyjnego, powiedziała, że jest przeciwko aborcji do 12. tygodnia ciąży, ale uważa, że kompromis aborcyjny sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku "był odpowiedni". Według niej "kobiety często mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że będą chciały wrócić do czegoś, co jest już bezpowrotne. - Chciałabym, żeby kobiety zrozumiały, że życie ludzkie to jest dar - powiedziała.
ZOBACZ TEŻ: Łukasz Schreiber: podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Marianna Schreiber: ja żadnej decyzji nie podjęłam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24