Opinii publicznej należy się informacja, na jakich podstawach, na jakich przesłankach sąd się opierał, że zdecydował się na zastosowanie tego środka zapobiegawczego - tak mecenas Łukasz Chojniak komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 nieudostępnienie przez sąd uzasadnienia decyzji o areszcie dla aktywistki Margot. - Wydaje się, że w ogóle to tymczasowe aresztowanie jest zbędne - ocenił doktor Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Sąd Okręgowy w Warszawie podjął w piątek decyzję o dwumiesięcznym areszcie dla Margot z kolektywu Stop Bzdurom, która jest podejrzana o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę. Tvn24.pl zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o udostępnienie treści postanowienia sądu wraz z uzasadnieniem w sprawie zastosowania aresztu tymczasowego wobec aktywistki LGBT Margot. "Na chwilę obecną nie znamy treści uzasadnienia albowiem czekamy na zwrot akt z Sądu wraz z postanowieniem" - odpowiedzieli śledczy. Wcześniej prezes Sądu Okręgowego w Warszawie tłumaczyła, że "nie jest możliwe udostępnienie treści uzasadnienia" bez zgody prokuratury.
"Byłoby to nawet wbrew przepisom, żeby podawać to do publicznej wiadomości"
Nieudostępnienie przez sąd uzasadnienia decyzji o areszcie dla Margot komentowali w poniedziałek w "Faktach po Faktach" w TVN24 dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz mecenas Łukasz Chojniak. Dr Kładoczny mówił, że 'nie ma żadnego powodu", żeby uzasadnienie było tajne. - Ale sąd pewnie w postępowaniu przygotowawczym udzielił takiej informacji stronom postępowania. Nie ujawnił informacji, nie ma takiego obowiązku - powiedział.
Ocenił, że w tej sytuacji byłoby to nawet wbrew przepisom, żeby podawać to do publicznej wiadomości".
"Wydaje się, że w ogóle to tymczasowe aresztowanie jest zbędne"
Dr Kładoczny ocenił samą decyzję sądu dotyczącą zastosowania aresztu wobec Margot. - Wydaje się, że w ogóle to tymczasowe aresztowanie jest zbędne. Tymczasowe aresztowanie stosuje się dla dobra postępowania. To nie jest za karę, to nie jest kwestia piętnowania sprawcy czy karania go w trakcie (postępowania - red.) za jakiś czyn. To jest środek, który ma służyć temu, żeby postępowanie toczyło się sprawnie - tłumaczył.
Jak mówił, w przypadku Margot aresztowanie nie jest potrzebne, ponieważ "pani aktywistka nie ukrywa się". - Przeciwnie, można ją spotkać często w różnych miejscach publicznych, na przykład w okolicach pomników. Można z nią mieć dobry kontakt, można ją zaprosić na komisariat i pewnie przybędzie. Nie widzę powodu, dla którego można stwierdzić, że pozostawanie jej na wolności miałoby powodować kłopoty w postępowaniu - powiedział.
- Co więcej, te dwa miesiące (aresztu - red.) wydają mi się bardzo krótkie, jeśli chodzi o możliwość zakończenia tego postępowania w obecnych realiach sprawy - dodał przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
"Ustawodawca nie ubezwłasnowolnił sądu, to sąd ubezwłasnowolnia się obecnie sam"
Sytuację komentował również mecenas Chojniak. - Jest prawdą, i co do tego nie ma sporu, że materiały postępowania przygotowawczego, jakie się teraz toczy, nie są jawne i ich ujawnienie następuje de facto za zgodą prokuratura - mówił. - Ale jest też artykuł 95 b Kodeksu postępowania karnego, który mówi, że to posiedzenie, a więc także i postanowienie, które jest jego zwieńczeniem, jest niejawne, chyba że sąd albo jego prezes postanowią inaczej. Innymi słowy, ustawodawca nie ubezwłasnowolnił sądu, to sąd ubezwłasnowolnia się obecnie sam - kontynuował.
Posiedzenie odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że ustawa stanowi inaczej albo prezes sądu lub sąd zarządzi inaczej.
- Jeżeli nawet sąd obawia się podać do publicznej wiadomości pełną treść postanowienia, co - jak rozumiem - może być podyktowane obawą o dobro postępowania, (...) to przynajmniej w sytuacji tak trudnej jest podstawa prawna i jest też obowiązek, aby sąd podał chociaż podstawowe przyczyny, dla których zapadło takie rozstrzygnięcie. Zwłaszcza, że jest to rozstrzygnięcie diametralnie inne od tego, które sąd przyjął w pierwszej instancji - zauważył adwokat. Zwrócił przy tym uwagę, że "dobro postępowania" to w Polsce "termin nadużywany i tym się tak naprawdę knebluje dostęp do informacji".
- A zatem opinii publicznej należy się informacja, z grubsza, na jakich podstawach, na jakich przesłankach sąd się opierał, że jednak zdecydował się na zastosowanie tego środka zapobiegawczego - mówił dalej gość "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24