- Marcinkiewicz chce za wszelką cenę zaistnieć w mediach. Za chwilę pewnie wymyśli, że spotkał UFO. Tak europoseł Ryszard Czarnecki komentuje sprawę rzekomej inwigilacji byłego premiera.
- Kazimierz Marcinkiewicz bardzo przeżywa, że dziennikarze się za nim nie uganiają - ocenił eurodeputowany i od razu podkreślił: - Mówiąc o takich sensacjach, były premier dewaluuje siebie jako polityka, bo za każdym razem trudniej mu się przebić. Za chwilę pewnie wymyśli, że spotkał się z UFO - ocenił Czarnecki w TVN24.
Jego zdaniem, "taktyka" Marcinkiewicza przypomina zachowanie posła PO Janusza Palikota: - Im ostrzej, tym głośniej, im głośniej, tym lepiej. Za chwilę facet walnie coś takiego, że kolegom z Platformy ręce opadną.
Czarnecki uważa, że premier Donald Tusk popełni błąd, jeśli weźmie Marcinkiewcza do rządu: - Jedno słońce przy drugim słońcu może za bardzo jaśnieć - komentował europoseł.
"Marcinkiewicz szkodzi Polsce"
Suchej nitki na byłym partyjnym koledze nie zostawia Prawo i Sprawiedliwość.
- Nie wierzę w tę historię o podsłuchu - mówiła w TVN24 posłanka PiS i wyjaśniła: - Kazimierz Marcinkiewicz za wszelką ceną próbuje podsycić zainteresowanie własną osobą. Jego kariera polityczna powoli dobiega do końca, a on usiłuje pozostać na pierwszych stronach gazet - oceniła Aleksandra Natalli-Świat.
Podkreśliła, że "taktyka" byłego premiera szkodzi wizerunkowi naszego kraju. - To przykre, że Marcinkiewicz atakuje prezydenta. Uważam, że oświadczenie pana Marczuka [były szef ABW- red.] powinno kończyć całą sprawę. A on zapewnił, że Lech Kaczyński nigdy nie zlecał mu prowadzenia jakichkolwiek działań dotyczących Marcinkiewcza - podsumowała wiceszefowa PiS.
Jej zdaniem, były premier chce na medialnym zamieszaniu zbić kapitał polityczny. - On po prostu nie może znaleźć sobie miejsca. Zrezygnował ze współpracy z PiS, właśnie stracił posadę w EBOiR, może myśli, że atakiem na prezydenta znajdzie aprobatę u PO? - pytała Natalli-Świat.
Był podsłuch?
Burza rozpętała się z sobotę, po publikacji "Dziennika". Kazimierz Marcinkiewicz stwierdził w autoryzowanym wywiadzie, że prezydent kazał go podsłuchiwać.
Jeszcze tego samego dnia były premier zaczął jednak łagodzić ton swoich wypowiedzi. Podkreślał, że o sprawie rzekomej inwigilacji mówił już ponad pół roku temu. - To wrzód, który chciałem ostatecznie przeciąć. Wywiadem dla "Dziennika" postawiłem kropkę nad "i", bo chcę zamknąć etap premierowania - zapewniał polityk w Magazynie "24 godziny".
ABW: inwigilacji nie było
Rewelacje "Dziennika" zdementował Pałac Prezydencki. - To oczywista nieprawda - komentował w TVN24 minister Michał Kamiński.
Także Witold Marczuk, szef ABW w latach 2005-2006, zapewniał, że żadnego podsłuchu nie było. - Prezydent nie zlecał mi inwigilowania Kazimierza Marcinkiewicza - mówił generał w TVN24.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24