O sporcie - mało, prawie nic. Z Marcinem Gortatem o wojnie, o jej zagrożeniach, o wyborach na prezydenta - tych w Polsce, które przed nami, i tych w Stanach Zjednoczonych, które za Amerykanami. I o charytatywnym, zbliżającym się wielkimi krokami meczu, z komandosami NATO na parkiecie.
W NBA, czyli najlepszej koszykarskiej lidze świata, sezonów spędził 13, aż tyle. Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards, Los Angeles Clippers - barwy tych zespołów reprezentował, będąc ambasadorem Polski.
Dzisiaj - Obywatel Świata, głos zabierający w sprawach najważniejszych.
Rafał Kazimierczak: Głosujesz w wyborach? Bez odpowiedzi, na kogo.
Marcin Gortat: Oczywiście, że tak, zawsze. I w Polsce, i w Stanach, bo mam podwójne obywatelstwo.
Czynnie w politykę się nie angażujesz, a niektórzy sportowcy, byli sportowcy - jak najbardziej.
Kiedyś padło hasło, żebym kandydował na prezydenta Łodzi, mojej rodzinnej Łodzi. A ja, sarkastycznie i humorystycznie, odpowiedziałem, że jak już iść na prezydenta, to prezydenta Polski.
Czyli to była wypowiedź żartobliwa? Zobacz, ilu kandydatów i kandydatek jest teraz, na poważnie.
Daj spokój, nie zamierzam robić z siebie... A, nie będę się wyrażał. Za dużo poważnych rzeczy w życiu robiłem, żeby teraz jeździć po Polsce i opowiadać takie bzdury, jak opowiadają niektórzy, albo nawet nie są w stanie odpowiadać na pytania, bo od odpowiedzi ciągle uciekają. Nie zamierzam być częścią tego cyrku, to są przecież bardzo poważne sprawy.
Dlaczego Donald Trump wygrał wybory prezydenckie? Znasz Amerykanów, znasz też odpowiedź?
Ponad pięćdziesiąt procent ludzi, których znam i którzy na Trumpa głosowali, dzisiaj tego żałuje. A na żale jest już za późno. Niedawno opowiadali, że głos oddadzą na niego, bo potrzebne są zmiany i wreszcie będzie super. Szybko zmienili zdanie. Ja uważałem pana Bidena za dobrego prezydenta, choć jego wiek i stan zdrowia na pewno mu nie pomagały. Druga sprawa - wiceprezydent Kamala Harris nie zrobiła na elektoracie wystarczającego dobrego wrażenia, a cała ta zamiana, ona za Bidena, zamiana w czasie kampanii, sprawiła, że elektorat Demokratów posypał się na dobre. Trumpa wzmocnił też zamach na niego, dużo jest tych powodów. I wygrał, niestety.
Pakty i kontakty wypracowane przez grube lata niszczone są w kilka tygodni, to będzie kompletna dewastacja Ameryki. Jego wypowiedzi - jego ludzi - wypowiedzi i decyzje, są katastrofalne. To komentowanie ubioru prezydenta Zełenskiego w Białym Domu, te wypowiedzi rzeczniczek prasowych, że jakiś zagraniczny dziennikarz powinni wrócić do swojego kraju i zająć się tego kraju sprawami. Jaja, za przeproszeniem, o których świat jeszcze niedawno nawet by nie pomyślał. Zaplecze prezydenta najsilniejszego kraju świata prowadzi taką narrację. Przerażające.
Za komentowanie polskiej polityki, chociażby w mediach społecznościowych, spada na ciebie hejt. Czytasz? Przejmujesz się?
- No co ty, a wyglądam na kogoś, kto by się przejmował? Po tylu latach w NBA? Jestem przekonany, że ten hejt, dotyczący oczywiście nie tylko mnie, to robota farm trolli, pozakładanych specjalnie po to, by obrażać, bez followersów, bez zdjęć, jedna osoba pisząca z 30 czy 40 kont. Trolle to naprawdę ostatnia rzecz, która mnie dzisiaj interesuje. Gorzej jest tylko w momencie, kiedy mam czas i zaczyna mi się zbierać na odpisywanie, a odpisywanie nie ma przecież żadnego sensu.
Miałeś internetową powiedzmy że sprzeczkę z rzecznikiem PIS-u, Rafałem Bochenek, "Marcin Gortat ma jakiś problem z PiS? Bardzo dobrze pamiętam nasze spotkanie. Zdjęcia Panu nie przeszkadzały i nie tylko. Dobrej nocy. Słabe to, co Pan, pod tani poklask wypisuje" - napisał Bochenek i zamieścił twoje zdjęcie z byłą premier, Beatą Szydło.
Mam zdjęcie z panią Szydło, mam i z panem Macierewiczem, który - jako minister obrony narodowej - był na tym naszym meczu w Łodzi. I co z tego wynika? Macierewicz został wtedy piekielnie wygwizdany, dzięki niemu mieliśmy w tamtym roku chyba największe zainteresowanie w historii, bo o tym wygwizdaniu informowały wszystkie portale, telewizje i rozgłośnie radiowe, no, prawie wszystkie. Miałem nie zaprosić ministra? Chce przyjechać, proszę bardzo. Przyjąłem medal z rąk pana Siemoniaka, przyjąłem z rąk prezydenta Dudy, za działalność dla wojska i dla młodzieży, za promowanie Polski. Z prezydentem Wałęsą widziałem się z tysiąc razy, miałem przyjemność poznać prezydentów Kwaśniewskiego i Komorowskiego, jako sportowiec widywałem i widuję się z wieloma politykami, ministrami, premierami i prezydentami. Panu Bochenkowi mogę odpowiadać, tylko po co? Co usłyszę, że "to my jesteśmy Polską"?
Oglądasz programy informacyjne, słuchasz, co dzieje się w Ukrainie. I?
Wściekłość. Bezsilność. Ogromny smutek, od początku tej wojny. Obudziłem się wtedy, a tu wojna - nierealne, jak z filmów, które kiedyś oglądałem. Potem z tego smutku przeszedłem w bezsilność, a z bezsilności we wściekłość. Ja tam, na froncie, mam kolegów, chyba mogę ich tak nazwać.
Właśnie, byłeś tam, w atakowanej przez Rosję Ukrainie.
Byłem w Charkowie, byłem w Kramatorsku i w kilku innych miejscach. Widziałem, w jakich warunkach ci żołnierze żyją, w jakich warunkach walczą o swój kraj. Ogromny szacunek dla nich. I wielkie podziękowania, modlimy się o nich codziennie. Gdyby nie oni i ponad trzy lata walki z Rosjanami, to kto wie, czy dzisiaj Rosja nie stałaby na granicy z Polską.
Obawiasz się, że wojna rozszerzy się poza Ukrainę? Że tu przyjdzie, mówiąc wprost?
Obawiam się, że ci wszyscy mówiący w Polsce na Ukraińców złe rzeczy, uciekliby wtedy z kraju. Zamiast przyjechać na granicę, a ja bym przyjechał - uciekną.
Miałem zapytać, czy zgłosisz się na przeszkolenie wojskowe, ale dowiedziałem się, że plany masz znacznie większe - przeszkolenie w siłach specjalnych Wojska Polskiego. Riddick Bowe po dwóch walkach z Andrzejem Gołotą zgłosił się do amerykańskich sił specjalnych i szybko stamtąd uciekł, to miejsce dla wybrańców.
Tak, szkolenie na pewno z najwyższej półki, mocno do tego trzeba się przygotować. I za każdym razem, kiedy szykuję się i jestem już naprawdę blisko, żeby się zgłosić, posłuszeństwa odmawia mi ciało, organizm nie daje rady, po prostu.
Bo urazy, bo zwyrodnienia, bo zmęczenie materiału po tylu latach sportu na najwyższym poziomie?
Dokładnie tak. Mam 41 lat, a ciało - tak myślę - 60-latka. Mam za sobą 1500 meczów, i to nie 40-minutowych, jak w Europie, a 48-minutowych w NBA, przy tamtej intensywności. A mecze to taka wisienka na torcie, są przecież treningi, treningi i treningi.
Dlatego moje ciało jest bardzo, ale to bardzo mocno wyeksploatowane. Powiem ci, że nawet samochody już mnie nie kręcą, zupełnie mi to przeszło, ta prędkość i moc silnika.
BMW M5, 500 coś koni, kupione za pierwsze duże pieniądze z NBA - dobrze pamiętam?
Tych koni było prawie 800. Dawno nie mam tego auta. Jakie 800 koni, po co?
A ile masz teraz samochodów?
Prywatnych? Oj, dwa, cztery... Z osiem, chyba. Przeważnie i tak jeżdżę elektrykiem, czasami od żony pożyczę zwykłego SUV-a, a najbardziej lubię wojskowe Humvee, to taki mały czołg, którym toczę się 60 km/h, no, 60 z kawałkiem.
Czyli nawet tu wojsko.
Lubię, uwielbiam nim jeździć. A że wojsko nawet tu... Mam też zajęcia wojskowe i militarne, ruszam się, w miarę możliwości, inaczej sobie nie wyobrażam.
A co to znaczy zajęcia wojskowe i militarne. Pewnie strzelasz?
Tak, z różnego rodzaju broni. Jest taktyka, jest szkolenie medyczne, które ukończyłem jako wojskowy medyk cywilny. Składać na szczęście nikogo jeszcze nie musiałem, ale - w razie potrzeby - dałbym radę rannemu pomóc, nie byłbym goły i wesoły, że tak powiem.
Wojskowym był twój tata, pan Janusz Gortat, dwukrotny medalista olimpijski w boksie. To stąd zainteresowanie wojskowością, zainteresowanie aż takie?
Wiesz co, zawsze byłem tą tematyką zafascynowany, ze względu na tatę też, ta cząstka zawsze we mnie była. Dużo czytałem, dużo oglądałem. A potem zacząłem tych ludzi poznawać, na przykład z GROM-u, dzisiaj to moi koledzy, przyjaciele nawet, dużo się od nich nauczyłem, bardzo dużo - dyscypliny, podejścia do obowiązków i nawyków.
Pewnie przydawało się to w sporcie, a teraz przydaje się w życiu?
Oczywiście, że tak. A dzisiaj ta szeroko rozumiana wojskowość to część mojego życia, nawet sposób na życie. Lubię pojechać na strzelnicę, to ucieczka od codzienności. Sprawia mi to ogromną przyjemność, na dodatek przygotowuje do potencjalnego konfliktu, jeżeli kiedykolwiek miałoby do niego dojść.
Myśliwym nie jesteś?
Nie, nie jestem, nie zamierzam strzelać do zwierząt, nie mam takiej potrzeby. Zakładam, że w razie jakiejś katastrofy, gdyby od tego zależało moje przeżycie, jednak bym strzelił, ale w normalnych warunkach zupełnie mnie to nie interesuje.
Latami Gortat Team - czyli twoi znajomi i przyjaciele - w charytatywnym meczu mierzył się na koszykarskim parkiecie z Wojskiem Polski. Od zeszłego roku mierzycie się z NATO Team. Skąd ta zmiana?
Sytuacja i okoliczności, niestety, przez to, co dzieje się w Ukrainie. Pojęcie NATO ma teraz większe znaczenie, musimy pamiętać i być szczęśliwi, że - będąc w tym sojuszu, jesteśmy silniejsi i bezpieczniejsi. Właśnie dlatego, by to podkreślić, zapraszamy gości stamtąd.
To kto będzie reprezentował NATO Team?
Oczywiście będą polscy żołnierze, z pięciu jednostek specjalnych. Będzie GROM, będzie FORMOZA, będą komandosi z Lublińca, będzie Nil i będzie Agat. Będą zaproszeni goście z innych krajów, z Ameryki, z Wielkiej Brytanii, tylko i wyłącznie wojskowi.
Wszyscy komandosi? Nie dadzą wam przecież szans.
Spokojnie, zobaczymy, po mojej stronie będzie Mamed Chalidow, będzie Kuba Błaszczykowski, będą Piotr Adamczyk i Wojtek Mecwaldowski, cała drużyna Bungee i moja ulubiona para z Dzień Dobry TVN, Paulina Krupińska i Damian Michałowski.
Czyli też twardziele. I twardzielki.
Pamiętajmy, że liczy się przede wszystkim zabawa. I cel. Bardzo ważna będzie też część oficjalna: 80-lecie zakończenia drugiej wojny światowej i uhonorowanie weteranów z jednostek specjalnych. A dodatkowo dwa smaczki, których na razie ujawnić nie mogę. Do tego pokaz sprzętu wojskowego, mnóstwo nowoczesnego sprzętu NATO. Jestem pewien, że kibice w hali będą zaskoczeni i wzruszeni.
Marcinie, proste pytanie - dlaczego to robisz?
Przez szacunek do polskiego munduru. Organizatorem meczu i imprez towarzyszących jest moja fundacja, MG13, fundacja i nasi partnerzy. Pokazujemy, że mundur był i jest bardzo ważną częścią naszego narodu.
O szacunku do polskiego munduru mówisz od dawna, niezależnie od tego, kto jest w Polsce przy władzy.
W tym temacie to, kto aktualnie rządzi, nie ma znaczenia, mecze były i są, choć - nie ukrywam - z obecną koalicją ich organizacja jest o wiele łatwiejsza, o wiele większe możliwości. Od państwa, rządu i ministra obrony narodowej dostaliśmy ogromne wsparcie, gdyby nie ono, ten mecz byłby czterokrotnie uboższy.
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Michałowski/PAP