Dzieci na granicy polsko-białoruskiej marzną, płaczą, nie dojadają. Widzą je w mediach tradycyjnych i społecznościowych polskie dzieci. I zadają pytania dorosłym. Co mówić i jak podpowiadają eksperci z Centrum Edukacji Obywatelskiej.
"Odbieram wczoraj ze szkoły dwoje trzecioklasistów. W szatni trwa akcja około 20 dzieci, które 'bawią się' w ucieczkę z Kabulu oraz poszukiwanie schronienia na granicy. Dyskutują o tym, kiedy lotnisko będzie ostrzelane i gdzie dokładnie ten Kabul" – pisze Katarzyna, mama trzecioklasistów z Krakowa. "My bawiliśmy się w czterech pancernych" – odpowiada jej Teresa, nauczycielka w Wałbrzycha.
Czy na taką "zabawę" w Kabul i chronienie się na granicy należy zareagować? Co powiedzieć dzieciom?
"Starsi uczniowie bardzo chcą rozmawiać. Jednak sami nie wiemy za dużo, więc trochę patowa sytuacja" – pisze Krzysztof, pedagog z Warszawy.
Nie wiemy, co mówić, czy nie wiemy jak?
"Mówić normalnie. Fakty, dane, historie, strachy, lęki, obawy, oswajanie" – radzi Joanna, nauczycielka z Legionowa. I dodaje: "Ja mam powtórkę z 2015/2016 roku".
Tę "powtórkę" wywołały między innymi zdjęcia dzieci z Michałowa. Kilkulatków ze smutnymi oczami, opatulonych zimowymi ubraniami, ściskających maskotki. Pełno ich w mediach społecznościowych. Pokazywali je politycy w czasie debaty sejmowej na temat przedłużenia stanu wyjątkowego na granicy. Oglądaliśmy je w serwisach informacyjnych. Ale nie tylko te. Nie tylko ośmioletni Aryas, sześcioletnia Arin, czteroletni Alas czy dwuletni Almand. Dzieciaki też je widziały. I pytają:
Czy te dzieci z lasu jeszcze żyją?
Zadają pytania także te, które wraz z rodzicami wychodzą na ulice. Nastolatki same włączają się w akcje protestacyjne pod wspólnym hasłem "STAN wyjątkowo nieludzki". Wśród manifestujących na ulicach były dzieci w różnym wieku. W ubiegły piątek przed siedzibę Straży Granicznej w Warszawie przyszły same rodziny z dziećmi. Z pustymi wózkami.
Na pytanie, jak rozmawiać z dziećmi o kryzysie uchodźczym, już od dawna odpowiadają specjaliści z Centrum Edukacji Obywatelskiej: - Przede wszystkim rozmawiać.
Po co o tym rozmawiać?
Kryzys migracyjny nie jest dla polskich dzieci nowym tematem. Eksperci i ekspertki (psychologowie, edukatorzy) z Centrum Edukacji Obywatelskiej już w 2016 roku przygotowali scenariusze lekcji pt. "Rozmowa o uchodźcach w Polsce". Nauczyciele i rodzice alarmowali wówczas, że trudno jest im rozmawiać między innymi o tym, dlaczego Polska nie chce przyjmować uchodźców, czy o uciekinierach z regionów ogarniętych konfliktami zbrojnymi i pogrążonych w biedzie, którzy toną u wybrzeży Europy.
W sierpniu 2021 roku scenariusz został zaktualizowany pod kątem kluczowych informacji dotyczących uchodźczyń i uchodźców, w tym bieżącej (sierpień-wrzesień 2021 r.) sytuacji na polsko-białoruskiej granicy.
Dlaczego to ważne? Specjaliści z CEO podkreślają: "Młodzież już teraz staje się odpowiedzialna za budowanie społeczeństwa obywatelskiego w kolejnych pokoleniach. Dlatego ważne, aby była świadoma faktów na temat migracji (kierunków ruchów migracyjnych oraz przyczyn i konsekwencji przemieszczania się ludności), a także dostrzegała wielowymiarowość tego zjawiska (nie tylko w kontekście wyzwań globalnych, ale również korzyści i wyzwań dla lokalnych społeczności). Wierzymy, że potrzeba w polskich szkołach rozmów opartych na wzajemnym szacunku i uważnym słuchaniu swoich racji. Każdy młody człowiek powinien mieć okazję, by uczestniczyć w tak prowadzonej rozmowie na temat, o którym mówi się w mediach i w domach rodzinnych".
Pierwsza lekcja ma dostarczyć uczniom i uczennicom wiedzy o migracjach, ale też dać im okazję do porozmawiania o kryzysie postaw obywatelskich związanych z przybywaniem migrantów i uchodźców do Polski. W czasie drugiej lekcji mają się nauczyć, jak w ogóle dyskutować na tematy, które budzą emocje i kontrowersje.
Czy nauczyciele skorzystają z tej szansy?
"W szkołach córki zawsze pomijano tematy bieżące" – napisała na forum Katarzyna, mama z Warszawy.
Ale nauczycielka Ludmiła zapewnia: "Uczniowie chcą dyskutować. I będę z nimi o tym rozmawiać nawet, gdybym miała stracić pracę, co w dzisiejszej szkole jest bardzo prawdopodobne".
Scenariusze, które przygotowało CEO, można wykorzystać choćby na lekcjach wychowawczych. Ale specjaliści dostarczają też porad do wykorzystania na innych przedmiotach, między innymi etyce, języku polskim, historii czy nawet języku angielskim.
Szkoła może nie wyczerpać tematu. Eksperci radzą prowadzenie takich rozmów wszystkim dorosłym.
"Tato, czy te dzieci muszą tam być?"
"Tato, czy te dzieci naprawdę muszą tam siedzieć w nocy w lesie bez jedzenia i ciepłego ubrania?" – zapytała Jakuba w drodze do szkoły 11-letnia córka.
Nie musiał dopytywać, o jakie dzieci chodzi. Powiedział córce, że ktoś zdecydował za te dzieci o tym, gdzie są. Przyznał, że cierpią. I najpewniej chętnie zjadłyby bułkę z jej śniadaniówki i spały w jej ciepłym łóżku.
Elżbieta Krawczyk, która kieruje działem edukacji globalnej i ekologicznej CEO oraz zespołem ekspertów, pochwaliłaby Jakuba. "Warto dostrzec smutek i troskę, które kryją ją się za tymi pytaniami, pokazujące empatię dzieci, które się nad tym zastanawiają, a której brakuje czasem części dorosłych. Możemy przyznać się, że sami – jako osoby dorosłe – także zadajemy sobie podobne pytania, bo nasza wrażliwość także sprawia, że w pierwszej kolejności chcielibyśmy zadbać o ludzi, którzy znaleźli się w kryzysowej sytuacji. Ale ludzie mają różne priorytety i różne wartości stoją za podejmowanymi przez nich decyzjami – dla jednych na pierwszym miejscu będzie zdrowie i życie drugiego człowieka, a dla innych – na przykład kwestie związane z ochroną granic państwa. Choć te kwestie nie powinny się wykluczać i powinniśmy być w stanie zarówno chronić granice, jak i pomagać ludziom w potrzebie, decyzje w tej sprawie są podejmowane przez polityków i to od nich zależy, jakie priorytety zostaną wskazane na przykład staży granicznej przy podejmowanych przez nią interwencjach".
Warto dzieciom powiedzieć również o osobach, które starają się udzielać pomocy na granicy. O aktywistach zrzeszonych w ramach Grupy Granica. Ale też o medykach, którzy udzielają pomocy już poza strefą objętą stanem wyjątkowym.
Opowiedzieć dzieciom, jak działają, że rozdają jedzenie, koce termiczne czy powerbanki osobom, które spotkają podczas poszukiwań w lesie. Pomagają im również w wypełnieniu dokumentów do złożenia wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej.
Opowiedzieć, że pomoc deklaruje i okazuje także wielu mieszkańców i mieszkanek przygranicznych miejscowości. Na przykład w remizie strażackiej w Michałowie na Podlasiu została uruchomiona ogrzewalnia i punkt pomocy migrantom i migrantkom.
- Warto wspierać takie inicjatywy, informować o nich na kanałach społecznościowych, odpowiadać na zgłaszane przez nie potrzeby i przynajmniej w ten sposób okazywać swoją solidarność – mówi Elżbieta Krawczyk.
Możemy więc dzieciom pokazać, co sami robimy, by pomóc innym. Poinformować o wpłacie na zbiórkę, pokazać działania w mediach społecznościowych, opowiedzieć o tym, że możemy przekazać potrzebującym pomoc – na przykład ciepłe ubrania.
Zabawa w ucieczkę z Kabulu
Czasem może nam się wydawać, że małe dzieci nie są zainteresowane tematem. Ale przeczyć temu mogą sytuacje, jak zaobserwowana w szkolnej szatni przez Katarzynę "zabawa" w ucieczkę z lotniska w Kabulu.
- Ona pokazuje, jak bardzo dzieci przeżywają informacje, z którymi stykają się na co dzień, na przykład słysząc wiadomości lub rozmowy dorosłych, i w zabawie często dają tego wyraz - komentuje Elżbieta Krawczyk.
Co radzi, gdy zobaczymy coś podobnego? Przede wszystkim, by nazwać sytuację, której jesteśmy świadkami. - Zabawa, w której pojawiają się strzały, to zabawa w przemoc, której się sprzeciwiamy i której nie akceptujemy w szkole – mówi Krawczyk. I zaraz dodaje: - Wyjaśnijmy, dlaczego to dla nas ważne, a jednocześnie wykorzystajmy tę okazję, żeby porozmawiać o sytuacji w Afganistanie, która stała się przyczynkiem do tej zabawy, a jest znacznie bardziej złożona niż wyrwany z kontekstu obrazek, wokół którego dzieci zorganizowały zabawę.
Krawczyk zapewnia, że nawet z najmłodszymi można na ten temat porozmawiać. I odwołać się do sytuacji, która miała miejsce w sierpniu w Afganistanie, gdy władzę przejmowali talibowie i rozpoczęła się ewakuacja części cywilów.
- Wyjaśnijmy, że to sytuacja kryzysowa, która nastąpiła nagle - zachęca ekspertka. I dodaje: - Sprawdźmy, co dzieci na ten temat słyszały i czy mają jakieś pytania. Możemy wspólnie poszukać informacji na temat Afganistanu, zobaczyć, gdzie znajduje się na mapie.
Takie rozmowy mogą przeprowadzać i rodzice, i nauczyciele. Dzieciom często mieszają się różne skomplikowane tematy – "zabawa" w Afganistan też dotyczy sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Warto takie sytuacje traktować szerzej.
Z pomocą edukacyjną przychodzi nie tylko CEO, ale również organizacje zajmujące się pomocą humanitarną i współpracą rozwojową, jak na przykład Polska Akcja Humanitarna czy Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej.
- W zależności od grupy i potrzeb, które dostrzeżemy, zwłaszcza ze starszymi dziećmi można przeznaczyć zajęcia na rozmowę o wojnie i pokoju oraz o tym, jaki wpływ może mieć każdy z nas na tworzenie, zapobieganie czy rozwiązywanie konfliktów. Zarówno w naszym najbliższym otoczeniu, na przykład w klasie, jak i w szerszej perspektywie – dodaje Krawczyk.
Nakłania też dyrektorów i nauczycieli, by do takich rozmów zachęcali rodziców i opiekunów dzieci. – Podeślijmy im materiały wspierające takie rozmowy, na przykład pokazujące, jak zaopiekować trudne dziecięce emocje, które mogą się pojawić – zachęca Krawczyk.
To już się dzieje w różnych miejscach. Jedna z dyrektorek współpracujących z CEO powiedziała, że w podobnej sytuacji do "zabawy" w Kabul zwołała radę pedagogiczną, przypomniała, jakie są kluczowe wartości szkoły i poprosiła o przekazanie tych informacji rodzicom za pośrednictwem dziennika elektronicznego, wyjaśniając jednocześnie, w jakim kierunku można poprowadzić rozmowę z dziećmi.
- Pokazuje to znaczenie całej społeczności szkolnej, która wykracza poza mury szkolne i ma wpływ na kształtowanie naszych postaw obywatelskich - podkreśla Krawczyk.
Dlaczego budujemy mury?
Z pomocą rodzicom przychodzą sami nauczyciele. Gdybyście ze swoimi dziećmi chcieli zacząć rozmowę na ten temat kryzysu na granicy, możecie wykorzystać np. "scenariusz", który na potrzeby rozmów z własnym dziewięcioletnim synem opracowała Maria Gajewska. Na co dzień uczy języka polskiego w podstawówce w Czersku. Do rozmowy o migracjach wykorzystała książki dla dzieci m.in. "Mury" Bogusława Janiszewskiego z rysunkami Maxa Skorwidera, "Chłopca znikąd" Katherine Marsh oraz "Drzewo życzeń" Katherine Applegate.
- Najpierw poprosiłam syna, aby zbudował z klocków mur, a potem podał do wyrazu "mur": czasowniki - budować, stawiać, burzyć oraz rzeczowniki - ściana, ogrodzenie, przeszkoda. Później zapisał przymiotniki do słowa "mur" odwołując się do książki "Mury". Wiedział, że mur może być: zamkowy, klasztorny, berliński, więzienny, graniczny, obronny. Potem poprosiłam, aby wybrał z palety tematów ten, który jest najciekawszy, wzbudza najwięcej emocji. - Jeremiasz wybrał dwa: mury więzienne i mury graniczne. Poprosiłam o uzasadnienie tych wyborów - opowiada nauczycielka, która swoim doświadczeniem podzieliła się w mediach społecznościowych.
W trakcie rozmowy z synem płynnie przeszli od murów do kolczastego płotu na granicy polsko-białoruskiej. Rozmawiali m.in. o tym, dlaczego ludzie opuszczają granice swoich państw. Gajewska wyjaśniła synowi, że uchodźcami mogą być również dzieci, które uciekają ze swoich krajów, najczęściej z rodzicami, bo zagraża im niebezpieczeństwo. I przyznała, że często stają się świadkami tragicznych wydarzeń.
- Na koniec wróciliśmy do słowa "mur" i zastanowiliśmy się, dlaczego dziś stawia się wysokie mury - opowiada. Tę domową "lekcję" zakończyli zburzeniem muru z klocków i rozpoczęli budowę domu dla Samar, bohaterki "Drzewa życzeń" oraz Ahmeda z "Chłopca znikąd".
Wystarczy narysować walizkę
Nie znacie tych książek? Potrzebujecie czegoś prostszego?
Izabela Niedzwiedzka, nauczycielka ze szkoły podstawowej nr 35 w Gdyni opowiada: - Robiłam też z moimi uczniami taką grę symulacyjną: na arkuszu papieru rysowałam dużą walizę i, wprowadzając, mówiłam: Wyobraźcie sobie, że jesteście ze swoją rodziną w miejscu, gdzie toczy się wojna. Podjęliście decyzję o ucieczce. Macie 30 minut na spakowanie swojej torby. Zadecydujcie, jakie 10 rzeczy spakujecie ze sobą w tę podróż – opowiada. I przyznaje: - To bardzo mocne doświadczenie, podczas którego może pojawić się dużo trudnych emocji i wymaga omówienia. Ale pomaga ono empatycznie podejść do bardzo trudnej sytuacji ludzi zmuszonych do uciekania przed wojną i niebezpieczeństwem. Należy jednak upewnić się, że w grupie nie ma nikogo z podobnym doświadczeniem wyjazdu czy ucieczki i samemu być przygotowanym do poprowadzenia takiej aktywności – dodaje.
W tej kwestii warto zapoznać się z publikacją CEO: "Emocje jako twoje supermoce. Przewodnik po emocjach na (nie)zwyczajne czasy"
Albo z polecanymi przez Izabelę Niedzwiedzką materiałami edukacyjnymi Muzeum Emigracji w Gdyni.
"Ty uchodźco"
Nie jest zaskoczeniem, że kryzys migracyjny może budzić u dzieci skrajne emocje. Obserwują je i rodzice, i nauczyciele. W zeszłym tygodniu jedna z nauczycielek, wchodząc do klasy, usłyszała, jak jej 12-letni uczniowie jako wyzwiska używają zwrotu "ty uchodźco".
Co zrobić w takiej sytuacji?
- Przede wszystkim zareagujmy i nie udawajmy, że nie usłyszeliśmy - zastrzega Elżbieta Krawczyk. I od razu radzi: - Zwróćmy się do ucznia lub uczennicy po imieniu: "Kasiu, Kacprze, usłyszałam właśnie, że w rozmowie z X użyłeś słowa 'uchodźca'. Zapytajmy: dlaczego użyłeś, użyłaś tego słowa? Z czego to wynika? Znasz znaczenie tego słowa?".
Być może uczeń czy uczennica sami zauważą, że w ten sposób chcieli dokuczyć swojemu rozmówcy i że potraktowali to słowo jako obelgę. - Warto na spokojnie porozmawiać z uczniem lub grupą uczniów, którzy znaleźli się w tej sytuacji i byli świadkami takiej wymiany zdań – zachęca Krawczyk.
O czym dokładnie rozmawiać?
"Po pierwsze, kim jest uchodźca i że nie jest to słowo obraźliwe, tylko określa osobę, która ze względu na różne przesłanki była zmuszona opuścić swój kraj zamieszkania, więc używanie go w takim kontekście nie ma uzasadnienia. Po drugie, zachęcić do tego, żeby w rozmowie czy podczas sprzeczki odnosić się do faktów, konkretnych zachowań drugiej strony, a nie oceniać ją jako osobę i kierować w jej stronę jakiekolwiek wyzwiska - rozmawiajmy z szacunkiem dla drugiej osoby, nawet jeśli się nie zgadzamy ze sobą" – radzi Centrum Edukacji Obywatelskiej.
Ale zajęcia na temat uchodźstwa i migracji warto prowadzić nawet wtedy, gdy w szkołach nie ma podobnych doświadczeń. Można skorzystać np. z gotowych scenariuszy lekcji, które są zamieszczone na stronie globalna.ceo.org.pl, obejrzeć wspólnie filmiki edukacyjne, np. opowieść Senait o migracji albo podesłać młodzieży artykuł "Czy żyjemy w czasach największych migracji?".
Można to robić nie tylko na zajęciach wychowawczych, ale i przedmiotowych, np. do języka polskiego przygotowano scenariusz lekcji "Granice państw - irytujące ograniczenie czy uspokajający porządek?".
Czy na języku angielskim wykorzystać lekcję "Uciekać czy nie uciekać, oto jest pytanie".
Są wśród nas
Część nauczycieli zastanawia się, jak prowadzić rozmowę o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej w klasach, w których uczą się dzieci pochodzące właśnie z Białorusi. Jest ich w polskich szkołach już około czterech tysięcy.
Elżbieta Krawczyk z CEO zaleca, by zacząć właśnie od rozmowy z tymi dziećmi i ich rodzicami: - Porozmawiajmy z nimi przed taką lekcją, uprzedzając, że taki temat chcemy poruszyć. Dowiedzmy się, czy dziecko ma w związku z tym jakieś pytania lub obawy, na które można wcześniej odpowiedzieć.
Krawczyk zachęca, by wyjaśnić, jaki jest cel planowanych zajęć lub rozmowy. - Zadbajmy o to, żeby wcześniej osoba z Białorusi mogła wyrazić swoje potrzeby, na przykład odnośnie większego zaangażowania w rozmowę lub właśnie nieeksponowania swojej osoby - mówi ekspertka. I dodaje: - Także klasę warto przygotować na tę rozmowę i w zależności od wcześniejszych ustaleń z tą osobą wspomnieć o nich na początku spotkania lub interweniować w razie potrzeby podczas zajęć.
Można zaproponować wspólne wypracowanie zasad rozmowy w klasie, które pozwolą wszystkim zgłosić pomysły na to, żeby rozmawiać w atmosferze szacunku.
Zwróćmy uwagę na język, jakim się posługujemy przy poruszaniu tej tematyki. W sytuacji, kiedy wiemy, że mamy w klasie do czynienia z konfliktami, warto także o takiej rozmowie uprzedzić rodziców i omówić sytuację z wychowawcą/wychowawczynią danej klasy.
Krawczyk zwraca uwagę, że jeśli pracujemy ze starszą młodzieżą, możemy potraktować to jako okazję do rozmowy o naszej tożsamości, pokazując, jak różne okoliczności i doświadczenia kształtują naszą tożsamość i jak wpływają na sposób, w jaki odbieramy rzeczywistość i wchodzimy w interakcje z innymi ludźmi. A przede wszystkim – na jakie elementy naszej tożsamości mamy wpływ, a na jakie nie, i co z tego wynika w kontekście naszego wspólnego funkcjonowania w społeczeństwie.
Czego jeszcze to może być lekcja?
Bo jak pokazuje szkolna praktyka i potrzeby dzieci i młodzieży, temat migracji może być punktem wyjścia również do innych dyskusji. Warto by i na nie dorośli się przygotowali.
"To wojna hybrydowa, musimy się bronić" – usłyszał od ucznia, podczas luźnej rozmowy o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, jeden z nauczycieli warszawskiego liceum. Przyznaje, że nie wiedział, jak na to zareagować.
Jedna z nauczycielek z grona ekspercko-doradczego CEO zaczęłaby od pytań: "Dlaczego tak sądzisz? Czy to twoje osobiste zdanie na ten temat, czy zasłyszana opinia? Skąd czerpałaś/czerpałeś informacje na ten temat? Podaj źródła".
Z młodzieżą licealną może prowadzić rozmowę o "wojnie hybrydowej" w trzech wymiarach: polityczno-militarnym, medialno-propagandowym oraz prawoczłowieczym.
Krawczyk zachęca, by w tego typu sytuacji zachęcić do współpracy nauczycielki i nauczycieli różnych przedmiotów, którzy będą mogli z różnych perspektyw odnieść się do stwierdzenia o "wojnie hybrydowej". Jeśli w temat zaangażują się np. polonista, historyk i nauczyciel wiedzy o społeczeństwie, nastolatkom łatwiej będzie zrozumieć temat.
Konkretne rady? Zachęćmy młodzież do znalezienia informacji na temat wojny hybrydowej - czym się charakteryzuje, jakie są przykłady takich działań - omówmy pojęcie, które często pojawia się w mediach czy wypowiedziach polityków, a być może nie jest w pełni zrozumiałe. Sprawdźmy, skąd młodzież zaczerpnęła informacje na ten temat i z jakich źródeł korzysta, wyszukując informacje o bieżącej sytuacji na granicy. Czy to, czego dowiedzieliśmy się o wojnie hybrydowej, uzasadnia kryzys humanitarny, z jakim mamy do czynienia na granicy?
Krawczyk i zespół CEO zachęcają też: "porozmawiajmy o roli mediów i przekazów medialnych; o tym, w jaki sposób można uzyskać obecnie informacje na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i jak mogą być weryfikowane, gdy media nie mają wstępu do strefy objętej stanem wyjątkowym. Dlaczego dziennikarze nie mogą wykonywać swojej pracy na tym obszarze, mimo że przyjęte jest, że korespondenci wojenni relacjonują konflikty zbrojne na świecie, a prawo konfliktów zbrojnych, zwane inaczej międzynarodowym prawem humanitarnym, przyznaje im specjalny status ochronny? Na podstawie jakich informacji komunikaty i przekazy medialne przygotowuje strona rządowa, media, skąd czerpią informacje aktywiści i aktywistki?".
CEO dopinguje nauczycieli także, by poruszyć na lekcjach kwestie związane z naruszeniami praw człowieka i praw dziecka, z jakimi mamy do czynienia obecnie na granicy polsko-białoruskiej. Nauczyciele mogą przypomnieć np. o istnieniu konwencji genewskiej z 1951 roku dotyczącej statusu uchodźców, której Polska jest sygnatariuszem i która określa prawa i obowiązki zarówno uchodźcy, jak i państwa.
Ten dokument znaleźć można m.in. na stronie Amnesty International Polska. Warto także omówić tryb przyznawania ochrony międzynarodowej.
A co z pełnym niepokoju zwrotem "musimy się bronić"? Jak na niego zareagować w klasie i w domu?
Krawczyk: - Poprośmy młodą osobę, która je wypowiedziała, żeby doprecyzowała: przed kim musimy się bronić i nazwijmy zaangażowane strony. Niech powie, dlaczego musimy to robić i jakie wartości stoją za taką decyzją. A w końcu - za jaką cenę? Porozmawiajmy o tym, kto ponosi koszty tych decyzji i jakiego typu. Same osoby, które znalazły się na granicy, funkcjonariusze służb mundurowych, okoliczni mieszkańcy i mieszkanki, my jako społeczeństwo? – podpowiada ekspertka.
Materiały Centrum Edukacji Obywatelskiej dotyczące manipulacji w mediach, fake newsów itp.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: konkret24