Dwóch mężczyzn było oskarżonych o zabójstwo upozorowane na wypadek drogowy, do którego doszło latem 2019 roku w pobliżu Makowa Mazowieckiego. W pierwszej instancji usłyszeli wyroki 15 i 12 lat pozbawienia wolności. Teraz Sąd Apelacyjny w Białymstoku zaostrzył im kary do 25 lat więzienia. Jednym ze sprawców był bratanek ofiary, który był także jedynym spadkobiercą majątku wuja, a pieniędzy potrzebował na spłatę długów. Wyrok jest prawomocny.
Do śmiertelnego wypadku doszło w lipcu 2019 roku niedaleko Makowa Mazowieckiego. Nieznany wówczas sprawca potrącił samochodem rowerzystę i uciekł.
Ciężko ranny mężczyzna, który uderzył rowerem w drzewo, a potem wpadł do rowu, trafił do szpitala, gdzie po ponad tygodniu hospitalizacji zmarł wskutek poważnych obrażeń głowy.
Prokuratura: bratanek potrzebował pieniędzy na spłatę długów
Początkowo śledztwo ostrołęckiej prokuratury okręgowej dotyczyło wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jednak wkrótce śledczy wpadli na nowy trop. Ustalili bowiem, iż mogła to być próba pozbawienia życia dla spadku, a w sprawę zamieszany jest bratanek ofiary wypadku - jedyny spadkobierca jego majątku, który potrzebował pieniędzy na spłatę długów.
Jak podawała prokuratura, kierując do sądu akt oskarżenia wobec trzech osób, w ramach przestępczych planów doszło do zakupu samochodu, którym miał być celowo spowodowany wypadek drogowy. Auto kupiono na fałszywe dane (jako nabywcę wpisano Jana Kowalskiego, mieszkańca Łomży, podany został też fałszywy nr PESEL), by nie można było ustalić jego właściciela po porzuceniu w lesie auta, które dodatkowo po wypadku zostało zniszczone, usunięto też z niego tablice rejestracyjne.
Rok w zawieszeniu za zacieranie śladów
W czerwcu ubiegłego roku przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce wobec dwójki głównych oskarżonych, którym zarzucono zabójstwo, zapadł nieprawomocny wyrok 15 i 12 lat więzienia, wobec trzeciego - roku w zawieszeniu za utrudnianie postępowania poprzez zacieranie śladów przestępstwa w miejscu wypadku drogowego.
Apelację złożyła prokuratura i obrońca. Oskarżyciel chciał 25 lat dla mężczyzny nieprawomocnie skazanego na 15 lat więzienia. W styczniu - po kolejnej analizie akt sprawy - dokonał modyfikacji apelacji i ostatecznie żądał najsurowszej kary, czyli dożywocia. Obrońca tego oskarżonego chciał uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.
Sąd: obawiał się, że wuj zmieni zapisy w testamencie
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że w tej sprawie można mówić o motywacji sprawców zasługującej na szczególne potępienie, a - biorąc pod uwagę okoliczności zbrodni - kary orzeczone w pierwszej instancji były łagodne.
- Był podział ról i zamiar bezpośredni zabójstwa w celu uzyskania spadku - mówiła o zbrodni sędzia Halina Czaban w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Czytaj też: Miał razić prądem i dusić poduszką. 17-latek podejrzany o usiłowanie zabójstwa swojej ciotki
Dodała, że krewny ofiary chciał przyspieszyć objęcie spadku zapisanego mu w testamencie, a do tego - taki wątek również pojawił się w sprawie - obawiał się, że jego wuj zmieni te zapisy.
Sąd: zabójstwo zrealizowane w taki sposób to rzadkość
- Zachowanie skrajnie niegodziwe, przemyślane w detalach (wybrany dzień i miejsce, obserwacja późniejszej ofiary, potem zacieranie śladów przestępstwa), rozciągnięte w czasie, żadne działanie pod wpływem impulsu czy sytuacja niekontrolowana - mówiła sędzia Czaban.
Przyznała, że zabójstwo w taki sposób zrealizowane i z takich powodów, jak w tej sprawie, to rzadkość.
Wyrok jest prawomocny
Ale jednocześnie sąd odwoławczy nie zgodził się z wnioskiem prokuratury o dożywocie dla krewnego ofiary. Uznał, że o ile można mówić o demoralizacji, to jednak - w ocenie sądu - nie do tego stopnia jest on zdemoralizowany, by nie można było zrealizować wobec niego celów wychowawczych poprzez tzw. karę terminową, a dożywocie, to kara eliminacyjna.
Sąd podwyższył kary dla obu mężczyzn do 25 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny.
OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock