Maja Kleczewska, reżyserka wystawianego w Krakowie spektaklu "Dziady", mówiła w "Faktach po Faktach" o krytyce jej sztuki ze strony małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Przyznała, że "głos pani kurator na pewno był decydujący", jeśli chodzi o popularność przedstawienia. Reżyserka teatralna mówiła też o obsadzeniu aktorki Dominiki Bednarczyk w roli Konrada.
Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak odradziła pod koniec listopada szkołom organizację wyjść na spektakl "Dziady" w krakowskim Teatrze im. J. Słowackiego. Twierdzi, że inscenizacja jest sprzeczna z celami systemu oświaty i służy politycznej walce z rządem. Teatr wydał oświadczenie, wyrażając zdziwienie słowami małopolskiej kurator. Spektakl w reżyserii Mai Kleczewskiej różni się od klasycznej adaptacji "Dziadów" Adama Mickiewicza między innymi przez to, że postać Konrada gra kobieta - aktorka Dominika Bednarczyk.
Kleczewska mówiła w poniedziałek w "Faktach po Faktach" w TVN24 o słowach Nowak. Na uwagę, że obecnie nie ma już biletów na kolejne tygodnie na przedstawienie, przyznała, że "od samego początku nie było wielkich kłopotów ze sprzedażą biletów".
- Ale głos pani kurator na pewno był decydujący. I jeżeli chodzi o recepcję dużo szerszą niż przeciętna premiera teatralna, to możemy w tej sytuacji pani kurator podziękować, że "Dziady" i ta premiera miała taki rezonans w mediach - dodała.
Reżyserka teatralna: erupcja emocji pani kurator czy ministra Czarnka zaskoczyła mnie
Prowadząca program Katarzyna Kolenda-Zaleska wskazywała, że obecna sytuacja budzi skojarzenia z "Dziadami" wystawianymi w 1968 roku, które wywołały interwencję władz w czasach PRL-u, skutkiem czego były protesty społeczne. Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński ocenił w Radiu Kraków, że jest to nieporównywalne, ponieważ obecnie mamy wolny, demokratyczny kraj.
Reżyserka pytana, czy zgadza się tą z opinią ministra, mówiła, że "Polska jest krajem, w którym nie ma praworządności, nierespektowane są prawa kobiet, nierespektowane są prawa człowieka, w którym nie ma decyzji w sprawie kryzysu humanitarnego na granicy".
Mówiąc o reakcji na "Dziady", Kleczewska powiedziała, że "nie doceniła skali napięć, które są w tym kraju dużo silniejsze, ukryte". - Taka erupcja emocji pani kurator czy ministra (Przemysława - red.) Czarnka zaskoczyła mnie. Ale też to diagnozuje po prostu sytuację, w której jesteśmy i właśnie skalę napięć społecznych - oceniła.
Dzień po opinii wyrażonej przez Barbarę Nowak minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek pochwalił reakcje małopolskiej kurator oświaty i ocenił, że "zamiast 'Dziadów' powstaje dziadostwo".
Kleczewska: możemy na nowo słuchać Mickiewicza i on w ustach kobiety co innego znaczy
Reżyserka teatralna mówiła również, że "to, co działa w spektaklu, to jest postać, którą gra Dominika Bednarczyk i kobiety".
Kleczewska przyznała, że początkowo ekipa teatralna zastanawiała się, czy taka obsada to "słuszny wybór". - Ale słysząc kobiecy głos mówiący tekstem Mickiewicza, właśnie "Wielką improwizację", wszyscyśmy poczuli, że to jest to, że takiego głosu jeszcze nie było, że możemy na nowo słuchać tego Mickiewicza i on w ustach kobiety teraz co innego znaczy - wyjaśniała.
Jej zdaniem "w sytuacji, kiedy jesteśmy już po strajkach kobiet, kiedy ustawa antyaborcyjna cały czas jest dyskutowana, kiedy polityczność tego ciała jest tak istotna, wydaje się, że właśnie to kobiety mówią dzisiaj o Polsce".
- Okazuje się, że Mickiewicz rozumiał to społeczeństwo jemu współczesne, ale też jakby rozpoznał DNA tego narodu, które się nie zmienia. W zaskakujący sposób okazuje się, że wszystko to, co jest przez niego zapisane, staje się lustrem dla nas - mówiła Maja Kleczewska. Według niej "to jest jakaś tajemnica, nie wiadomo, jak to się dzieje".
Reżyserka spektaklu "Dziady": byliśmy zaskoczeni skojarzeniami
Kleczewska mówiła również, że "jak zaczęliśmy na początku prób czytać 'Dziady', byliśmy zaskoczeni rozmaitymi skojarzeniami, porównaniami, asocjacjami, referencjami, które mieliśmy w czasie prób, do sytuacji, w której się znajdujemy".
- Dziwny jest ten tekst również postdramatyczny. Jego części są z pozoru niespójne, ale wydaje się, że najważniejsze jest myślenie o tym, kim jest Gustaw Konrad - wskazywała reżyserka spektaklu. Według Kleczewskiej, "ta postać właśnie powinna być tym kimś, kto jest rozpoznawalny i rezonuje ze społeczeństwem".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24